"To dla ofiar poniżające". Oburzają cię wyroki w zawieszeniu za gwałt? Przygnębiające statystyki
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasOpinię publiczną zbulwersował ostatnio fakt, że kilku sprawców, w tym syn prominentnego polityka PSL, za zbiorowy gwałt zostało ukaranych wyrokami w zawieszeniu . Do przestępstwa doszło w grudniu 2013 r. Po imprezie w jednym z domów w Pietrzykowicach na Żywiecczyźnie 16-latka oskarżyła swoich kolegów o gwałt. Wszyscy oni pochodzą z tzw. dobrych domów. Dziewczynę nad ranem zostawili na przystanku.
Mężczyźni nie przyznali się do winy twierdząc, że stosunki seksualne odbyli za zgodą ofiary. Śledczych to nie przekonało. Dwóch z nich oskarżyli o gwałt, a czterech (w tym syna polityka) o wykorzystanie sytuacji przymusowej w celu doprowadzenia do obcowania płciowego. Wszyscy otrzymali kary w zawieszeniu, prokuratura zapowiedziała jednak apelację. - Będziemy apelowali dlatego, że kary w zawieszeniu, przynajmniej w przypadku dwóch sprawców, są rażąco łagodne - powiedziała prokurator Anna Borowska, informując, że śledczy poprosili sąd o pisemne uzasadnienie wyroku.
Prawie połowa wyroków w zawieszeniu
W świetle kodeksu karnego gwałt to doprowadzenie przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem innej osoby do obcowania płciowego (Art. 197 kk). Chcieliśmy sprawdzić, w jak wielu sprawach, w których przestępstwem jest gwałt, orzeka się wyroki w zawieszeniu. O statystyki poprosiliśmy Ministerstwo Sprawiedliwości.
Według danych przesłanych nam przez resort, w 2013 r. za gwałty skazano na pozbawienie wolności 700 osób. 262 z nich otrzymało kary w zawieszeniu, to ponad 37 proc. wszystkich. W 2014 r. stosunek wyroków w zawieszeniu do ogólnej ich liczby był jeszcze wyższy. Na 650 skazanych wyroki w zawieszeniu dostało 270 osób, czyli prawie połowa (41,5 proc.).
- Wyroków w zawieszeniu zawsze jest za dużo - komentuje w rozmowie z Tokfm.pl Joanna Piotrowska, założycielka Fundacji Feminoteka. Jak zaznaczyła, są one ponadto bardzo niskie w porównaniu z innymi krajami - średnio gwałciciel spędza za kratkami w Polsce 3,3 roku, w innych krajach ten czas kształtuje się na poziomie 8-10 lat .
Zdaniem Piotrowskiej po wprowadzeniu zmiany trybu ścigania z wnioskowego na ściganie z urzędu, okazało się, że brakuje wytycznych i informacji. - Ofiary cały czas są namawiane, żeby odpuściły - mówiła. - Procedury są prowadzone niewłaściwie - dodała. A to, jak podkreśliła, może przyczyniać się do dużej liczby umarzanych spraw bądź orzekania wyroków w zawieszeniu.
Często powodem jest brak zebranych dowodów. Ale nie zawsze. W przypadku Aleksandry z Elbląga, zgwałconej przez ratowników medycznych dowody były. - Można było dać wyroki skazujące, ale gwałcicieli oszczędzono - oceniła Piotrowska. - Przerzucono winę i odpowiedzialność na osobę pokrzywdzoną. To pokazuje złe działanie całego systemu. Nawet w przypadku tak okrutnych przestępstw jak gwałt zbiorowy - dodała.
Kropla w morzu
- Wyroki w zawieszeniu odstraszają ofiary - stwierdziła Piotrowska. - Dla osób, które decydują się zgłosić gwałt, cała procedura jest traumatyczna - powiedziała. Potem zaś ofiary dostają informację, że "właściwie nic wielkiego się nie stało".
- To jest sygnał dla popełniających te przestępstwa: "możesz gwałcić i tak niewiele ci za to grozi" - zaznaczyła aktywistka. Dodała, że w Polsce jest bardzo mało zgłoszeń - do 2 tys. rocznie, szacuje się, że to 10 proc. faktycznych przestępstw. - To kropla w morzu - oceniła Piotrowska.
"Najsłabszym ogniwem są sądy i prokuratorzy"
Co zrobić, by poprawić sytuację? Zdaniem założycielki Feminoteki "potrzebne są działania edukacyjne i informacyjne". Fundacja przygotowała dla policji procedury postępowania z osobami zgwałconymi. - Zostały wprowadzone, ale gdy jeżdżę po Polsce i spotykam się z policjantami, oni o nich nie wiedzą - zaznaczyła Piotrowska.
W jej ocenie potrzebne są również wytyczne prokuratora generalnego dotyczące postępowań związanych z przestępstwami zgwałcenia. - Najsłabszym ogniwem są sądy i prokuratorzy, którzy unikają szkoleń - powiedziała. - Uważają, że dobrze wszystko wiedzą. Tłumaczą się często, że muszą być niezawiśli i nie poddawać się wpływom - dodała Piotrowska.
Policja w jej przekonaniu często działa "bardzo przyzwoicie". - Można liczyć na ich pomoc - uznała aktywistka. - Natomiast w sądzie nie dość, że sprawa długo się wlecze, to pokrzywdzona osoba musi w kółko wracać do historii, przeżywać traumę na nowo - powiedziała. - Chociaż są zalecenia, by była przesłuchana tylko raz - zaznaczyła Piotrowska.
- Gdyby wprowadzono i stosowano procedury, gdyby się przejmowano, bylibyśmy krok do przodu. A nie jesteśmy - podkreśliła. Jej zdaniem muszą włączyć się wszystkie służby i instytucje, do których mogą trafić osoby z doświadczeniem gwałtu. - W innym wypadku to walka z wiatrakami - dodała.
Wyrok w zawieszeniu to dla ofiary "poniżenie"
Czy wysoka liczba wyroków w zawieszeniu może sprawić, że ofiary nie będą skłonne zgłaszać przestępstwa organom ścigania? - To bardzo wyraźny sygnał od władz: nie dbamy o wasze bezpieczeństwo, gwałt jest problemem kobiety, nie widzimy potrzeby ścigania sprawców i możliwości chronienia was - ocenia w rozmowie z Tokfm.pl Monika Płatek. - To niezwykle dyskryminacyjny ze względu na płeć przejaw działania całego wymiaru sprawiedliwości - powiedziała karnistka.
Jak przypomniała, według badań co najmniej jedna na cztery kobiety była ofiarą molestowania czy napaści seksualnej. - Gwałt często jest demonstracją, gdzie jest miejsce kobiety, jak się ma zachowywać - podkreśliła karnistka. - Kara w zawieszeniu jest dla ofiar niezwykle poniżająca - zaznaczyła. - Bo w odczuciu społecznym wyrok w zawieszeniu nie jest karą. To oczywiście błąd, ale nic nie zrobiliśmy, żeby zmienić przekonanie opinii społecznej - dodała Płatek.
- Uznaje się, że wymierzając gwałcicielowi karę w zawieszeniu puszczamy do niego oko i mówimy "ona jest oczywiście sama sobie winna, ale musieliśmy udawać, że coś z tym trzeba zrobić" - mówiła. Według Płatek "pokrzywdzone odbierają to jak wyraźny przekaz, że mają się zastanawiać, czy w ogóle przechodzić przez procesowe horrendum".
Rok więzienia za tort, a za gwałt...
- Wyrok powinien odzwierciedlać stopień przypisany czynowi poczucia zagrożenia ładu społecznego - powiedziała Płatek. Innymi słowy, najwyższy, możliwy za dane przestępstwo, wymiar kary oddaje nasze przekonanie o tym, jak bardzo jest ono godne potępienia.
Zdaniem prawniczki, tradycyjnie gwałt uważany jest za najcięższe przestępstwo, zaraz po zbrodni zabójstwa. - A jednocześnie ponad 40 proc. wyroków w tych sprawach zapada w zawieszeniu - podkreśliła. To, jak dodała, "odzwierciedla, jeśli nie przyzwolenie, to skłonność do ignorowania zachowań krzywdzących osoby zgwałcone". Zaznaczyła jednocześnie, że wyroki bez zawieszenia w tych sprawach często dotyczą dolnego progu. To pozwala w pewnych sytuacjach uniknąć odbywania kary pozbawienia wolności.
- Trzeba też na to spojrzeć w kontekście wyroków jakie zapadają i w innych sprawach - stwierdziła. Naruszenie powagi i obraza sądu w postaci np. łagodnej formy protestu, jaką był rzut tortem w sędziego , "wycenione" jest na 10 miesięcy bezwzględnej kary pozbawienia wolności, a ciężki uszczerbek na zdrowiu i godności, jakie niesie z sobą zgwałcenie pozostaje przez sąd niedostrzeżony. - Za naruszenie majestatu sądu, nawet w zabawny sposób - tort nie grozi rozstrojem zdrowia, można go zjeść i się oblizać - idzie się do więzienia na prawie rok, traci się ciągłość pracy, możliwe, że również rodzinę - zauważyła. - W sytuacji, gdy rzecz dotyczy samego sądu, ten nie ma wątpliwości, że zostały naruszone podstawowe normy. Gdy ocenia zgwałcenie, traci ową ostrość widzenia - powiedziała Płatek.
Wina przerzucana na kobietę
- Czyn, którego w większości wypadków sprawcą jest mężczyzna, a ofiarą kobieta, z takim potępieniem się nie spotyka - podkreśliła. Dlaczego? Jak powiedziała karnistka, mamy tradycyjnie tendencję do tego, żeby winę za gwałt przerzucać na kobietę. - Panowie mówią, że seks był dobrowolny - powiedziała odnosząc się do sprawy zbiorowego gwałtu w Pietrzykowicach. - Nie zdziwiłabym się, jeśli jednym z kryteriów uznania seksu za dobrowolny byłoby to, że kobieta w ogóle uczestniczyła w imprezie - dodała.
Drugą istotną kwestią jest "świadome niewywiązywanie się władz rządowych z przyjętych przez państwo zadań". Jak mówiła Płatek, wynikają one zarówno z Konwencji o przeciwdziałaniu wszelkich form dyskryminacji kobiet i Konwencji o zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przeciwdziałaniu przemocy domowej. - Władza jest zobowiązana eliminować szkodliwe stereotypy na temat "seksualnej dostępności kobiet" oraz promować i egzekwować także od mężczyzn wzięcie odpowiedzialności za swoje zachowania seksualne - powiedziała karnistka.
- Autonomia seksualna jako kryterium weryfikacji czy doszło do zgwałcenia wymaga ustalenia obecności zgody - zaznaczyła. - Ta zaś możliwa jest, gdy współwystępują: wewnętrzna możliwość, by czynić odpowiedzialne wybory odnośnie kontaktów seksualnych; zewnętrzna wolność od nacisków i ograniczeń (także ideologicznych, politycznych) oraz fizyczna nietykalność osoby - wyjaśniła. To władza odpowiada za uświadomienie ludziom tego, aby wiedzieli, że zachowanie seksualne do jakiego dochodzi bez wyraźnej entuzjastycznej zgody osoby jest przestępstwem - podkreśliła. - To, że kobieta jest w krótkiej spódnicy, przyszła na imprezę, pije alkohol, uśmiecha się, to nie są kryteria pozwalające na uznanie przyzwolenia na odbycie stosunku czy na to, co określane jest jako inna czynność seksualna - zaznaczyła prawniczka.
- Władza nie dba o sferę bezpieczeństwa integralności i autonomii seksualnej kobiet . Podtrzymuje tradycję, według której za gwałt przede wszystkim odpowiada sama kobieta - dodała. Jej zdaniem, potwierdzają to dokładnie choćby wypowiedzi prokurator w elbląskiej sprawie.
-
W co gra Ukraina ws. kontrofensywy? "Być może za dużo się spodziewamy"
-
Jaka będzie przyszłość Dudy po "lex Tusk"? "Z pieczątką PiS na czole będzie chodził do końca życia"
-
Na świecie zaczyna brakować ziemniaków. W Australii wprowadzono reglamentację na frytki
-
W wypadku pod Ostrowcem zginęło pięcioro krewnych, wracali z wesela. Policja informuje o zatrzymaniu 38-latka
-
"Lex Tusk" to "chamówa na wygrywanie wyborów" i "sanacja 2.0". Czy komisja stanie się memem?
- Takiego spadku cen gazu Europa dawno nie widziała. Ulgi portfelom to jednak nie przyniesie
- MSZ odpowiada Amerykanom w sprawie "lex Tusk". W komunikacie mowa jest o "nadinterpretacji"
- EKF na nowe czasy
- 54-latka po raz czwarty zatrzymana za jazdę pod wływem alkoholu. Miała we krwi ponad 4 promile
- Krzysztof Dymiński zaginął. Policja apeluje o pomoc. "Miał na sobie ciemne spodnie i czarne sneakersy"