"Liberalni komentatorzy nabijali się z Misiewicza, że pracował w aptece. Publika odebrała to negatywnie, jako pogardę"
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas - Zgadzam się, że jest teraz próba budowania nowego państwa. Dlaczego? Bo tamto państwo wykluczało bardzo duże grupy społeczne i dlatego przegrało - przekonywał Piotr Gursztyn w "Poranku Radia TOK FM".
Jak przekonywał, jeśli Prawo i Sprawiedliwość będzie zbyt "radykalne, nachalne" w swoich działaniach, to zostanie "dość szybko ukarana" przez wyborców, którzy się do niej odwrócą.
- Ja podałem jeden przykład - pana Misiewicza, kiedy nie są spełnione formalne wymogi, określające poziom wykształcenia kandydatów do pełnienia funkcji państwowych. Natomiast Piotr Gursztyn broni tezę, że konserwatyści nie mają prawa rządzić... Ale w kwalifikacjach merytorycznych poglądy polityczne nie są określone - ripostował Roman Kurkiewicz z TVN24.
Liberałowie krytykują
Zdaniem Dominiki Wielowieyskiej na argumenty Gursztyna jest prosta odpowiedź: "Niech po prostu konserwatysta ma wyższe wykształcenie". - Kto broni panu Misiewiczowi się kształcić? - pytała dziennikarka "Gazety Wyborczej".
Szef TVP Historia przyznał, że skierowanie Piotra Misiewicza do rad nadzorczych, to "przykład pewnej patologii".
- Ale kiedy liberalni komentatorzy bardzo się nabijali się, że on pracował w aptece, to jak to odebrała publika? Bardzo negatywnie, jako pogardę. A to przecież był czas, kiedy setki tysięcy młodych ludzi musiało wyjechać z Polski, bo tu nie było dla nich miejsca do pracy i do awansu - ocenił Piotr Gursztyn w TOK FM.