Pierwsze zarzuty dotyczące stadniny w Janowie. Dla dyrektora z ANR
Śledztwo dotyczące niegospodarności i śmierci trzech cennych klaczy zostało wszczęte kilka miesięcy temu po zawiadomieniu, które wpłynęło z Agencji Nieruchomości Rolnych. W tej chwili, jak informuje rzecznik lubelskiej Prokuratury Regionalnej Waldemar Moncarzewski, ze śledztwa dotyczącego niegospodarności wyłączono do odrębnego postępowania wątek dotyczący nieprawidłowości w sprawowaniu przez pracowników Agencji Nieruchomości Rolnych obowiązków z zakresu nadzoru właścicielskiego nad funkcjonowaniem stadniny w Janowie.
Były kontrole, ale niewygodnych informacji do protokołów nie wpisywano?
Zarzuty właśnie usłyszał Grzegorz M., ówczesny dyrektor Zespołu Nadzoru Właścicielskiego ANR. Są to zarzuty z art. 231 paragraf 1 kodeksu karnego, dotyczące niedopełnienia obowiązków.
Dyrektor dwukrotnie miał wydać swoim pracownikom niezgodne z prawem polecenie, związane z wynikami kontroli przeprowadzonej w spółce w 2012 i 2013 roku. W pierwszym przypadku chodziło o usunięcie określonych zapisów z dokumentacji pokontrolnej, w drugim - nieumieszczenie ich w dokumentach. Były to negatywne i krytyczne oceny skutków ekonomicznych, wynikających z umów na organizację Dni Konia Arabskiego. Grzegorz M. usłyszał też zarzut związany z zaniechaniem skierowania do zarządu stadniny zaleceń pokontrolnych.
Straty finansowe w stadninie w Janowie?
Śledztwo zostało wszczęte po odwołaniu Marka Treli z funkcji prezesa stadniny i dotyczy okresu za jego działalności. Prokuratura bada dokumentację, powołano biegłego, który analizuje kwestie finansowo-księgowe. Chodzi m.in. o to, czy nie dochodziło do narażania stadniny na straty finansowe.
W tej chwili stadniną kieruje nowy prezes. To prof. Sławomir Pietrzak. Odbyły się Dni Konia Arabskiego i aukcja Pride of Poland, choć zdecydowanie inna jak w latach poprzednich, o czym mówili hodowcy koni. Część z nich w ogóle na aukcję nie przyjechała.
W trakcie aukcji doszło też do kontrowersyjnej sytuacji związanej z licytacją najcenniejszego wystawionego konia. Klacz Emira najpierw "poszła" za 500 tysięcy euro, ale ostatecznie nie ustalono, kto zaproponował taką cenę. Klacz została więc wystawiona ponownie i sprzedana już za mniejszą kwotę, 225 tysięcy euro. Sprawę aukcji też bada lubelska prokuratura, w odrębnym śledztwie.
Zobacz też WIDEO: Karol Tylenda po aukcji w Janowie Podl.: Złożyłem rezygnację w poczuciu wykonanej misji
-
To nie broni jądrowej Putina należy się bać. Gen. Komornicki wskazuje "największe zagrożenie" dla Polski
-
Zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych. "Niemieckie koncerny na wygranej pozycji"
-
Ogromny żółw jaszczurowaty złapany pod Warszawą. To gatunek niebezpieczny dla ludzi
-
Szokujące rekolekcje w Toruniu. Kobieta poniżana przed ołtarzem. Będzie wniosek do prokuratury
-
Kaczyński "nie prowadzi zdrowego trybu życia". "Słabo się czuje". A "frakcje zaczynają wyłazić spod dywanu"
- Sałatka jarzynowa nigdy nie była tak droga. Przed nami Wielkanoc "najdroższa w historii"
- MKOL podjął decyzję ws. rosyjskich i białoruskich sportowców. Stawia warunki. "Dzień hańby"
- Dwa domy, ale jedno dzieciństwo. Rozstanie rodziców nie musi być traumą
- Lichocka pozwała Budkę. Chodzi o jej słynny gest. Sąd podjął decyzję
- "Kobiety w IT. "W zeszłym roku 70 proc. awansowało" - przyszłość wygląda obiecująco