"Nie wierzę już w prezesa Kaczyńskiego. On nie panuje nad swoim klubem"
- Co panie zrobicie, jeśli PiS trochę, chociaż trudno mi w to uwierzyć, przestraszy się i spróbuje wystopować prace i nad jednym, i nad drugim projektem? - pytał w Poranku Radia TOK FM Maciej Głogowski, zastępujący w dniu strajku kobiet Dominikę Wielowieyską.
- Czy uzna pani, że nie ma sensu protestować, jeżeli zostaniemy z prawem, które mamy? - pytał Paulinę Piechnę-Więckiewicz.
"Bardzo serdecznie nie pozdrawiamy PSL"
- Po pierwsze chciałabym, żeby Władysław Kosiniak-Kamysz nie poczuł się zapomniany - odparła warszawska radna, członkini komitetu "Ratujmy Kobiety". - To on złożył wniosek o odrzucenie naszego projektu, bardzo serdecznie nie pozdrawiamy PSL - zaznaczyła.
- Scenariusz, o którym pan mówi kilka miesięcy temu wydawał się w miarę możliwy - oceniła Piechna-Więckiewicz. Jej zdaniem, teraz nie wydaje się w ogóle prawdopodobny. - Oni nie panują nad swoim klubem, ten klub chce zaostrzyć przepisy - podkreśliła radna.
"Żyjemy w wiekach średnich, większość PiS to toleruje"
Jak wspominała, jeden z radnych PiS nazwał finansowanie metody in vitro "ludobójstwem". - Myślę sobie, że żyjemy w wiekach średnich, cofnęliśmy się. Większość PiS to toleruje - stwierdziła.
- Nie wierzę już w prezesa Kaczyńskiego, który zablokuje cokolwiek. On i kilkudziesięciu posłów zagłosowało za procedowaniem naszego projektu, cała reszta glosowała za odrzuceniem - mówiła Piechna-Więckiewicz. - Prezes Kaczyński nie panuje w tej sprawie nad swoim klubem i nie będzie panował - oceniała.