"To nie politycy mają być sumieniem kobiet. Polki w XXI w. mają prawo do wolności"

- Nie chcę, by mniej lub bardziej zdolny polityk urządzał mi życie - tak była premier Ewa Kopacz komentowała pomysł zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych. Jak mówiła w TOK FM, mamy do czynienia z "wojną ideologiczną". - Kobiety nie będą odpowiadać za swoje decyzje przed politykami, tylko przed Bogiem - stwierdziła.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Ewie Kopacz oczywiście nie podoba się wytykanie politykom PO, że dziś biorą udział w protestach kobiet, a przez osiem lat nie zrobili nic, by zliberalizować obowiązujące przepisy czy wprowadzić do szkół obowiązkowe zajęcia z edukacji seksualnej.

Według byłej premier, kiedy "fanatycy próbują ograniczać prawa kobiet", należy szukać sprzymierzeńców a nie "zawłaszczać sobie temat".

Kopacz nie chce zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych. - To kobieta sama powinna zdecydować, czy chce urodzić chore dziecko. Bo tylko ona wie, czy jest w stanie podołać tak trudnemu zadaniu - odpowiadała Dominice Wielowieyskiej, która pytała o zakaz aborcji z powodu ciężkiego uszkodzenia płodu.

Jak podkreślała była premier i minister zdrowia, "chyli głowę" przed "heroizmem" kobiet, które wychowują ciężko chore dzieci.

- To nie politycy mają być sumieniem kobiet. Bo kobiety za swoje decyzje, nie będą odpowiadać przed politykami, tylko przed Bogiem. Nie chcę, by mniej lub bardziej zdolny polityk urządzał mi życie. Polskie kobiety w XXI wieku mają prawo do wolności - powiedziała Ewa Kopacz w "Poranku Radia TOK FM".

Platforma Obywatelska, przypomnijmy, chce, by tzw. kompromis aborcyjny był chroniony konstytucyjnie.

TOK FM PREMIUM