Protesty protestami, a PiS "przyparty do ściany przez proliferów zgodzi się na zakaz aborcji w przypadku wad płodu"

- Uważam, że na razie w PiS obowiązywać będzie taktyka "na przeczekanie", żeby utopić w komisji sejmowej projekt zaostrzający przepisy. I uciszyć aroganckie reakcje we własnych szeregach, które było słychać w słowach min. Waszczykowskiego - uważa Renata Grochal.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Jak oceniła Renata Grochal w "Poranku Radia TOK FM", sprawa zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej "wymknęła się PiS spod kontroli". A teraz "będzie coraz trudniej kontrolować" wydarzenia.

- Środowiska pro-life, którym Jarosław Kaczyński złożył bardzo poważne obietnice przed wyborami, jest bardzo zdeterminowane. I ma potężnego sojusznika w postaci części episkopatu. Głosowanie, ws. odrzucenia obywatelskiego projektu liberalizującego przepisy antyaborcyjne, pokazało, że posłowie bardziej się przestraszyli Kościoła niż prezesa - mówiła.

Zdaniem dziennikarki "Gazety Wyborczej", Prawo i Sprawiedliwość przyjmie teraz taktykę "na przeczekanie". Ale emocje towarzyszące sprawie przepisów antyaborcyjnych trudno będzie uspokoić.

- Uważam, że PiS przyparty do ściany przez tzw. proliferów może wyeliminować przepis pozwalający na aborcję ze względu na ciężkie uszkodzenie płodu.

Podobny scenariusz przewiduje Jacek Nizinkiewicz z "Rzeczpospolitej". Zdaniem dziennikarza, PiS przedstawi projekt ustawy zakazujący aborcji w przypadku zdiagnozowania u płodu zespołu Downa, jako kompromis.

- Politycy PiS od dawna zapowiadają też, że w żadnym ich projekcie nie będzie zapisu o karaniu kobiet. więc prawdopodobnie taki zapis znajdzie się w projekcie - ocenił Nizinkiewicz. Podkreślając, że duże zaostrzenie obowiązujących teraz przepisów, skończy się coraz liczniejszymi protestami kobiet.

TOK FM PREMIUM