"Będziemy mieli wymianę kadr, NGOsów na nasze i nie nasze. Wprowadzanie podziałów to olbrzymia destrukcja. Ciężko będzie ją odrobić przez lata"
- Można próbować to racjonalizować, obiektywizować konkursy itd., ale zawsze jeżeli pieniądze będą pochodziły od polityków, nie zlikwiduje się wymiaru subiektywnego czy lojalności politycznej - mówił o organizacjach pozarządowych dr Robert Sobiech.
Pod koniec października "Wiadomości" TVP zaczęły szukać powiązań pomiędzy organizacjami pozarządowymi a poprzednią elitą władzy. Bohaterkami programu były m.in. córki Andrzeja Rzeplińskiego i Bronisława Komorowskiego - obie związane są z NGOsami. W wywiadzie dla "Tygodnika Solidarność" Beata Szydło stwierdziła, że "sytuacja musi zostać uporządkowana". I zapowiedziała projekt ustawy w tej sprawie.
"Trudno mi sobie wyobrazić, co będzie dalej"
- Teraz mówi się wprost: "Do tej pory NGOsy dostawały pieniądze ze względu na koneksje polityczne i my zrobimy to odwrotnie. Nasze NGOsy będą dostawały ze względu na nasze koneksje polityczne" - ciągnął Sobiech. - Idzie się tym tropem, jak już PiS wprowadziło kilka takich rozwiązań. Nieważne jaki człowiek co potrafi, jakie są kryteria doboru - kryterium lojalności będzie decydować - ocenił.
- Mogę sobie wyobrazić, że za kadencji PiS będzie to tak działało - mówił politolog. - Trudno mi sobie wyobrazić, co będzie dalej. Przyjdzie nowa ekipa i powie, że "PiS to wprowadził, my to podtrzymujemy" - dodał.
- Będziemy mieli wymianę kadr, NGOsów na nasze i nie nasze - przewidywał Sobiech. - W społeczeństwie, które i tak ma niskie zaufanie do instytucji publicznych i bardzo niskie do polityków, wprowadzanie takich podziałów to olbrzymia destrukcja, którą ciężko będzie odrobić przez lata. To jest największy problem - podkreślił.
"W dłuższej perspektywie to naprawdę rujnujące"
- Jakby premier Morawiecki wziął dane, które pokazują liniową zależność pomiędzy poziomem zaufania do instytucji publicznych, organizacji pozarządowych a jakością usług publicznych czy warunkami życia w Europie... - zastanawiał się Sobiech.
- Jeżeli my to niskie zaufanie będziemy jeszcze bardziej podkopywać, to sobie zakładamy kaganiec na następne 10, 20 lat - oceniał socjolog. - Może to nam zapewnić rządzenie, w miarę dobre sondaże i może nawet następną kadencję, tylko w dłuższej perspektywie to jest naprawdę rujnujące - podkreślał.