Wróbel apeluje do Kaczyńskiego: Kochany panie prezesie, niech pan ochrzani ministrów swoich, że do TOK-u nie chodzą
- W tygodniku "Do Rzeczy" w rubryce satyrycznej prowadzonej przez Gmyza i Goćka mamy żarcik:
W PiS jest w ogóle zabawnie, jeżeli chodzi o kontakt z mediami. Po rocznicy rządu ma się rozpocząć ofensywa medialna. Który to już raz?
- pytają panowie G. - mówił w Poranku Radia TOK FM Jan Wróbel.
Na razie padły pierwsze strzały, Kaczor dyktator opieprzył ministrów, że za mało chodzą do mediów, zwłaszcza publicznych
- Nie można wykluczyć, że pan nadpremier Kaczyński wyraził się wobec ministrów, że za mało chodzą do mediów, ale za dużo chodzą do TOK-u - stwierdził Wróbel. - Nasze TOK-owe starania, by zaprosić ministrów czy choćby szeregowych posłów PiS giną w mętnych strukturach decyzyjnych biura prasowego - dodał.
- O którym w rubryce satyrycznej dwóch panów G. również przeczytamy:
Tęsknimy za Kazimierzem Michałem Ujazdowskim, rzadko go jednak słychać, bo dostał zakaz chodzenia do mediów, gdyż jego wypowiedzi na temat Trybunału są niewystarczająco kaczystowskie. A teraz najśmieszniejsze
- zapowiadają swój dobry żart panowie G. - czytał dalej Wróbel.
Tzw. Budyń - jak pieszczotliwie określają Kazimierza Michała - wywalczył sobie jakiś czas temu status specjalny i nie potrzebuje zezwolenia biura prasowego na wywiady. Biuro i tak jednak odpowiada zainteresowanym redakcjom, że ma zakaz. Taka sytuacja.
- Być może w pogłoskach o tym, że w PiS unosi się nieco zapaszek dyktatury, jest sporo prawdy - stwierdził publicysta. - Na wszelki wypadek apeluję: kochany panie prezesie, niech pan ochrzani ministrów swoich, że do TOK-u nie chodzą, co panu zależy, Polska na tym wiele zyska - mówił.
- Zwłaszcza że wywiady w TOK-u zawsze są prowadzone w atmosferze profesjonalnego, bezstronnego, et cetera, et cetera, klimaciku - zakończył Wróbel.