Myśliwy z koła "Cietrzew" o władzach PZŁ: "Góra" jest niegotowa na zmiany. To są ci sami ludzie od 1989 r.

- Mijają trzy lata od wyroku TK, dotyczącego brania pod uwagę głosu właścicieli gruntów. I ciągle ten głos nie jest brany pod uwagę. W najnowszej nowelizacji prawa łowieckiego też - mówił w TOK FM Piotr Gawlicki, redaktor naczelny dziennika i portalu Łowiecki. Myśliwy krytykuje wierchuszkę, podkreśla, że związkiem rządzą ci sami ludzie, co u schyłku PRL.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Chodzi o zapisy dotyczące tworzenia obwodów łowieckich. Trybunału Konstytucyjnego uznał, że właściciel gruntu musi mieć prawo do wyłączenia jego ziemi z obwodu łowieckiego. Nowelizacja z ubiegłego roku, zakłada jedynie, że właściciel gruntu może zgłaszać niewiążące uwagi do projektu.

Krytycy od dawna ostrzegają, że może dojść do sytuacji, że myśliwi będą "wypraszać" właściciela z jego ziemi.

- "Góra" powinna powiedzieć: własność prywatna to własność prywatna i myśliwi muszą pytać o zgodę. Dlaczego "góra" nie bierze pod uwagę tego, że społeczeństwo będzie na was patrzyło jak na relikt? - pytał Cezary Łasiczka Piotra Gawlickiego.

- Proszę pytać "góry" , dlaczego nie zmienili swojego zdania po 1989 roku. To są ci sami ludzie, którzy wtedy rządzili - odpowiedział myśliwy z koła łowieckiego "Cietrzew".

Nie - dla zmian

Kwestia dotyczące akceptowania prawa własności to praktycznie jedyny temat, na który Piotr Gawlicki mówi tym samym głosem, co krytycy myśliwych.

Choć jak deklarował, że jest gotów zapisać się do Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, której przedstawicielka brała udział w radiowej dyskusji.

"Zmiany na gorsze. PiS proponuje prawo łowieckie, które zamiast naprawiać - pogarsza obecną sytuację">>>

Myśliwy skrytykował pomysł wprowadzenia ustawowych zapisów dotyczących wieku dzieci, które mogą brać udział w polowaniu.

To rodzice, jego zdaniem, powinni decydować, bo najlepiej znają swoje dziecko.

Nie chce też wprowadzenia okresowych badań psychologicznych, psychiatrycznych i okulistycznych dla polujących. Bo jak przekonywał, żadne badania prowadzone w gabinetach lekarskich nie są w stanie wyeliminować wypadków, do jakich dochodzi na polowaniach.

- Chcielibyśmy, żeby myśliwy przechodzili badania, bo to ogromna grupa ludzi, mająca dostęp do broni i ostrej amunicji. Funkcjonariusze służb przecież przechodzą badania okresowe. Dzięki takim badaniom będzie bezpieczniej - argumentowała Sylwia Szczutkowska z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. I podkreślała, że rosnącemu ostracyzmowi wobec myśliwych winni są sami polujący. - To że związek łowiecki nie wykonuje żadnych ruchów, by wyjść naprzeciw zmieniającej się rzeczywistości, jest działaniem na szkodę tego środowiska.

TOK FM PREMIUM