Prof. Widacki: Prokurator się zastanawia, czy będzie stawiał zarzuty Wałęsie. Niech się lepiej zastanowi, kto popełnił przestępstwo

- Warto znać prawdę, ale trzeba do niej dochodzić w rygorach procesu. Opinia ws. teczki Wałęsy to wątek poboczny, niczego nie przesądza. Zamiast zastanawiać się, czy postawić Wałęsie zarzut składania fałszywych zeznań, prokurator powinien zastanowić się, czy nie wszcząć postępowania ws. przecieków ze śledztwa - mówi prof. Jan Widacki, pełnomocnik Wałęsy .

- Rozważania prokurator ws. składania fałszywych zeznań przez Lecha Wałęsę to rozważania przedwczesne. To postępowanie, które się toczy, to postępowanie pod kątem fałszowania dokumentów z teczki Lecha Wałęsy przez Służbę Bezpieczeństwa, a nie to, czy był agentem - podkreślał w Poranku Radia TOK FM prof. Jan Widacki.

Pełnomocnik Lecha Wałęsy przekonywał, że gdyby faktycznie chcieć pociągnąć byłego prezydenta do odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, trzeba by najpierw zamknąć wątek autentyczności dokumentów znalezionych w teczce od wdowy po generalne Czesławie Kiszczaku.

Prof. Widacki przypomniał, że na razie mamy opinię biegłych niewymienionych z nazwiska, z Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie, który podlega ministrowi Ziobrze, a którego szefem jest dr hab. Maria Kała - toksykolog z wykształcenia.

- Doświadczenie sądowe pokazuje, że w prawie każdej sprawie, czy cywilnej, czy karnej, jak jest ekspertyza grafologiczna, zwykle pojawia się druga opinia, która jest z nią sprzeczna. Sąd powołuje trzeciego biegłego i dopiero próbuje to ocenić. A opinia grafologiczne nie należy do dowodów naukowych. To tzw. dowód tolerowany o dużym marginesie subiektywizmu - zwrócił uwagę pełnomocnik Wałęsy. 

My jako strona w procesie mamy prawo zapoznać się z ujawnioną opinią, wnosić zastrzeżenia, wnosić o przesłuchanie biegłych w naszej obecności. Możemy także wnosić, żeby biegli uzupełnili swoją opinię we wskazanych przez nas fragmentach. I mamy na koniec prawo o powołanie innych biegłych. W tej sytuacji nie wiem, co prokuratora chce rozważać. Takie jest prawo

- wyliczał prof. Jan Widacki.   

Pełnomocnik Lecha Wałęsy powiedział, że choć nie jest ekspertem za zakresu badań pisma ręcznego - jest profesorem kryminalistyki - zna podstawy metody i w jego ocenie zobowiązanie do współpracy z SB podpisał ktoś, kto miał wyrobiony charakter pisma, którym wtedy nie posługiwał się Lech Wałęsa.

-  Zobowiązanie do współpracy jest napisane pismem wyrobionym, pismem klasy wyższej, a nie pismem Lecha Wałęsy z początku lat 70. Wtedy Wałęsa jako prosty robotnik nie posługiwał się na co dzień pismem ręcznym - pisał niewiele. Jednym pociągnięciem kreślił fragment litery, albo literę. To jest charakterystyczne dla pisma niewyrobionego. Zobowiązanie do współpracy jest napisane pismem klasy wyższej, to widać - ocenił pełnomocnik Wałęsy. 

Każdy z nas jest wstanie zaniżyć styl pisma, napisać jak sztubak, ale sztubak nie potrafi stylu podwyższyć. Moim zdaniem to zobowiązanie napisał ktoś, kto posługiwał się wyższym stylem pisma. Oto trzeba zapytać biegłych, jak sobie z tym poradzili, jak to oceniali

- powiedział prof. Widacki.

Podkreślił też, że twierdzenie, że to Lech Wałęsa podpisał zobowiązanie jest przedwczesne.

- Będziemy bronić dobrego imienia Lecha Wałęsy, który kategorycznie twierdzi, że tych dokumentów nie pisał, nie podpisywał. A warto znać prawdę, ale jeśli do tej prawdy dochodzimy w rygorach procesu, to musimy tych rygorów procesu przestrzegać, jeżeli żyjemy w państwie prawa. A tu stała się rzecz dziwna. Opinia dotycząca pobocznego wątku śledztwa został upubliczniona na konferencji prasowej bez zapoznania się z tą opinią stron postępowania. To narusza dobre obyczaje i prawo - zwrócił uwagę gość Poranka w Radiu TOK FM.

Prokurator się zastanawia, czy będzie stawiał zarzuty Lechowi Wałęsie. Niech się lepiej zastanowi, kto popełnił przestępstwo z art. 231 czyli przekroczył swoje uprawnienia, nie dopełnił obowiązku, a zarazem z art. 241 o ujawnianiu informacji ze śledztwa, bo ktoś to niewątpliwie zrobił. Jeszcze przed konferencją prasową można było dowiedzieć się z wielu mediów jakie są konkluzje opinii. To na pewno jest przestępstwo

- podkreślił prof. Jan Widacki w Poranku Radia TOK FM.  

We wtorek odbyła się konferencja prasowa dotycząca opinii biegłych ws. teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek" i zawartych w nich dokumentów z lat 1970-1976.

Jak powiedział szef IPN Andrzej Pozorski, z opinii wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB podpisał Lech Wałęsa.

Ekspertyzę dokumentacji TW "Bolek" zlecono w ramach śledztwa prowadzonego przez białostocki pion śledczy IPN w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", które w ub.r. znaleziono po śmierci gen. Czesława Kiszczaka w jego domu.

O Lechu Wałęsie i jego legendzie przeczytaj też w tych książkach >>

Prezes IPN: "Lech Wałęsa był współpracownikiem SB. Donosił na kolegów i brał za to wynagrodzenie"

TOK FM PREMIUM