"Panoszący się Misiewicz jest symbolem arogancji PiS. Zapłacił za to cenę"

- Armia jest bez głowy. Poziom naszego bezpieczeństwa spada. Odchodzą najlepsi dowódcy - tak sytuację w polskiej armii ocenił w TOK FM Andrzej Halicki. Wg polityka PO, symbolem sytuacji - nie tylko w MON - stał się Bartłomiej Misiewicz.

Bartłomiej Misiewicz sam zrezygnował z członkostwa w PiS, co obwieścił po przesłuchaniu przez specjalną partyjną komisję.

Skruchy nie okazał. Oskarżył za to media. Bo zdaniem Misiewicza, sukcesy rządu PiS są "przykrywane" przez medialne atak na niego. I dlatego współpracownik Antoniego Macierewicza zdecydował się na wystąpienie z PiS.

- To byłoby śmieszne i kabaretowe, gdyby nie było tragiczne - komentował w TOK FM Andrzej Halicki.

Zdaniem polityka PO, kariera Misiewicza stała się "symbolem arogancji  PiS" i tego, co "dobra zmiana" przyniosła Polsce.

- Ta pazerność i arogancja odbija się na wszystkich innych kwestiach. Jeśli dotyczy to spółek skarbu państwa, to straty są wymierne. Widać to na giełdzie. Straty w innych sferach to m.in. to bezmyślna rzeź jeśli chodzi o przyrodę. Widać to też na drogach. Oni  sami siebie nie są w stanie siebie chronić, bo wyrzucili z BOR  ludzi doświadczonych - wymieniał Andrzej Halicki.

- Misiewicz stał się symbolem i sam płaci za to cenę - podsumował gość "Poranka Radia TOK FM".

Prezes ma dosyć

Sprawa Bartłomieja Misiewicza nabrała nieoczekiwanego obrotu, zaledwie dwa dni po tym, jak młody współpracownik szefa MON został pełnomocnikiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej.To nie pierwsza próba umieszczenia go w publicznej spółce.

Jarosław Kaczyński obwieścił w środę, że zawiesza Misiewicza w prawach członka partii i powołał partyjną komisję. Wcześniej wielokrotnie upominał publicznie Antoniego Macierewicza, za decyzje dotyczące kariery 27-letka.

TOK FM PREMIUM