"Przytyki marszałka Senatu wobec Macrona są śmieszne i nie wróżą dobrze na przyszłość"
W poniedziałek na wiecu wyborczym w Paryżu faworyt w II turze wyborów prezydenckich we Francji Emmanuel Macron określił prezesa PiS mianem sojusznika Marine Le Pen. Porównał też obecnie rządzących Polską do reżimu Putina.
- Znacie przyjaciół i sojuszników pani Le Pen. To reżimy panów Orbana, Kaczyńskiego i Putina. To nie są ustroje otwartej i wolnej demokracji. Codziennie łamane są tam liczne swobody, a wraz z nimi nasze zasady - przekonywał kandydat na prezydenta Francji.
W Polsce słowa Macrona ostro potępili politycy PiS, wśród nich marszałek Senatu.
- Bardzo zła, naganna i niedobra wypowiedź. Mógłbym powiedzieć, że pan Macron jest niedoedukowany, że nie zna sytuacji w Polsce, mógłby się bardziej zorientować, jak sytuacja w Polsce wygląda - powiedział Stanisław Karczewski w publicznym radiu.
Słowa Macrona o Polsce bez echa w Paryżu
Natomiast ta "gafa dyplomatyczna" kandydata na prezydenta, jak przekonywał wieloletni korespondent RFI (francuskie publiczne radio) Piotr Moszyński, przeszła zupełnie bez echa we Francji. W jego ocenie głosy oburzenia płynące z Warszawy mogą jedynie utwierdzić Macrona w niepodejmowaniu kontaktów z Polską.
- We Francji z tego tytułu nikt nie robi Macronowi zarzutów. Ta wypowiedź kandydata mniej postrzegana jest w kontekście politycznym, a bardziej ekonomiczno-społecznych. Tu chodzi bardziej o pracowników delegowanych z Polski i strasznie nimi, co robi chętnie Marine Le Pen, że przyjezdni odbiorą nam pracę, itd. Natomiast myślę, że styl reakcji ze strony polskiego rządu, myślę tutaj szczególnie o marszałku Karczewskiego, tylko utwierdzi Macrona, że z Polską nie warto rozmawiać. Jeśli Macron spotyka się z takim uwagami, że jest niewykształcony i niedoedukowany, to nie jest to dobry prognostyk na przyszłość - powiedział korespondent RFI.
Zarzut Karczewskiego niepoważny
Jak dodał, zarzut niedokształcenia wobec kandydata na prezydenta Francji z ust marszałka Senatu, jest niepoważny.
- Akurat zarzut niedokształcenia wobec Macrona, który ukończył dwie z trzech najbardziej prestiżowych uczelni we Francji - być może to była pretensja marszałka Karczewskiego, że nie ukończył tej trzeciej - tego typu przytyki wychodzą naprawdę śmiesznie w tym kontekście - ocenił Piotr Moszyński.