"Skończę ze sobą". RPO zalany skargami od byłych pracowników resortu spraw wewnętrznych

Skargi dotyczą ustawy dezubezkizacyjnej, zgodnie z którą tysiące osób mają mieć od października obniżone emerytury. Chodzi nie tylko o byłych SB-ków, ale też pracowników m.in. resortu spraw wewnętrznych, Ministerstwa Obrony czy Wojsk Ochrony Pogranicza.

Jeśli pracowali w PRL choćby jeden dzień, to od października ich świadczenia zostaną znacząco obniżone. Dostaną od tysiąca złotych brutto do dwóch tysięcy złotych, w zależności od konkretnej osoby. Część osób zapewne o tym nie wie - spodziewają się, że ich to w ogóle nie dotyczy, bo większość ich pracy to okres już po 1990 roku. Zostaną prawdopodobnie dotkliwie zaskoczeni.

Ci, którzy są świadomi co ich czeka, błagają o pomoc

Mają kredyty, chore niepełnosprawne dzieci, wysokie raty - mówią wprost, że sobie nie poradzą i ze sobą skończą. Piszą do Rzecznika Praw Obywatelskich. Takich listów z prośbą o pomoc już jest około tysiąca, a codziennie wpływają kolejne. Chodzi nie tylko o byłych funkcjonariuszy SB, ale też np. sekretarki z resortu spraw wewnętrznych czy kryptologów - to oni przed laty konstruowali urządzenia i opracowywali sposoby szyfrowania danych, by nikt niepożądany nie miał do nich dostępu. Jak mówi nam naczelnik Tomasz Oklejak z biura RPO, ludzie piszą wprost, że nie rozumieją tej niesprawiedliwości. Bo nigdy nie mieli nic wspólnego z UB-kami czy SB-kami, nigdy na nikogo nie donosili - pracowali uczciwie nie wiedząc, że ktoś po latach, już na emeryturze, będzie chciał ich za to ukarać.

Osoby, podlegające ustawie, próbują się jednoczyć

Pomaga im w tym Federacja Stowarzyszeń Służb Mundurowych. Organizowane są komitety protestacyjne, zbierane są darowizny na walkę z "represyjną ustawą emerytalną". Powstał już Obywatelski Komitet Inicjatywy Ustawodawczej Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP (FSSM) - chodzi o zebranie 100 tysięcy podpisów pod obywatelskim projektem zmieniającym to, co już uchwalono.

Na stronie FSSM znaleźć można m.in. list jednego z emerytów

"Ustawa z 16 grudnia 2016 roku w sposób nie budzący wątpliwości jest niezgodna z Konstytucją, prawem polskim i europejskim, m.in. poprzez poniżanie swoich obywateli, naruszanie zasady ochrony jednostki przed samowolą i zemstą aparatu państwowego(...).  Mając zagwarantowane przez Polskę, nasze Państwo, stałe i "pewne" dochody - moje świadczenie rentowe (od 28 lat) i emerytalne żony (od 2009 roku po 19 latach pracy w policji), zaciągnęliśmy kredyt na budowę domu, gdzie planowaliśmy dożyć w spokoju nasze ostatnie lata. Rata kredytu jest wysoka, okres spłaty krótki, bo według banku, musimy spłacić kredyt zanim jedno z nas osiągnie wiek 70 lat. Dotyczy to jednakowo kredytów "frankowych" i złotowych. Rozpoczęcie naszej inwestycji oparte było na niezachwianej wierze w sprawiedliwość, ciągłość polskiej państwowości i wykonywanie zobowiązań państwa wobec nas. Ustalone w ustawie wysokości naszych nowych, "sprawiedliwych" świadczeń, mogą nie przekroczyć łącznie połowy raty miesięcznej kredytu!!!!!" - pisze pan Tadeusz.

Dramatycznych listów, które przychodzą do RPO jest bardzo dużo

Są osoby, które pracowały w Wojskach Ochrony Pogranicza, a potem przez długie lata w Straży Granicznej. - Po odejściu na emeryturę wzięły kredyty na zakup czy na budowę domu, albo zakup mieszkania dla dzieci. I wysokość świadczenia emerytalnego po obniżce będzie tak niska, że nie będą w stanie regulować należności. Co ważne, niektórzy nie kryją, że zastanawiają się nad ostatecznym rozwiązaniem, czyli nad samobójstwem - mówi Tomasz Oklejak. Podkreśla, że w każdej takiej sytuacji - pracownicy biura RPO starają się dotrzeć do takich osób, by z nimi porozmawiać i przekonać, że trzeba podjąć sądową walkę.

Chodzi o to, by po otrzymaniu decyzji Zakładu Emerytalno-Rentowego MSWiA składać odwołania do Sądu Okręgowego w Warszawie - XIII Wydział Ubezpieczeń Społecznych, a w przypadku wydania niekorzystnego rozstrzygnięcia przez sąd, złożyć apelację do Sądu II instancji. - Postępowanie to może zakończyć się złożeniem skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego - mówi Oklejak. I dodaje, że RPO nie będzie w stanie pomóc indywidualnie w każdej sprawie, ale do części z nich - tych najbardziej drastycznych - na pewno się przyłączy.

Kto jeszcze pisze do biura rzecznika?

Sekretarki, maszynistki, osoby, które w PRL pracowały dosłownie przez chwilę, choćby kamerzysta z resortowego kina. - Chodzi m.in. o osoby, które zostały zawieszone na etacie Służby Bezpieczeństwa w 1989 roku. Często nie zdążyły jeszcze przejść nawet szkolenia, albo akurat były na szkoleniu, gdy zastały je przemiany demokratyczne. I w zależności od tego, w jakim pionie były, takie osoby przed laty podlegały weryfikacji bądź nie podlegały. Bo np. BOR weryfikacji nie podlegało. I wystarczy, by taka osoba pracowała bardzo krótko w organach bezpieczeństwa, aby świadczenie emerytalne, wypracowane już po 1990 roku zostało jej znacząco obniżone - mówi Oklejak.

Do RPO piszą też generałowie, dyrektorzy departamentów czy dyrektorzy biur w poszczególnych służbach, którzy dostali dość wysokie emerytury - ze względu na zajmowane wysokie stanowiska np. w policji. - I teraz ta gilotyna, która tnie te świadczenia od góry, będzie dla nich sporym obciążeniem, mimo tego, że służyli państwu polskiemu w większości już po 1990 roku - mówi Oklejak. Chodzi m.in. o osoby, które pracując w policji, miały wiele sukcesów - nadzorowały choćby rozpracowywanie dużych, niebezpiecznych grup przestępczych.

Ustawa obejmuje również weteranów, którzy służyli w Afganistanie, Syrii czy Iraku, w tym weteranów, którzy w trakcie misji zostali ranni. Ale nie tylko. Również sprzątaczki, jeśli były zatrudnione na etacie. Ustawą objęte są również renty rodzinne po rodzicu, który choć przez chwilę w PRL pracował w resorcie. Piszą więc do RPO niepełnosprawne dzieci - dziś dorośli ludzie, którzy też błagają o pomoc, bo z obniżonej drastycznie renty nie będą w stanie wyżyć.

"Rentę rodzinną pobierają osoby, które za komuny były dziećmi"

 - Przytoczę fragment z jednej ze skarg. Pisze niepełnosprawny syn zmarłego funkcjonariusza: "Proszę pamiętać, że policyjne renty rodzinne otrzymywały dzieci do 25 roku życia, jeśli uczyły się oraz starsze - gdy ich niepełnosprawność powstała w okresie okołoporodowym. W tym ostatnim przypadku rentę rodzinną pobierają osoby, które za komuny były dziećmi, teraz są dorosłe i są od zawsze z I grupą inwalidzką. To ciężkie uszkodzenie ciała, często to osoby obłożnie chore, jeżdżące na wózkach inwalidzkich, wymagające stałej opieki osób trzecich, niezdolne do samodzielnej egzystencji". W przypadku funkcjonariusza, który całą służbę odbył przed 1990 rokiem i teraz otrzymałby świadczenie w najniższej wysokości, renta rodzinna po nim też będzie znacząco niższa - mówi naczelnik Wydziału do spraw Żołnierzy i Funkcjonariuszy Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.

Tomasz Oklejak nie ma wątpliwości, że nawet jeśli osoby objęte ustawą odwołają się do sądów - to te procesy będą trwały latami. - Przy poprzedniej weryfikacji było to 5, a nawet 7 lat. A ci ludzie będą musieli przeżyć na przykład za tysiąc złotych - mówi nasz rozmówca. Jak dodaje, przy obliczaniu emerytury - zgodnie z nową ustawą - przelicznik za lata przed 1990 rokiem wynosi 0%. Podczas, gdy przeciętny Kowalski za swój okres składkowy otrzymuje przelicznik 1,3%, a za nieskładkowy dostaje przelicznik 0,7%. - Również po 0,7% otrzymują więźniowie za czas odbywania kary. A funkcjonariuszom, którzy służyli w różnych strukturach organizacyjnych, przyznano 0%. Proszę sobie samemu odpowiedzieć, czy to jest sprawiedliwe - dodaje Tomasz Oklejak.

"Niech biorą młodszych Misiewiczów. Kilka klas... na pewno w dyplomacji do czegoś się przydadzą"

TOK FM PREMIUM