Adwokaci pojechali na Woodstock. "Zaskoczyła nas skala zainteresowania rozmową z nami"

Adwokaci z Izby Warszawskiej na Woodstock pojechali po raz pierwszy. Z inicjatywą wyszedł Rzecznik Praw Obywatelskich. Jego współpracownicy od lat jeżdżą na festiwal prowadzić edukację w zakresie praw człowieka i obywatela. Dlaczego zatem na Przystanku Woodstock miałoby nie być również adwokatów? Pojechali, by rozmawiać z ludźmi i edukować.

Adwokat Karolina Kuszlewicz przyznaje, że wiedziała jak Woodstock wygląda, bo bywała tam już wcześniej i z wielką przyjemnością wróciła, w nieco innej roli. Wraz z mecenas Martą Tomkiewicz już kilka miesięcy temu przystąpiły do przygotowań, zbierania chętnych i gotowych do tego wyzwania adwokatów, a także do współpracy z Biurem RPO.

Ponieważ pomysł dołączenia adwokatów do namiotu RPO na Woodstocku był nowością w środowisku, miały obawy, że nie zgłosi się odpowiednia liczba chętnych, ale zainteresowanie przerosło ich najśmielsze oczekiwania. Bo młodzi adwokaci chcieli jechać. W ramach edukacji prawnej, by rozmawiać z ludźmi. Ostatecznie pojechały 23 osoby. - To niezwykle pozytywne, ważne dla nas doświadczenie - mówią prawniczki w rozmowie z reporterką TOK FM.

Na Przystanku WoodstockNa Przystanku Woodstock Fot. Agnieszka Krukowska

Adwokat Karolina Kuszlewicz: Od samego początku miałam przekonanie do tego projektu. Woodstock to największy festiwal w Europie, koncentruje plus-minus pół miliona ludzi, działa na nim Akademia Sztuk Przepięknych, gdzie jest szereg zajęć społecznych, obywatelskich, kulturalnych i artystycznych i co roku pojawia się tam Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Dlaczego zatem adwokatura nie mogłaby w ślad za RPO wyjść w tak niecodzienny sposób do ludzi młodych, by rozmawiać z nimi o kwestiach prawnych, ucząc się jednocześnie ich języka, wsłuchując się w ich doświadczeni i problem, pytając, jak oni widzą adwokaturę? I okazało się, że pomysł spotkał się z dużym zainteresowaniem wśród koleżanek i kolegów adwokatów.

TOK FM: Jakie założenie sobie postawiłyście przed wyjazdem na Woodstock? Co chciałyście czy chcieliście osiągnąć?

Adwokat Marta Tomkiewicz: Pojechaliśmy przede wszystkim po to, by powiedzieć, że adwokatura jest otwarta, że wychodzi do ludzi młodych, że potrafi mówić do nich językiem przystępnym na tyle, na ile to jest możliwe - bez nadmiernych uproszczeń. Wybraliśmy sobie tematy, które w naszej ocenie w ostatnim czasie zyskały na znaczeniu. Poprowadziliśmy więc warsztaty poświęcone prawom osób zatrzymanych, prawom zwierząt i ich ochronie, a w sobotę rozmawialiśmy z młodymi ludźmi o prawach uchodźców. Te tematy wydawały nam się aktualne. Chcieliśmy dowiedzieć się, w jaki sposób młodzież chce rozmawiać o kwestiach prawnych.

Ale wyszliście z założenia, że w Polsce źle się dzieje, jest dużo nieporozumień, niedopowiedzeń i stąd takie a nie inne tematy? Bo wydawać by się mogło, że temat zatrzymań nie dotyczy zbyt wielu osób.

M.T.: No właśnie, nie do końca. W ramach tematyki dotyczącej praw osób zatrzymanych mówiliśmy też o legitymowaniu przez funkcjonariuszy, o rozpytywaniu, o całej procedurze karnej, która prowadzi do zatrzymania. I okazało się, że młodzi ludzie mieli wcześniej kontakt z funkcjonariuszami, zupełnie niezależnie od aktualnej sytuacji politycznej. Chcę też podkreślić, że wszystkie nasze wystąpienia i zajęcia były wyłącznie przedstawianiem przepisów prawa, bez wchodzenia na grunt politycznych ocen czy przekonań uczestników.

Ale takie oceny czy przekonania nie padały?

M.T.: Padały, ale my jako osoby, które mają szerzyć edukację prawną - skupialiśmy się wyłącznie na tym, jak brzmi obowiązujące prawo, a nie jak powinno brzmieć czy jak powinniśmy je interpretować.

Co was zaskoczyło na Woodstocku?

K.K.: Myślę, że dla większości naszej grupy - a większość nigdy nie była na Przystanku Woodstock - największym zaskoczeniem była ogromna życzliwość, serdeczność i wielkie zainteresowanie spotkaniem z nami. Podczas wykładów i warsztatów młodzi ludzie byli cały czas aktywni, padały pytania.

M.T.: Dla mnie też dużym zaskoczeniem było to, ile osób do nas przychodziło, ile osób zadawało pytania, aktywnie włączało się w nasze warsztaty, rozmowy, mini wykłady, bo to był cel tego edukacyjnego projektu i to pokazuje, że to było potrzebne.

O co pytano?

K.K.: Na moich zajęciach dotyczących praw zwierząt pytano na przykład, czy jeśli w upał zobaczymy w czyimś samochodzie zamkniętego psa, to czy można wybić szybę, czy nie poniesiemy za to konsekwencji? Powiedziałabym, że pytano o bardzo praktyczne kwestie. Z drugiej strony, podczas rozmów indywidualnych - bo przez trzy dni od godz. 10 do 20 prowadziliśmy również stałe stanowisko adwokackie, do którego mógł przyjść każdy - więc tu już przychodziły osoby z różnymi problemami dotyczącymi prawa rodzinnego, prawa karnego czy prowadzenia działalności gospodarczej. Przeprowadziliśmy również warsztaty dotyczące prawnych aspektów wypadków drogowych oraz praw osób, będących ofiarami przemocy domowej. 

M.T.: Na warsztacie  dotyczącym praw osób zatrzymanych padały pytania na przykład o to, czy można nagrywać interwencję, czy istnieje możliwość zrobienia zdjęcia legitymacji funkcjonariusza. Podam prosty przykład, który pokazuje, z jakiego powodu powinniśmy być na Woodstocku. Podczas warsztatu poświęconego prawom uchodźców jeden z młodych uczestników bardzo żywo zareagował na to, że prawnicy korzystają z instytucji skarg do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (w sytuacji, gdy państwo polskie łamie prawo wobec cudzoziemca, którego dany adwokat reprezentuje - przyp. red.). W ocenie uczestnika warsztatów, takie działanie narusza pewną lojalność wobec własnego państwa. Wówczas prawnicy wytłumaczyli, że adwokat działa w interesie klienta, w związku z czym, jeśli na podstawie przepisów prawa przysługuje procedura odwoławcza, to adwokat - kierując się tym interesem - ma obowiązek z takiej procedury skorzystać. I co ważne, ten młody człowiek po warsztacie podszedł do nas i powiedział, że nie zdawał sobie sprawy z tego, jak te procedury - z prawnego punktu widzenia - wyglądają. I też nie zdawał sobie sprawy z tego, że gdyby sam znalazł się w sytuacji jakiegoś konfliktu i poszedłby do adwokata, to oczekiwałby od niego, że ten zrobi wszystko w granicach prawa i wykorzysta wszystkie środki prawne, by jego interes zabezpieczyć.

Czego nauczyliście się jako adwokaci od uczestników Przystanku Woodstock?

K.K.: Na pewno zobaczyliśmy, że jest ogromna przestrzeń do budowania świadomości prawnej i obywatelskiej i być może jak nigdy wcześniej jest teraz potrzeba rozmowy o prawie. Nauczyliśmy się tego, że istnieje platforma porozumienia między nami a tymi młodymi ludźmi. Taka wzajemna wymiana doświadczeń umiejętności patrzenia na świat. Cieszę się ogromnie, że mogliśmy dołączyć do namiotu Rzecznika Praw Obywatelskich, dzięki technicznemu i organizacyjnemu wsparciu mieliśmy możliwość doświadczenia pracy zawodowej w tak oryginalnych warunkach. 

Były momenty trudne, agresywne, gdy np. ktoś próbował was sprowokować czy wyprowadzić z równowagi?

K.K.: Nie, nie było takich momentów - to były merytoryczne rozmowy. I myślę, że nasi adwokaci dostali ogromną energię życzliwości od tych ludzi, bo naprawdę było czuć taką wdzięczność za to, że jesteśmy gotowi do tego, by wyjść do ludzi na festiwalu, że się ich nie boimy, że oswajamy prawo.

Przed festiwalem padło wiele słów o tym, że to impreza niebezpieczna, że może być groźnie, imprezie nadano status podwyższonego ryzyka. Powiedzcie panie, jak było?

M.T.: Przez cały okres festiwalu, będąc cały czas wśród ludzi, nie spotkałam się z nawet jednym przykładem negatywnego zachowania wobec mnie. Naprawdę, każdy kto tam pojechał znalazłby coś dla siebie. Bardzo pozytywnie oceniam swój udział w festiwalu. Wielkie podziękowania dla biura Rzecznika Praw Obywatelskich za pomoc w przetarciu festiwalowych szlaków. 

K.K.: Ja nie byłam zaskoczona atmosferą Woodstocku, bo byłam na nim już wcześniej. Dla mnie, niezwykle krzywdzące jest to, co mówi się o Przystanku Woodstock, niezwykle krzywdzące jest ferowanie wyroków przez osoby, które na Woodstocku nie były - tam się dzieje, mówiąc prostym językiem, dużo dobra. Tam jest miejsce na każdą różnorodność. Powiem jeszcze, że na naszych warsztatach były osoby ubrane w koszulki Przystanku Woodstock, inni nie mieli żadnych koszulek, jeszcze inni mieli kolorowe włosy, ale to w ogóle nie powodowało, że ci ludzie nie byli merytoryczni. To łamało stereotyp, że człowiek inaczej wyglądający, może bardziej ekstrawagancko - miałby nie być partnerem intelektualnym. Każdy, kto jest na festiwalu, zderza się ze stereotypami, które ma w swojej głowie.

Jurek Owsiak otwiera Przystanek Woodstock. Nagle wielka owacja dla ministra Błaszczaka

TOK FM PREMIUM