Rumunia chce wejść do strefy euro. "Będzie musiała zacisnąć pasa". A Polska? [EKG]
- Ja bym do tej deklaracji podchodził dość sceptycznie - stwierdził w EKG dr Jakub Borowski ze Szkoły Głównej Handlowej, główny ekonomista Banku Credit Agricole, odnosząc się od słów ministra spraw zagranicznych Rumunii, który zapowiedział, że jego kraj będzie w 2022 roku wchodził do strefy euro. - Jeżeli przyjrzymy się mapie tej gospodarki, to ona wydaje się mocno przegrzana, popyt rośnie zbyt szybko w stosunku do możliwości produkcyjnych gospodarki, obniżono znacząco podatki, deficyt znacząco wzrósł - wyliczał dr Borowski.
Dodał, że jeżeli Rumunia miała by wejść w 2022 roku do strefy euro, to na początku 2019 roku musiałaby zacisnąć pasa, ograniczyć wypadki publiczne i dusić inflację. - Jeżeli ta deklaracja byłaby pełna, i składający polityk powiedziałby, zrobimy w związku z tym, to, to i to, można by traktować to jako zapowiedź dużej zmiany. Na tym etapie byłbym sceptyczny. To będzie politycznie i społecznie dość kosztowne dla Rumunii - oceniał ekspert z SGH.
A co z Polską?
- My w ogóle nie aspirujemy do wejścia do strefy euro. Boimy się, to znaczy politycy się boją, nawet głośno powiedzieć, że chcielibyśmy w niej być. Ale gdyby w Polsce była taka polityczna wolna, to czy Polska dziś spełnia kryteria, żeby wejść do strefy euro? - pytał swoich gości Maciej Głogowski.
- Odpowiedź jest skomplikowana - spełniamy kryteria fiskalne, według naszych obliczeń powinniśmy spełniać kryterium inflacyjne, nie spełniamy kryterium stopy procentowej czyli długoterminowo odpowiednio niskiej stopy procentowej, ale to i tak jest kryterium rezydualne.
- Ale nie musimy się tym przejmować, bo my w ogóle tam nie idziemy - podsumował prowadzący Maciej Głogowski.