"Ma być ból", "co tak się trzęsiesz, naćpana jesteś?". Skandaliczna interwencja strażnika w Białowieży
Chociaż w poniedziałek minister Jan Szyszko zapewniał Trybunał Sprawiedliwości Unii
Europejskiej, że wyrębów w Puszczy Białowieskiej nie prowadzi, drwale pracują tam w najlepsze. W ostatnich tygodniach wycinają masowo drzewa w okolicach rzeki Łutowni, w środkowej części Puszczy Białowieskiej. To cenny, ponadstuletni las, w którym według nakazu Trybunału od miesiąca wolno wycinać wyłącznie drzewa zagrażające bezpieczeństwu publicznemu. Drwalom nieustannie towarzyszą aktywiści z Obozu dla Puszczy i Greenpeace. Stawiając bierny opór starają się, zazwyczaj dość skutecznie, opóźniać cięcia. Powtarzają, że w przeciwieństwie do leśników działają legalnie, egzekwując polecenie unijnego sądu.
"Co się tak trzęsiesz, naćpana jesteś?"
Nie inaczej było środę. W okolicach oddziału 338 grupa aktywistów próbowała zablokować kombajn zrębowy (harvester - red.). To maszyna, która może dziennie wyciąć kilkaset drzew. Waży kilkanaście ton, las po jej przejściu wygląda jak po huraganie. Kombajn zostawia za sobą głębokie koleiny, rozjeżdżone młode drzewka i pokaleczone wysięgnikiem duże, ponad stuletnie dęby.
Maszynę kordonem otacza kilkudziesięciu strażników leśnych. Jednemu z aktywistów udaje się ich ominąć i biegnie w stronę maszyny. Funkcjonariusze dopadają go jednak i rzucają między stertę przygotowanego do wywiezienia drewna. Jeden klęczy mu na plecach, drugi na głowie, kilku innych ciągnie za ręce i nogi.
- Zostawcie go! – krzyczą aktywiści, próbują napierać na kordon straży. Strażnicy ich
odpychają.
- Co ty, naćpana jesteś? Co się tak trzęsiesz? Tak to ty na studia nie zarobisz – pokrzykuje do jednej z aktywistek strażnik w średnim wieku, z dużym wąsem. Drugi, tuż obok, mocno odpycha innych aktywistów.
Zobacz też: Policja przeszukała obóz ekologów w Puszczy Białowieskiej. Dostali donos o narkotykach
"Ma być ból"
W tym czasie inni strażnicy nadal dociskają kolanami i nogami do ziemi zatrzymanego aktywistę. Próbują mu też odebrać "tubę" - stalową rurę, z pomocą której aktywiści przypinają się do kombajnów zrębowych. Gdy mężczyzna zaczyna krzyczeć, pozostali demonstrujący apelują, by go zostawić:
- Złamiecie mu rękę, zostawcie go, to jest ból...
- Ma być ból - odpowiada z szerokim uśmiechem wąsaty strażnik.
Po kilku minutach funkcjonariusze wynoszą na bok zatrzymanego mężczyznę. Nie rusza się. Po jakimś czasie go zwalniają. Jest w takim stanie, że aktywiści wzywają do niego karetkę. Trafia do szpitala. Lekarze stwierdzają otarcia twarzy i szyi, tomografia wykazuje niewielki krwiak pod skronią. Na szczęście obrażenia nie są poważne. Mężczyzna po otrzymaniu kroplówki i leków przeciwbólowych zostaje wypisany ze szpitala. Za kilka dni ma zgłosić się na kontrolę u chirurga i ortopedy.
Tymczasem blokada trwa nadal. Aktywiści wciąż wbiegają pod kombajn zrębowy i
pracujący z nim w parze forwarder - sześciokołową maszynę służącą do wywozu wyciętego drewna.
W efekcie po kilku godzinach, podczas których kombajn częściej stoi niż pracuje, leśnicy przerywają wycinkę. Maszyny wracają do bazy.
Walka o puszczę
Takie obrazki powtarzają się w Puszczy Białowieskiej niemal codziennie od czterech miesięcy. Wówczas to na polecenie ministra środowiska leśnicy zintensyfikowali wyręby, a aktywiści zaczęli je blokować.
Obie strony sporu twierdzą, że chodzi im o ocalenie jedynego w Polsce obszaru Światowego Dziedzictwa Przyrodniczego UNESCO. Zdaniem strony rządowej zagraża mu atakujący świerki chrząszcz kornik drukarz. Leśnicy uważają, że jedyną metodą jego zwalczenia jest wycinanie zarażonych drzew. Według aktywistów i zdecydowanej większości naukowców, takie postępowanie ma sens wyłącznie w lesie gospodarczym. W lesie naturalnym kornik jest natomiast częścią ekosystemu, a zabite przez niego świerki - ważnym elementem środowiska. Tymczasem pod topór idą jednak nie tylko świerki. Do tego drewno większości z nich jest wywożone z lasu i sprzedawane.
Podobnego zdania jest Komisja Europejska i UNESCO. Ta pierwsza pozwała Polskę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Według Brukseli wycinki łamią przepisy dotyczące obszarów Natura 2000.
Nawet 250 tys. euro dziennie.
Miesiąc temu, na wniosek Komisji, Trybunał tymczasowo nakazał wstrzymanie cięć. To środek zabezpieczający przedmiot sporu. W ostatni poniedziałek Polska zabiegała przed Trybunałem o cofnięcie zakazu. Komisja natomiast, posługując się m.in. zdjęciami satelitarnymi, udowadniała, że zakaz jest nagminnie łamany. To pierwszy taki przypadek w historii trybunału.Bruksela wnioskowała też o nałożenie na Polskę kar okresowych, które miałyby wymusić egzekwowanie zakazu cięć. Decyzję w tej sprawie trybunał ma podjąć w najbliższych dniach. Jeśli się zgodzi, za każdy dzień nieuzasadnionych cięć Polska zapłaci karę. Może ona wynieść od kilku do ponad 250 tysięcy euro dziennie.
-
Radlin jak śląskie Pompeje? Mieszkańcy żądają wyjaśnień. "Nie wiemy, co na nas spadło"
-
Co Błaszczak ujawnił w spocie, a co przemilczał? Ekspert odsłania kulisy manipulacji PiS
-
Księża zorganizowali imprezę z męską prostytutką. Interweniowało pogotowie i policja
-
PZPN ogłosił nazwisko nowego trenera piłkarskiej reprezentacji polski
-
Zatrzymanie Gajewskiej to nie jedyne "dziwne" zachowanie policji w Otwocku. "Dostali rozkaz"
- Afera wizowa. Czy minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau powinien podać się do dymisji? [SONDAŻ]
- Generał Skrzypczak poruszony doniesieniami o inwigilacji. "Nie wiem, czym sobie zasłużyłem"
- Holland i Tusk bohaterami nowego spotu PiS. "Polacy oczekują potępienia filmowych kłamstw"
- Ile kosztuje restrukturyzacja firmy?
- Lublin zachęca cudzoziemców do głosowania w budżecie obywatelskim. Ale dlaczego po polsku?