Kownacki: Miejmy nadzieję, że wojska rosyjskie po ćwiczeniach nie zostaną na Białorusi
- Obawia się pan, panie ministrze, ćwiczeń Zapad? - pytała Karolina Lewicka w "Wywiadzie politycznym" swojego gościa Bartosza Kownackiego, wiceminister obrony narodowej.
- Z ćwiczeniami rosyjskimi zawsze jest pewien problem - zarówno te ćwiczenia w 2009 roku jak i 2014 roku zawsze dalece odbiegały od tego, co deklarowała strona rosyjska. Po tych działaniach były interwencje, czy to w Gruzji, czy też na Ukrainie. Czy to przed czy po - takie ćwiczenia są zawsze powiązane z ważnymi działaniami operacyjnymi, często agresywnymi - stwierdził Kownacki i zapewnił, że dokładnie obserwuje ich przebieg.
Niestety wiemy jedno, że deklaracje rosyjskie mówiące o tym, że to jest kilkanaście tysięcy żołnierzy nie są oparte na faktach. Mam nadzieję, że to nie skończy się tym, że wojska rosyjskie zostaną na terenie Białorusi
- podsumował Kownacki.
"To też jest cel Rosji"
- Powinniśmy się rozsądnie bać, ale nie dać się zwariować. W samej Rosji w 2017 roku prowadzi się ok. 3 tysięcy różnych przedsięwzięć szkoleniowych. Te duże sił zbrojne ćwiczą na różnych szczeblach i teraz jest faktycznie kulminacja. Ale z naszego punktu widzenia należy je przede wszystkim uważnie obserwować - komentował z kolei gen. Jarosław Stróżyk, były zastępca dyrektora Zarządu Wywiadu w Kwaterze Głównej NATO, ekspert Fundacji Stratpoints.
Generał Stróżyk stwierdził, że od 2008 roku trwa złota dekada szkoleniowa i modernizacyjna w rosyjskiej armii, które pochłania ogromne nakłady finansowe.
Rozumiem gorączkę w mediach, ale to też jest cel Rosji - pokaz siły, pokaz, że są gotowi do konfrontacji
- mówił generał.
- W czasie samych ćwiczeń może się zdarzyć jakiś incydent, ale przy tych ćwiczeniach Putin będzie chciał przede wszystkim pokazać, że to ćwiczenia obronne i udowodnić, że to podejście NATO jest rusofobiczne - komentował generał.
Charakter czysto obronny?
Rosja i Białoruś w czwartek rozpoczęły na poligonach wielkie manewry Zapad 2017, które potrwają do 20 września. Odbędą się na Białorusi, na zachodzie Rosji, w obwodzie kaliningradzkim i na Morzu Bałtyckim. NATO od wielu miesięcy wyraża zaniepokojenie i domaga się wpuszczenia międzynarodowych obserwatorów. Rosyjskie ministerstwo obrony powtarza, że manewry mają czysto obronny charakter.