"Skandal i obchodzenie prawa. Znamienne, że na czele stoją minister i wiceminister sprawiedliwości"
Akcja "Sprawiedliwe sądy" to debiut Polskiej Fundacji Narodowej, której działalność szczodrze finansują spółki Skarbu Państwa. Do końca nie wiadomo, czyj to pomysł. Nie bardzo wiadomo, ile milionów kosztowała. Ale jasne jest, że billboardy i telewizyjne spoty mają "pomóc" wyrobić obywatelom jak najgorszą opinię na temat sędziów i sądów.
- Rząd ma nie tylko prawo ale i obowiązek, by przekonywać obywateli do swojego pomysłu. Może to robić za pomocą kampanii informacyjnych. Tylko do tej pory było tak, że do promocji projektu rządowego trzeba zamawiać kampanię w drodze procedury przetargowej - komentował w TOK FM dr Robert Sobiech. I podkreślił, że mamy do czynienia z wyjątkowym działaniem.
"To kuriozalny i drastyczny przypadek" - ocenia ceniony prawicowy dziennikarz>>>
- Rząd umywa ręce: zróbmy reformę jako projekt poselski, możemy zrezygnować z przetargu, założymy fundację, pieniądze nie będą pochodzić z rządu i damy te pieniądze znajomym. To jest zupełne obchodzenie prawa . Może nie naruszanie prawa, ale obchodzenie. Znamienne, że na czele tego obchodzenia prawa stoją minister i wiceminister sprawiedliwości - mówił socjolog.
Kto zyska? Nie tylko miliony złotych
Dla dr Sobiecha symptomatyczne jest, że jednym z głównych bohaterów kampanii jest sędzia, który ukradł kiełbasę "pewnie za kilkanaście złotych". - A daje się znajomym miliony do zarobienia. I udaje się, że wszystko jest w porządku. Właśnie że nic nie jest w porządku. Były różne sposoby obchodzenia przepisów, ale nie pamiętam wyciągania pieniędzy w świetle reflektorów i dawania znajomy, z pominięciem wszelkich procedur. To skandal - podsumował gość TOK FM.
Zdaniem prof. Ewy Marciniak, są poważne powody, by krytykować kampanię Polskiej Fundacji Narodowej. Ale nie można zapominać, że nie u wszystkich akcja billboardowa budzi wątpliwości.
- Akcja niesie ze sobą przekaz: było źle, a my - partia rządząca - chcemy by było dobrze; czytaj - sprawiedliwiej. A na kategorii sprawiedliwości można wiele ugrać. I to "niesienie" sprawiedliwości, moim zdaniem, przyniesie efekt. Nikt nie będzie się koncentrował na sferze etycznej czy prawnej. Dla wielu ludzi to „szczegóły” , które mogą wyglądać na dopuszczalne, bo tym którzy "niosą sprawiedliwość" więcej wolno - uważa politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Co do kwestii etycznych, jak podkreśliła prof. Marciniak, akcja billboardowa dotycząca patologii w sądownictwie, " nie mieści się w żadnych standardach etyki w sferze publicznej".
-
"Roszczeniowe zetki" rozwścieczyły pracodawców. "Rozwydrzone dzieci, które nie dorosły do pracy"
-
Prezydent "jest klaunem ośmieszającym społeczeństwo". Orędzie nie poprawiło jego wizerunku
-
"Bujaj się Andrzej, robimy swoje". "Przetłumaczył" komentarz Kaczyńskiego na "paradę absurdu" Dudy
-
Chińczycy strącili najbogatszego człowieka świata. To zły prognostyk dla gospodarki
-
Ludzie uciekają, a oni strzelają z armat. Ekspert o "chorej logice" Rosji
- Ujarzmić kobiece lęki. Czego i z jakiego powodu się boimy?
- "Kanibalizować" partie opozycyjne, czy nie? Symetryści bez ogródek o marszu 4 czerwca
- Abp Marek Jędraszewski w Boże Ciało nie zapomniał o polityce. Było o aborcji i "niektórych partiach"
- ETPC podjął decyzję w sprawie skargi ośmiu kobiet. Oskarżały Polskę o brak dostępu do aborcji
- Francja. Atak nożownika. Sześć osób rannych, w tym czworo dzieci. "To tchórzostwo"