"Biedniejszym zostanie modlitwa i e-kalendarzyk". Rząd chce zablokować finansowanie in vitro
Rząd przygotował ustawę, która może skutecznie zablokować procedurę leczenia niepłodności. Projekt zakłada, że jeśli podległa ministrowi zdrowia Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji oceni lokalny program in vitro negatywnie, samorządy nie będą mogły wdrażać leczenia i to pod groźbą kary finansowej.
Komitet Ratujmy Kobiety 2017 stanowczo protestuje przeciwko likwidacji dofinansowania in vitro, zwracając uwagę, że zmiana dotknie tysięcy par, które zmagają się z problemem niepłodności – głównie tych najmniej zamożnych.
Bogate pary sobie poradzą
Zwracają uwagę, że likwidacja samorządowych programów in vitro w największym stopniu dotknie najgorzej sytuowane pary starające się o dziecko.
Bogate pary będzie stać na prywatną terapię. Ewentualnie wyjazd za granicę, gdzie takie programy wspierają państwa dbające o wskaźnik dzietności. A tym biedniejszym, zgodnie z życzeniem ministra Radziwiłła, modlitwa i e-kalendarzyk. Pierwsze za darmo, drugie za, bagatela, 3 mln złotych z publicznych pieniędzy. Ale skuteczność ta sama
- mówi Agnieszka Grzybek z Komitetu Ratujmy Kobiety 2017.
- Biorąc pod uwagę zależność Agencji od ministra zdrowia, rządowy projekt oznacza koniec samorządowych programów leczenia niepłodności. Metoda in vitro pozwoliła tysiącom par wreszcie zajść w ciążę. Dlaczego PiS nie pozwala mieć dzieci tym, którzy tego chcą, a zmusza do rodzenia kobiety, które tego nie chcą? – pyta Anna Karaszewska, wicepełnomocniczka Komitetu Ratujmy Kobiety 2017.