Prezydent, by postawić się PiS ws. sądów, "potrzebuje większego wsparcia". Prezes się zabezpiecza
Pierwsza odsłona walki o Sąd najwyższy i KRS zaowocowała masowymi protestami. I w konsekwencji - wetami prezydenta W lipcu Andrzej Duda wykonał ukłon w stronę krytyków Prawa i Sprawiedliwości. Złożył swoje projekty, nie do końca zgodne z oczekiwaniami obrońców sędziowskiej niezawisłości, ale "łagodniejsze" niż przepisy przygotowane przez rządzących.
Ustawy, które przyjął w piątek Sejm - głosami PiS i jego sojuszników - zostały gruntownie poprawione. Tak, by ułatwić rządzącym przejęcie kontroli nad wymiarem sprawiedliwości.
"Bez niezależnych sądów trudno jest mówić o przestrzeganiu praw i wolności obywatelskich” - ostrzega RPO. Adam Bodnar będzie namawiać senatorów do "głębokiej refleksji" nad zmianami w sądownictwie. Bo teraz przepisami zajmie się Senat.
Co zrobi prezydent?
Sejmowym pracom nad ustawami o KRS i SN towarzyszyły co prawda protesty obywateli, niezadowolonych z upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości. Ale na ulice wyszło znacznie mniej ludzi niż w lipcu.
- Czy jest coś ,co może prezydenta Andrzeja Dudę nakłonić, by ustawy zawetować? - pytała Karolina Głowacka, gospodyni sobotniego "Poranka" w Radiu TOK FM.
Zdaniem Adama Ostolskiego, prezes Kaczyński zabezpiecza się przed niemiłymi dla rządzących "niespodziankami". - Wydaje mi się, że sposób w jaki Jarosław Kaczyński przeprowadza rekonstrukcję rządu, tzn. osuwając naprawdę ważne decyzje personalne na styczeń, to próba zabezpieczenia się przed jakimś nieoczekiwanym ruchem ze strony prezydenta - uważa publicysta "Krytyki Politycznej".
Ostolski przypomniał, że prezydent ma swoją rolę w powoływaniu rządu. - Zawsze może więc zagrać ostrzej.... Jeśliby chciał. Ale myślę, że potrzebowałby jakiegoś większego wsparcia niż tylko argumenty merytoryczne i upokorzenia, jakie zadaje mu partia rządząca swoimi poprawkami.
Gość TOK FM uważa, że w podjęciu decyzji o niepodpisywaniu ustaw o SN i KRS mogłaby pomóc prezydentowi "mobilizacja społeczna". - W lipcu prezydent pozwolił sobie na weta, bo była bardzo duża mobilizacja Polek i Polaków. Tym razem nie jestem optymistą j- przyznał publicysta "Krytyki Politycznej".