"Ja tak pracowałam, wiem jakie to niebezpieczne" - rezydentka o najnowszych pomysłach min. zdrowia
Ministerstwo Zdrowia przygotowało projekt rozporządzenia, które ma być odpowiedzią na braki kadrowe w placówkach. Jeden lekarz będzie mógł pracować na dwóch, trzech, a nawet czterech oddziałach w tym samym czasie.
Szef resortu zapewnia, że nie odbije się to na pacjentach - lekarze mówią coś dokładnie odwrotnego.
PRZECZYTAJ TEŻ Nowy pomysł Ministra Zdrowia. Lekarze muszą posiąść dar bilokacji... >>
- Od samego początku nie słyszymy żadnych konkretnych rozwiązań problemów. Słyszymy jakieś dziwne pomysły i przesunięcia, które miałyby załatać dziurę. My nie chcemy łatać dziur - tłumaczyła w rozmowie z reporterem Radia TOK FM Natalia Bilińska lekarka-rezydentka w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym.
Ja osobiście pracowałam w taki sposób przez pierwsze dwa miesiące funkcjonowania tego szpitala i wiem, jakie to jest niebezpieczne. Jeśli mam pod sobą sześćdziesięciu małych pacjentów w trzech różnych miejscach w szpitalu, to stwarza realne zagrożenie
- opowiadała rezydentka.
Przekonywała, że wiąże się to z wyborami, które mogą się okazać dramatyczne.
- Kiedyś mieliśmy trójkę bardzo ciężkich małych pacjentów i trzeba było wybrać, który z nich wymaga interwencji w ciągu pierwszej godziny od przyjęcia do szpitala. A tak naprawdę takiej interwencji wymagałby każdy z nich. To zagraża życiu i zdrowiu pacjentów - mówiła rezydentka.
"Musi się zwiększyć obsada"
Natalia Bilińska dodała, że w Dziecięcym Szpitalu Kliniczny przestrzenie są ogromne, co to rodzi kolejne problemy. Do tego elektronicznie otwierane drzwi, które stanowią barierę, a są takie jednostki chorobowe, w których to czas odgrywa główną rolę
- Liczymy, że te problemy będę realnie rozwiązywane. A nie jest rozwiązaniem problemu dołożenie pracy jednemu lekarzowi, co może przynieść zagrożenia dla pacjentów. My liczymy, że zwiększy się obsada lekarska - przekonywała rezydentka.