Ukarano konserwatystów, a nie "tchórzy, którzy nie potrafią wyrazić swoich poglądów"
Do tego, by obywatelski projekt, przygotowany przez komitet Ratujmy Kobiety, trafił do prac w komisjach zabrakło 9 głosów. W czasie nocnego głosowania skompromitowała się sejmowa opozycja. Zaskakująco wielu posłów Nowoczesnej nie wzięło udziału w głosowaniu, albo podniosło rękę za odrzuceniem projektu.
- Jeden poseł nie dotarł do Sejmu, bo był chory. Inny się schował, wyjął kartę do głosowania z czytnika. Trzeciemu nie pozwoliło sumienie. A czwarta pani posłanka myślała, że jej głos... nic nie znaczy. Odesłanie projektu do prac w komisji nie było przecież jednoznaczne z tym, czy posłowie opowiadają się za tym, by takie prawo wprowadzić - komentowała w "Analizach" w Radiu TOK FM Agata Kondzińska.
Poleciały głowy
Władze PO zdecydowały dziś o wyrzuceniu z partii trojga posłów, którzy głosowali za odrzuceniem obywatelskiego projektu Ratujmy Kobiety: Joanny Fabisiak, Marka Biernackiego i Jacka Tomczaka.
- To mniejsze koszty polityczne, które PO musiała ponieść, bo łatwiej ukarać troje posłów. To konserwatyści, od lat tak głosowali. Ale teraz była wprowadzona dyscyplina, a wcześniej przy podobnych głosowaniach dyscypliny nie było. I jak rozumiem, Schetyna podjął taką decyzję, bo posłowie złamali dyscyplinę - oceniła Kondzińska. Choć jak podkreśliła, szybkiego ukaranie trojga konserwatystów nie sposób zestawić z brakiem kar dla reszty posłów PO, którzy przyczynili się do tego, że projekt obywatelski trafi do kosza - z osobami, "które nie potrafią wyrazić swoich poglądów, tylko są tchórzami i wyciągają karty do głosowania".
"Nie tylko aborcja. Posłowie opozycji nie przepracowują się także przy innych głosowaniach">>>
We wtorek, jak informuje reporter TOK FM Roch Kowalski, władze klubu parlamentarnego PO zajmą się sprawą posłów, którzy - mimo tego, że byli na sali sejmowej - nie wzięli udziału w głosowaniu nad ustawą liberalizującą prawo aborcyjne.
Tego się nie da zapomnieć
- Nie można chodzić na czarne marsze, rozkładać czarnych parasolek, mówić że popiera się kobiety, a potem nie mieć odwagi wygłosić swojego poglądu w Sejmie. Wyborcy takie gesty pamiętają. Gesty są ważne w politycy, tym bardziej, że opozycja niewiele mogła stracić. Przecież wiadomo, że ten projekt obywatelski nie ma szans, bo wiemy kto ma większość w Sejmie. Ale gesty są ważne. Tak buduje się tożsamość partii - mówiła dziennikarka "Gazety Wyborczej" w rozmowie z Agatą Kowalską.
Partia Razem zapowiada na sobotę manifestacje przed Sejmem.
- Będziemy relacjonować, kto pójdzie manifestację, a kto już nie ośmieli się pokazać - zapowiedziała Agata Kowalska. Całej rozmowy z Agatą Kondzińską można posłuchać dzięki podcastowi:
-
Był nacjonalistą, aż poznał lewaczkę. "Szedłem z nią do łóżka, a potem się z tego spowiadałem"
-
Polscy ochotnicy zaatakowali terytorium Rosji? Jest komentarz Rosjan
-
Marsz 4 czerwca. Przedsiębiorczyni z Łomży o hejcie po spotkaniu z Tuskiem. "Mojej córce grożono gwałtem"
-
Co się stało z naszą małą władzą? Samorząd lokalny bez znieczulenia i od kulis [PODCAST MAŁA WŁADZA]
-
Marsz 4 czerwca to polityczny game changer? "Podobało mi się, że Tusk próbuje zakopać część rowów między Polakami"
- Pijana 24-latka pogryzła ratownika w karetce. "Zaczęła kopać w elementy wyposażenia karetki"
- Zwrot nadpłaconej składki zdrowotnej ZUS. Składanie wniosków wydłużone do 5 czerwca
- Ceny paliw 2023. Analitycy: paliwa na stacjach na początku czerwca tańsze niż przed rokiem
- "Widać dygocik". Władza przestraszyła się marszu 4 czerwca? "Wyrażają pogardę dla Polaków"
- Starcie Grupy Wagnera z rosyjskimi żołnierzami. Ludzie Prigożyna zatrzymali pijanego oficera