Batko-Tołuć: Trybunał Konstytucyjny a kombinuje jak wójt w małej gminie
Wiceprezeska i Dyrektorka Programowa Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska opowiadała, że z Trybunałem Konstytucyjnym jej organizacja ma całkiem sporo sporów, które zaczęły się dawno temu. Przytoczyła jednak jedną z najświeższych historii kontaktów z TK.
- Kiedy byliśmy na Woodstocku u Jurka Owsiaka zbieraliśmy podpisy pod petycją, żeby Trybunał udostępnił tzw. rejestr umów, czyli informacje o umowach jakie zawiera. Po zebraniu podpisów złożyliśmy tę petycję, zaraz po przyjeździe, czyli gdzieś w sierpniu - opowiadała Batko-Tołuć.
- Czyli jeśli Trybunał zamawia jakieś ekspertyzy, albo chusteczki, żeby to było jawne: za ile, u kogo, kiedy i tak dalej - precyzowała prowadząca rozmowę Agata Kowalska.
- Tak. No i ta petycja gdzieś tam się przeleżała, nie została opublikowana zgodnie z prawem: przypomnę, że mówimy o Trybunale Konstytucyjnym, instytucji państwowej stojącej na straży zgodności ustaw z konstytucją - kontynuowała Batko-Tołuć. - Mijają 3 miesiące, w czasie których zgodnie z prawem ta petycja powinna być opublikowana na stronie internetowej. Nie jest, dostajemy odpowiedź odmowną, zgłaszamy do prokuratury informację, że nie została opublikowana, wtedy petycja na stronie się pojawia. Warto doprecyzować, że petycja dotyczyła tego, aby na stałe na stronie Trybunału i w biuletynie informacji publicznej te dane (rejestr umów - przyp. red.) były dostępne.
W odpowiedzi odmownej napisano, że nie ma wystarczającego zainteresowania ze strony obywateli, żeby takie wysiłki poczynić. Ale ponieważ mamy dość aktywne konto na "Wykopie" po wrzuceniu tego tekstu nie musieliśmy naprawdę nic robić, kiedy obywatele zaczęli się natychmiast interesować i wysyłać do TK pytania i wnioski o rejestry umów za konkretne okresy. Teraz odpowiedź Trybunału jest inna: że nie może odpowiedzieć na czas, bo ma za dużo wniosków. I to jest w ogóle naprawdę symbol polskiej administracji
- opowiadała Batko-Tołuć przyznając, że Trybunał nie jest pierwszy, który tak postępuje, choć - jak podkreślała - jest to naprawdę zaskakujące, że jedna z najbardziej wystawionych na świecznik instytucji okazuje się kombinować jak wójt w małej gminie.
- Czyli najpierw było "nie pytacie" a potem "za dużo pytacie" - nie próbowała powstrzymywać śmiechu Kowalska.
- Ale może to być podstawą do tego, żeby zmieniać ustawę o dostępie do informacji publicznej, bo obywatele są nieznośni - puentowała z goryczą Katarzyna Batko-Tołuć.
Całej rozmowy, która w swej istocie dotyczyła innej, równie kuriozalnej sprawy, posłuchasz tutaj:
-
"Roszczeniowe zetki" rozwścieczyły pracodawców. "Rozwydrzone dzieci, które nie dorosły do pracy"
-
"Bujaj się Andrzej, robimy swoje". "Przetłumaczył" komentarz Kaczyńskiego na "paradę absurdu" Dudy
-
Chińczycy strącili najbogatszego człowieka świata. To zły prognostyk dla gospodarki
-
Ludzie uciekają, a oni strzelają z armat. Ekspert o "chorej logice" Rosji
-
Prezydent "jest klaunem ośmieszającym społeczeństwo". Orędzie nie poprawiło jego wizerunku
- Ujarzmić kobiece lęki. Czego i z jakiego powodu się boimy?
- "Kanibalizować" partie opozycyjne, czy nie? Symetryści bez ogródek o marszu 4 czerwca
- Abp Marek Jędraszewski w Boże Ciało nie zapomniał o polityce. Było o aborcji i "niektórych partiach"
- ETPC podjął decyzję w sprawie skargi ośmiu kobiet. Oskarżały Polskę o brak dostępu do aborcji
- Francja. Atak nożownika. Sześć osób rannych, w tym czworo dzieci. "To tchórzostwo"