Czy po nowelizacji ustawy o IPN świadkowie historii będą bali się o mówić? Pytamy ich powierników

Ustawa o IPN w nowym kształcie może uderzyć w świadków historii, czyli osoby, które decydują się opowiedzieć o tym, co przed laty widziały i w czym brały udział. Nie ma bowiem pewności, że nie poniosą kary, gdy ośmielą się przyznać, że były ofiarami agresji ze strony Polaków i gdy nagranie z ich opowieścią zostanie udostępnione w ramach tak zwanej Historii Mówionej.

Ci, którzy od lat nagrywają ludzi, którzy przeżyli Holocaust, nie do końca wiedzą, co zmienią w ich pracy znowelizowane przepisy. A pytań i wątpliwości jest wiele, chociażby: czy rozmówcy nie będą się bali teraz mówić? Czy będą tak otwarci jak do tej pory? Czy będzie im można zadawać wszystkie pytania? Co w sytuacji, gdy ktoś opowie o agresji ze strony Polaków?

Czytaj też: "Co będzie można teraz mówić?" - pytają Polaków Ukraińcy. W tle nowelizacja ustawy o IPN

Tomasz Czajkowski nagrywaniem relacji świadków historii dla lubelskiego Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN zajmuje się od ponad 15 lat. Nagrywa Polaków, którzy ratowali Żydów. Kilka razy był też w Izraelu, gdzie przeprowadzał rozmowy z osobami, które przed laty mieszkały w Lublinie (Lublin miał dużą dzielnicę żydowską).

Historie i opowieści bywają różne, tak jak różne jest życie

Pan Tomasz niejednokrotnie słyszy opowieści o rodzinach, w których były w czasie wojny bardzo różne postawy.

- Z jednej strony - postawy ludzi, którzy pomagali, dzięki którym moi rozmówcy tak naprawdę przeżyli, często w bardzo złych warunkach, na przykład w jakimś chlewiku. Ale z drugiej strony są też opowieści o ludziach, którzy nie tylko nie pomagali, ale też na przykład niemal nie doprowadzili do śmierci moich rozmówców, donosili na Żydów – mówi Tomasz Czajkowski.

Zobacz też:

Wielowieyska: Kaczyński jest politycznie odpowiedzialny za rozpętanie nastrojów antysemickich

Jedna z rozmówczyń, pani Hanna, początkowo nie bardzo chciała o dawnych wspomnieniach rozmawiać, podobnie jak jej mąż. Okazało się, że kobieta ucierpiała w wyniku Pogromu Kieleckiego.

- Wracała ze Związku Radzieckiego do Polski, przejeżdżała przez Kielce i została z pociągu wyrzucona. Były takie sytuacje, że te osoby były w ten sposób zabijane. Jej akurat udało się przeżyć, choć ucierpiała w ten sposób, że do końca życia pozostała kaleką. Została wyrzucona przez Polaków z tego pociągu, ale też - co trzeba podkreślić - przez Polaków została uratowana i zawieziona do szpitala - dodaje Czajkowski.

Emocje, wspomnienia, obrazy

Teatr NN historią mówioną zajmuje się od ponad 10 lat. Wioletta Wejman z Ośrodka Brama Grodzka nagrała bardzo wiele ludzkich historii, wysłuchała bardzo wielu ludzkich opowieści. Emocjonalnych, trudnych, czasami traumatycznych. Też do końca nie wie, jak będzie teraz. Wie za to na pewno coś innego:

Najważniejszym aspektem w procesie mojego spotkania ze świadkiem historii jest to, aby ta osoba czuła się bezpiecznie. Świadek historii poświęca nam nie tylko swój czas, ale opowiada nam też o swoich bardzo osobistych przeżyciach i wspomnieniach. I trzeba zrobić wszystko, aby ta osoba czuła się komfortowo. Czasami dotykamy bardzo trudnych wspomnień i aby uzyskać ich prawdziwy obraz, moi rozmówcy muszą wiedzieć, że nic złego im się nie stanie, jeżeli opowiedzą to, co widzieli czy podzielą się tym, co czują

– mówi Wejman. Dodaje, że wierzy w to, iż po wejściu w życie nowej ustawy żadnej cenzury nie będzie. – Mam nadzieję, że nie będzie zamykania ust świadkom historii. Bo najbliższych 5 lat to tak naprawdę ostatni czas, kiedy możemy jeszcze zebrać, nagrać jak najwięcej opowieści, które przybliżą nam czas okupacji. Uważam, że powinniśmy jak najlepiej ten czas wykorzystać, bo później nie będziemy już mogli wrócić do tych ludzi – dodaje Wejman.

„To także jest historia”

Marta Grudzińska z Państwowego Muzeum na Majdanku nagrywa relacje tych, którzy byli więźniami obozu koncentracyjnego. Nowej ustawy w swoim przypadku się nie obawia. 

- Ci więźniowie, którzy jeszcze żyją, a jest ich już naprawdę niewielu, podczas pobytu na Majdanku byli w większości dziećmi, skupiają się na opowiedzeniu własnej historii, własnego życia, mówią o własnych traumach. Opowiadają pewnymi obrazami: „Pamiętam, że był głód”, „Pamiętam, że było zimno”, „Pamiętam, że straszono nas krematorium”. To są dość ogólne stwierdzenia, a nie takie, w których mówi się o relacjach przedstawicieli różnych narodowości w obozie – mówi Grudzińska.

Muzeum na Majdanku część nagrań historii mówionej ma wyłącznie w swoim archiwum (na prośbę świadków historii), część – udostępnia we fragmentach na ekspozycjach i w Internecie (za zgodą rozmówców).

Nasza rozmówczyni podkreśla, że nie ma mowy o jakimkolwiek cenzurowaniu nagrań. – Wiemy przecież, że w obozie działy się różne rzeczy. Zaraz po wojnie, już od 1945 roku, były sprawy przeciwko Polakom, którzy pełnili różne funkcje na Majdanku i te sprawy kończyły się m.in. wyrokami śmierci. To także jest historia tego miejsca – dodaje Grudzińska.

Na razie nie wiadomo do końca, jak będzie

Tomasz Czajkowski nie kryje, że obok opowieści o chwalebnych postawach Polaków, którzy w czasie wojny pomagali Żydom, ukrywali ich, przyjaźnili się z żydowskimi rodzinami, były też takie, które pokazywały zupełnie inną stronę medalu.

- Jedna z pań opowiedziała mi historię osoby, która została przez Polaków uratowana. Ta sama pani miała w pamięci także inny obraz – obraz mężczyzny, który wracał z obozu w Sobiborze, przyjechał po swoje rzeczy, które zostawił wcześniej u Polaków i wtedy ślad po nim zaginął. Tak naprawdę nawet nie wiadomo, gdzie ten człowiek jest pochowany. Jeszcze raz podkreślę, wielokrotnie w ramach jednej opowieści są przedstawiane bardzo różne postawy Polaków, Żydów, Niemców. To jest bardzo skomplikowane, każda historia jest inna – mówi Czajkowski.

Dodaje, że osoby zajmujące się historią mówioną, walczą teraz z czasem.

- Ci, z którymi rozmawiamy, to są już ostatni świadkowie historii, którzy są w takim a nie innym wieku i jednocześnie chcą i mogą opowiadać. To naprawdę wyścig z czasem. Chcemy ich nagrać jak najwięcej, by były ich świadectwa, z których za 10 czy 15 lat będzie można skorzystać na przykład przy programach edukacyjnych dla młodzieży – dodaje Tomasz Czajkowski.

TOK FM PREMIUM