Żona o zatrzymaniu Frasyniuka: Policjanci tłumaczyli, że procedura wymaga kajdanek
Dominika Wielowieyska: Co się wydarzyło? Jak by to pani opisała w dwóch zdaniach?
Magda Dobrzańska-Frasyniuk: Przyszli, zakuli w kajdany i zabrali.
Czy pani mąż zachowywał się agresywnie, tak że było potrzebne zakucie w kajdanki?
Nie, pani redaktor, nie zachowywał się agresywnie. Na początku chciałabym powiedzieć, że decyzja męża o niestawieniu się w prokuraturze miała na celu pokazać, że mamy do czynienia z sytuacją naprawdę wyjątkową.
Władek mówił w swoim oświadczeniu o sprawach fundamentalnych: że nie mamy trójpodziału władzy, że zdemolowano demokratyczne państwo prawa. Nie sądzę, żeby ktokolwiek podejrzewał, że Władysław Frasyniuk będzie się zachowywał agresywnie przy zatrzymaniu i tak też się nie zachowywał.
Czytaj też:
A co mówili policjanci?
Tłumaczyli, że tego wymaga procedura. Nie jestem przekonana, czy rzeczywiście przy każdym zatrzymaniu procedura tego wymaga. Ale wyjaśnienie tego z policją i prokuraturą to już rola mec. Piotra Schramma, który reprezentuje męża.
Ja osobiście uważam, że absolutnie nie było takiej potrzeby. W żaden sposób nie było podejrzenia, że mąż będzie się "stawiał". Ja policję wpuściłam do domu, mąż się ubrał. Nie będę państwa oszukiwała: nie jest to sytuacja przyjemna i jest zawsze zaskakująca, mimo że oczywiście się spodziewaliśmy, że policja do nas zapuka, aczkolwiek nie musiała to być 6 rano.
Czy nie żałuje pani, że być może Władysław Frasyniuk zbyt ostro potraktował policjanta podczas kontrmanifestacji?
Mój mąż w ogóle nie "potraktował" policjanta, policja potraktowała nas. Ja już śladów na rękach nie mam, ale byłam na tej kontrmanifestacji i to ja wyszłam z siniakami, a nie policja. Więc jest to zarzut absurdalny, nieuprawniony i będziemy dalej to udowadniać. Pozwolę sobie jednak państwu przypomnieć, że kontrmanifestacja, która miała miejsce 10 czerwca, była protestem wobec wprowadzenia ustawy o tzw. manifestacjach cyklicznych. Jest to ustawa wprowadzona dla Jarosława Kaczyńskiego, pod Jarosława Kaczyńskiego i jest niezgodna z Konstytucją. Więc jeżeli na Krakowskim Przedmieściu kogoś miało nie być, to miało nie być tam policji, a nie nas.
Co będzie się działo dalej pani zdaniem?
Sądzę, że w tej chwili będzie cisza przez jakiś czas. Od razu mogę państwu powiedzieć, że mąż przed chwilą zadzwonił. Został wypuszczony, został zabrany do prokuratury w Oleśnicy. Nie wiedziałam o tym wcześniej, nie udzielono mi tej informacji. Za chwilę mogą państwo spróbować sami się z nim skontaktować. Natomiast co będzie dalej? To już pytanie do mec. Piotra Schramma.
-
Nowy sondaż. Prawie wszystkim rośnie, tylko nie im. To koniec wielkiego boomu?
-
Sprawdziliśmy, co w sklepach myślą o powrocie handlu w niedzielę. Tusk rozwścieczył. "Co mu odbiło?!"
-
"To nie jest dar". Ekspert o 2 mld dla Polski. I MON-ie, który kupuje, jakby miał "kartę bez limitu"
-
Przeczytaliśmy "Vademecum wyborcze katolika". Ksiądz rozkłada ręce: To pomyłka
-
Zełenski "podeptał przyjaźń polsko-ukraińską"? Ekspertka: To pragmatyzm polityczny
- Co dalej z kontrolami na granicy z Polską? Nieoficjalnie: Niemcy podjęły decyzję
- Głosowanie poza miejscem zamieszkania. Co zrobić i do kiedy? [ZASADY I TERMINY]
- Kaczyński i 50 tys. w kopercie. Prokurator nie dała wiary zeznaniom. "To jest wróżka"
- Abp Stanisław Szymecki nie żyje. Senior archidiecezji białostockiej miał 99 lat
- Cyfrowi magnaci idą po władzę! Nad światem