Czy korporacje przejęły władzę nad światem? To internetowi giganci zagrażają demokracji
- Czy światem rządzą korporacje? - pytał Maciej Głogowski w audycji "EKG - Ekonomia, Kapitał, Gospodarka" w TOK FM.
Zdaniem Adama Jassera, byłego prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, prawdopodobnie nie przekroczyliśmy jeszcze granicy, za którą państwa nie będą w stanie w żaden sposób wpływać na korporacje. Nie jest to jednak zadanie łatwe.
- To pytanie było zadawane w historii często. To jest temat stary jak świat. Na przykład brytyjskie imperium zostało zbudowane w dużej mierze przez Brytyjską Kompanię Wschodnioindyjską, która miała monopol od króla na handel z Indiami i resztą świata. Dla Wielkiej Brytanii okazało się to korzystne, stała się mocarstwem. W którymś momencie Kampania Wschodnioindyjska stała się jednak zbyt potężna, była państwem w państwie. Miała flotę, piratów, korsarzy,była jak zła korporacja z Bonda. Korona natychmiast ją rozwiązała - przypomniał Jasser.
- Prawo antymonopolowe wynika właśnie z przekonania, że korporacje nie mogą stać się zbyt silne. Ich siła rynkowa może stać się tak olbrzymia, że nabierają wymiaru politycznego - dodał.
Komisja Europejska najlepszym urzędem antymonopolowym
- Teraz temat powraca w kontekście gigantów internetowych: Google'a, Facebooka, Apple'a, Amazona. Na pewno mamy jakiś problem, ale chyba jeszcze nie można powiedzieć, że korporacje przejęły władzę. Siła rynkowa tych firm jest bardzo duża. Ma to wpływ nie tylko w wymiarze gospodarczym, ale też właśnie politycznym - tłumaczył.
Przywołał badania amerykańskiego think-tanku Freedom House, który w swoim raporcie o wolności w sieci napisał, że dezinformacja i manipulacja w internecie odegrała ważną rolę w wyborach w 2017 roku w przynajmniej 18 krajach, w tym w USA. Oczywista konkluzja była taka, że wolność w internecie spada.
Przypominamy: Organy śledcze USA badają sprawę potencjalnego wpływu rosyjskich operacji informacyjnych na wyniki wyborów prezydenckich w USA. Rosjanie kupili warte blisko 100 tys. dolarów reklamy na Facebooku, stanowiące element kampanii informacyjnej w 2016 roku. BBC poinformowało, że reklamy poruszały tematy problemów rasowych, imigracji i kwestii równościowych. Promowały treści opublikowane z kilkuset fałszywych kont.
- Komisarz unijna Margrethe Vestager powiedziała, że musimy odzyskać naszą demokrację, nie możemy zostawić jej Facebookowi. Przekonywała, że pora na pobudkę - przypomniał Jasser.
To decyzją właśnie Komisji Europejskiej firma Google będzie musiała zapłacić 2,42 miliarda euro kary za promowanie w wynikach wyszukiwania własnego serwisu zakupowego ponad oferty innych sklepów.
- To jedna z zalet bycia w Unii Europejskiej. Komisja Europejska to najsilniejszy obecnie urząd antymonopolowy na świecie. Mocniejszy niż np. ten w USA, gdzie korporacje mają więcej swobody - zauważył Adam Jasser.
Bycie dużą korporacją to nie zbrodnia
Jednak nałożenie kar na tego rodzaju korporacje wcale nie jest proste. - Dla regulatorów to problem. Fakt, że firma jest duża, nie jest jeszcze przestępstwem. Wiele z tych platform jest też bezpłatnych - nie ma więc przypadku zawyżania cen przez monopolistę. Z drugiej strony - czy jednak naprawdę za darmo? Użytkownicy oddają swoje dane, którymi się handluje. Tu jest wiele wątków - tłumaczył Jasser.
Problemy internetowych gigantów nie kończą się na konflikcie z Komisją Europejską. Ostatnio Mark Zuckerberg ogłosił, że Facebook zmniejszy zasięg postów publikowanych przez marki, w tym media.
Tłumaczył, że w ten sposób ma zamiar walczyć zalewem fake newsów. Spotkało się to jednak z negatywnym odzewem wydawców i ekspertów w dziedzinie mediów. Pojawiały się głosy, że to przejaw cenzury, w dodatku powodowany chęcią zysku. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj: Zuckerberg mówi o trosce, eksperci o cenzurze. Zobacz, co z nami zrobi nowy Facebook.
Starcie gigantów
Dochodzi też do napięć między samymi korporacjami. Niedawno głośno było o decyzji firmy Unilever. Zapowiada ona, że wycofa ona swoje reklamy m.in: z Facebooka i Youtube'a. Jako oficjalną przyczynę podaje narastającą falę mowy nienawiści i treści ekstremistycznych, które pojawiają się na platformach należących do tych firm.
- Myślę, że w grę wchodzi w tym wypadku po prostu pragmatyczne podejście. Takie postawienie sprawy jest na pewno dobrą kartą negocjacyjną, która jednocześnie pomaga zapunktować PR-owo u klientów - mówi Artur Jabłoński, specjalista w dziedzinie e-commerce.- Natomiast same zainteresowanie tą kwestią przez Unilever to pokłosie reakcji użytkowników portalu, którym przestały podobać się tego typu zestawienia. Jakiś czas temu podobna sytuacja miała przecież miejsce z reklamami na portalu Youtube, który od tego czasu mocniej przygląda się treściom publikowanym na kanałach - dodaje.
-
Niemcy wprowadzą kontrole na granicach z Polską. "To porażka rządu i prezesa Kaczyńskiego"
-
Orgia księży w Dąbrowie Górniczej. "Nie da się przejść obojętnie". Prezydent miasta zawiesza współpracę z diecezją
-
Konfederacja leci w dół. "Mentzen lepiej wypadał na TikToku, niż w rzeczywistości"
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Śmiertelne potrącenie 19-latki. Jest wyrok w głośnej sprawie kierowcy autobusu
- Kontrole na granicy z Niemcami. "Rząd Scholza musi działać i robi to spektakularnie"
- "Chłopi" kandydatem do Oscara. "Zielona granica" miałaby większe szanse?
- Czy w Polsce zabraknie paliwa? Orlen apeluje do kierowców
- Tragiczny wypadek na autostradzie A1. Nowe ustalenia biegłego
- Ziobro dostał zakaz z sądu, ale dalej brnie i oskarża Holland o "stalinowską propagandę"