"Bać się już?" - po ataku na Skripala relacje Rosja-Zachód są bardzo złe

Rosja zapowiada wydalenie brytyjskich dyplomatów. Moskwa zaprzecza oskarżeniom o atak z użyciem broni chemicznej. - Bać się już? - pytał w TOK FM Jacek Żakowski prof. Jana Zielonkę.

Choć relacje między Rosją a Zachodem raczej nie były dobre, tak źle, jak obecnie, od dawna nie było. Powodem wzrostu napięcia jest atak przeprowadzony w Wielkiej Brytanii na byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala i jego córkę. Zostali oni zaatakowani przy użyciu środka paraliżująco-drgawkowego o nazwie "Nowiczko".

Trucizna, jak informuje "The Telegraph", miała zostać ukryta w walizce jego córki, która wróciła z Moskwy na dzień przed znalezieniem obojga na ławce przy centrum handlowym w Sailsbury. Oboje są w stanie krytycznym. W szpitalu przebywa też policjant, który udzielał im pierwszej pomocy.

Czytaj też: W razie ataku na NATO USA nie pomoże? 'Trump nie zająknął się o art. 5. To rzecz bez precedensu''>>>

Wielka Brytania winą za atak obarcza Rosję. Moskwa - oczywiście - umywa ręce.

- Skutki obecnej sytuacji są trudne do przewidzenia, do oceny, bo to nie jest typ konfliktu, jaki znamy z czasów zimnej wojny. Ale to wszystko jest bardzo niepokojące, bo świat w którym żyjemy się zmienił, a świat bez reguł jest bardzo nieprzewidywalny. Bo mały konflikt może spowodować konsekwencje nie do przewodzenia - ocenił w "Poranku Radia TOK FM" prof. Jan Zielonka z Uniwersytetu Oksfordzkiego.

Stanowisko Moskwy nie zaskakuje

Po ataku na Skripalów Wielka Brytania zdecydowała o wydaleniu 23 rosyjskich dyplomatów. Moskwa nie została dłużna. Siergiej Ławrow zapowiedział - w odpowiedzi - wydalenie z Rosji brytyjskich dyplomatów. Szef rosyjskiego MSZ konsekwentnie powtarza, że wszelkie stawiane Moskwie zarzuty to "bzdura". Stwierdził nawet, że zarzuty Londynu są "chamskie i gołosłowne".

- Czy z punktu widzenia zwykłego człowieka już się bać? Czy mówić: zawsze tak było - rywalizacja, napięcia - pytał prof. Zielonkę Jacek Żakowski..

- To kwestia osobista, bo pojęcie strachu jest bardzo subiektywne. Ale moja odpowiedź jest taka, że teraz nie jest czas, by mieszkać w bunkrze – odpowiedział gość "Poranka Radia TOK FM".

Jak reagować?

Prof. Zielonka zwrócił uwagę, że dziś - inaczej niż w czasach zimnej wojny - eskalacja napięcia między głównymi graczami globalnej polityki nie musi oznaczać groźby wybuchu konfliktu zbrojnego.

- Przecież wystarczy, by nagle przestał działać internet i już szpitale nie mogą leczyć chorych, a system bankowy, finansowy zostanie zamrożony. Konsekwencje mogłyby być ogromne. Więc nawet jeśli nie dochodzi do użycia broni masowego rażenia, to nie znaczy że nie ma powodów do troski - stwierdził.

Jak podkreślił prof. Zielonka, nasza wiedza na temat ingerencji za którymi stoi Moskwa jest "szczątkowa". Z tej szczątkowej wiedzy wynika m.in. że Kreml podjął zakrojoną na szeroką skalę ingerencję czasie kampanii przed amerykańskimi wyborami prezydenckimi. Wiemy też o wpływaniu na nastroje przed referendum w sprawie Brexitu. 

- Nawet jeśli mielibyśmy znacznie większą wiedzę na temat rosyjskich działań, to należy zadać pytanie: jak na to reagować. Czy odpowiadać Rosji dokładnie takim samym działaniem? Jakie tego będą konsekwencje? Kto ma to zrobić? Bardzo trudno odpowiedzieć na te pytania. Kiedyś to było prostsze. Teraz jest kompletny bałagan, albo jak u nas na wsi się mówiło - bigos - podsumował prof. Jan Zielonka z Uniwersytetu Oksfordzkiego.

Czytaj też: Putin grozi Ameryce nowym wyścigiem zbrojeń. "Wtedy nie chcieliście nas słuchać. Lepiej słuchajcie nas teraz">>>

TOK FM PREMIUM