Już za chwilę obudzimy się z ręką w... plastiku. Polska i UE stosują kreatywną księgowość ws. śmieci
Jak opowiadał gość Radia TOK FM, są już próby powtórnego wykorzystania zużytych surowców. Np. potentat w produkcji butów i odzieży sportowej chwali się dobrą sprzedażą adidasów z plastikowych odpadów, wyłowionych m.in. u wybrzeży Malediwów. W Polsce mamy też torby wykonywane ze starych, plastikowych banerów. Ale to wszystko niewiele zmienia - plastikowych odpadów od tego znacząco nie ubywa.
Jak przekonywał Michała Paca, na pomysły dotyczące przerabiania plastiku patrzeć trzeba w kategorii działalności małych manufaktur.
- W skali przemysłowej tak się nie da. My w Polsce mamy 1 mln ton plastiku rocznie, więc w skali przemysłowej z materiałów, które mamy możemy zrobić trochę paliwa alternatywnego, czyli substytutu węgla, który trafia do cementowni. Około 20 proc. plastiku tak zostanie wykorzystane, a reszta - przez ciąg firm - wysyłana jest tam, gdzie jest taniej. Bo w Polsce nie możemy tego składować legalnie - tłumaczył gość Karoliny Głowackiej.
Nasze śmieci w Azji
Polskie śmieci trafiają "tam, gdzie jest taniej", czyli przede wszystkim do krajów azjatyckich.
- W branży odpadowej funkcjonuje taki ponury żart, że drugim wschodzącym liderem rynku gospodarki odpadami jest Indonezja, bo ma… wyjątkowo korzystną linię brzegową. Dużo plastiku produkowanego w Europie jest zagospodarowywane nielegalnie: odpady wywozi się legalnie, bo firmy deklarują, że mają warunki do przetwarzania. Ale potem okazuje się, że wyrzucają śmieci do morza, na nielegalne składowiska. To oznacza, że kupiona w Polsce butelka też może trafić do azjatyckiego morza. Wystarczy przyjrzeć się etykietom tego, co pływa wokół Bali – tam można znaleźć europejskie etykiety - mówi Paca, autor bloga Sortownia opinii.
A skutki zasypywania mórz i oceanów plastikowymi śmieciami już niestety znamy. Tzw. mikroplastik odkryto już w ciałach ptaków morskich, ryb, ale też w soli morskiej. Nikt nie powinien mieć więc złudzeń, że problem go nie dotyczy. Bo jemy ryby morskie, solimy solą morską. Plastikowe śmieci do nas wracają.
Chiny mówią "nie"
Skoro w Polsce mamy co roku 1 mln ton plastikowych odpadów, to wystarczy zdać sobie sprawę z tego, że co najmniej tyle sam plastikowych śmieci jest w każdym kraju Unii Europejskiej i już widać, jak poważny to problem.
Czytaj też: Dlaczego piwosze są bardziej "eko" niż ci, którzy kupują mleko? Eksperci o wojnie z plastikiem>>>
Dla światowego handlu śmieciami dużym wyzwaniem jest decyzja Chin, które od początku roku nie przyjmują niesortowanego papieru, domowego plastiku, odpadów wydobywczych i tych, które pochodzą z przemysłu tekstylnego.
- Teraz wszyscy w Unii widzimy, że udajemy jeżeli chodzi o kwestie recyklingu. My z Europy chętnie pozbywamy się odpadów, bo przerabianie ich u nas jest znacznie droższe niż np. wysłanie ich do Chin. Uprawiamy kreatywną księgowość odpadową: gminy się cieszą, że mieszkańcy zebrali 10 proc. surowców wtórych, one jadą do przetwórni i wtedy połowa jest odrzucana, np. dlatego że jest brudna, i w najlepszym przypadku idzie do spalenia lub na składowiska - tłumaczył Paca.
Tania Polska
Co ciekawe, Polska nie tylko eksportuje śmieci, ale też jest ich importerem. Bo ceny za składowanie odpadów są u nas niższe niż w krajach Europy Zachodniej.
- Na przykład Hiszpanom taniej jest przewieźć do Polski tonę odpadów za 30 euro, bo w Hiszpanii za składowanie tej tony trzeba zapłacić 100 euro. A u nas firma z przyjemnością weźmie 50 euro za to, żeby te odpady położyć na składowisku w ramach rekultywacji. Jak wykorzystujemy odpad do rekultywacji składowiska, to nie wnosimy żadnych opłat za składowanie - opisuje gość TOK FM.
Jak podkreśla Paca, za dwa lata program rekultywacji składowisk się skończy. - I za chwilę zobaczymy, że nie mamy co zrobić z odpadami - przewiduje ekspert.
Czy utoniemy w plastikowych śmieciach?
Przy wielkiej skali eksportu europejskich śmieci, decyzja Chin może przyśpieszyć zmianę polityki dotyczącej odpadów.
Ale ekspert uważa, że abyśmy nie utonęli w śmieciach, musimy się zmienić. - Ta planeta nie jest w stanie utrzymać takiego poziomu konsumpcji, który narzuciliśmy sobie w Europie - ostrzega Michał Paca.
Samoograniczenie nie jest łatwe, ale zmiany wprowadzane małymi krokami mogą być dla nas, konsumentów, do przełknięcia. Jak podkreślał ekspert, w Polsce bardzo dobrą decyzją było wprowadzanie opłat za jednorazowe torby foliowe. To pierwszy krok, ale może właśnie on zmieni spojrzenie na problem śmieci.
Warto pamiętać, że konsumenci mogą naprawdę dużo. Bo to właśnie naciski konsumentów, którzy chcą być "eko", doprowadziły np. do tego, że do Londynu wrócili mleczarze i mleko w szklanych butelkach z kapselkami.
Tak jak w Polsce przed laty było dostarczane pod drzwi mieszkań. Dziś co prawda mamy w sklepach mleko w szklanych butelkach, ale niestety najczęściej dostępne są te z plastikowymi zakrętkami.
A nie można zapominać, że jedynymi materiałami, które jesteśmy w stanie wykorzystywać latami, są szkło i metal. Niestety to także materiały drogie, więc przegrywają z tanim plastikiem.
Czytaj też: Nawet przy zdrowej diecie możemy się truć. Badania wykazują, że zagraża nam plastik, który... jemy>>>
-
Pan Jan tak trudnych czasów nie pamięta. "Nie ma nawet na utrzymanie rodziny"
-
Baszir z Iranu w zamknięciu spędził 113 dni. Teraz chce od Polski zadośćuczynienia
-
Szef MSWiA: Poszukiwany Sebastian Majtczak został zatrzymany
-
Skatowany we wrocławskiej izbie wytrzeźwień. "To nie pierwszy przypadek"
-
To nie był pierwszy wypadek Sebastiana Majtczaka? Są nowe informacje
- Sebastian M. zatrzymany. PiS "odtrąbił sukces", a poseł z Łodzi wskazuje, kto mataczył. "Powinni mieć zarzuty"
- Trzy pytania do Donalda Tuska od TVP. I wtedy mocna deklaracja szefa PO. "Mam coraz więcej dowodów"
- Ten sondaż to game changer? Władza w Polsce może się zmienić. Poseł wskazuje moment przełomowy
- Pierwszy błąd popełnili jeszcze "na mieście". Ekspert bezlitosny dla policji ws. śmierci w izbie wytrzeźwień
- Afera po publikacji filmu Wardęgi o youtuberach. Jest doniesienie do prokuratury