Za niezapłacone mandaty trafił na trzy miesiące do więzienia. Do jednej celi z mordercą

Ma 36 lat, na co dzień pracuje jako opiekun pacjentów paliatywnych i osób starszych. Trzy miesiące temu jego życie wywróciło się do góry nogami. Trafił do Zakładu Karnego w Potulicach.

Uważa, że jego pobyt w więzieniu stygmatyzuje nie tylko jego, ale i jego rodzinę, dlatego w rozmowie z Tokfm.pl zdecydował się nie podawać imienia i nazwiska. Wina jest: niezapłacone mandaty za jazdę bez biletu. Jest więc też kara. Za mandaty - prace społeczne, za nieodebrany list i niewykonanie kary - areszt. Srogo, jednak zgodnie z prawem. Ale jak określić odsiadkę w tej sprawie w jednej celi z mordercą?

Natalia Bet: Kilka dni temu wróciłeś do domu. Jak to się stało, że trafiłeś do więzienia?

- Stałem przed sklepem i zastanawiałem się, co kupić. Przejeżdżał nieoznakowany patrol. Zatrzymał się, z samochodu wysiedli funkcjonariusze. Podeszli do mnie, zaprosili do radiowozu, poprosili o dane. Po chwili powiedzieli, że jadę do aresztu.

Tak po prostu? 

- Tak. Dopiero w areszcie powiedziano mi, że mam trzymiesięczny wyrok za niezapłacone mandaty.

Wiedziałeś o wyroku? 

- Nie. Najpierw dostałem inny wyrok - nakaz prac społecznych: 20 godzin miesięcznie przez pół roku. Polecony w tej sprawie przyszedł do mieszkania w Bydgoszczy, ale od roku mieszkam w Warszawie. Nie wiedziałem o nim. No i nie odrobiłem tych godzin. 

Trudno mi sobie wyobrazić, że tak po prostu człowiek idzie do więzienia za niezapłacone mandaty. Jak często jeździłeś na gapę? 

- Dokładnie nie pamiętam, ale na przestrzeni czterech ostatnich lat mogłem dostać około 10 mandatów. Za jazdę PKP i MZK. 

Wcześniej miałeś jakieś problemy z prawem? 

- Kilka lat temu dostałem karę za picie piwa na ławce przed blokiem. W ramach prac społecznych odrobiłem 20 godzin. 

Wracając do ostatnich wydarzeń. Czyli policja zgarnęła cię z ulicy i od razu pojechałeś do więzienia? 

- Tak. Bez podania informacji, po co i dlaczego. 

Czy miałeś możliwość poinformowania najbliższych, że nie wrócisz do domu?

- Po kilku godzinach do celi, w której mnie umieszczono, przyszedł wychowawca i zapytał się, czy ma kogoś poinformować.

Jak wyglądał twój dzień w więzieniu?

- O 6 rano jest pobudka na apel. Otwierają się drzwi, dowódca zmiany i oddziałowy liczą, ile jest w celi osób. Między godz. 7.30, a 8 jest śniadanie. Po - wizyta wychowawcy. Później około południa jest obiad i siedzisz tak do kolacji, która jest o 16. O godz. 20 kolejny apel. Trzeba wtedy stać i nie można mieć krótkich spodenek oraz koszulek na ramiączkach.

W ciągu dnia należy się godzina spaceru. Chodzi się w kółko po niewielkim placu otoczonym sześciometrowym murem i siatką. 

Można też posłuchać radia, wmurowane jest w ścianę celi. Działa przez całą dobę. Najczęściej leciało Radio Nakło. No i więzienny radiowęzeł. 

A co dostawaliście do jedzenia?

- Jedzenie to lipa straszna. Wyliczone co do kalorii. Na śniadanie dla każdego więźnia - 170 g chleba i wędlina. Czasami czarny albo biały salceson. Do tego 1/15 kostki 30 proc. margaryny. 

O. Jak dokładnie wyliczone.  

- Byłem tzw. "kajfusem", czyli wydawałem posiłki. Stąd wiem, jak to dokładnie wygląda. Kostkę margaryny dzieliliśmy na trzy części, potem ten kawałek na pięciu więźniów.

Jedliście owoce?

- Sporadycznie. W czasie trzech miesięcy, które tam spędziłem, dano nam cztery razy jabłko i dwa razy do picia kompot. Owoców nie było żadnych.

Z kim siedziałeś w celi?

- Była nas piątka. W tym jedna osoba, która - tak jak ja - siedziała za grzywnę. Chłopak dostał wyrok 100 dni za niezapłacone mandaty, ale jako kierowca. I jedna osoba z 25-letnim wyrokiem za morderstwo. Facet, zanim trafił do wiezienia, spędził dziesięć lat w Legii Cudzoziemskiej. Moim zdaniem nie powinien w ogóle mieć kontaktu ze współwięźniami.

Jak zachowywał się?

- Znęcał się nad nami psychicznie. Był bardzo agresywny. Wszystko musiało być po jego myśli. Jak w nieodpowiedni sposób odłożyłeś kubek, wyzywał cię od "pedałów", "szmat", "dziwek", "downów". 

Nie mówił tego spokojnie, tylko się darł. Każda nawet najspokojniejsza rozmowa kończyła się atakiem furii. Gdy nie miał argumentów, kończył wrzaskami i obelgami. Straszył, że nas pobije. I tak od rana do wieczora. 

Wszystko trzeba było za niego robić. Prać jego ubrania, ścielić mu łóżko. To były trzy miesiące niekończącego się napięcia. Z nerwów straciłem 5 kg. W ciągu jednej nocy. 

Baliście się go?

- Tak. Podejrzewam, że miałem szczęście, bo trafiłem na koniec jego kary. Siedzi już 19 lat, w tym czasie ani razu nie był na przepustce, przebywa na oddziale P1. Słyszałem, że na początku był dużo bardziej agresywny. Pod koniec kary się uspokoił, żeby wychowawcy widzieli poprawę.

Nie próbowałeś rozmawiać na ten temat z wychowawcami? 

- Trzykrotnie wnioskowałem o przeniesienie. Dostałem odpowiedź, że nie ma innych miejsc. 

Raz była sytuacja, że do celi przyszedł nowy, młody 21-letni chłopak. Niby też grypsował. W końcu ten go tak zajechał, że młody stwierdził, że nie chce już grypsować. Poszedł do wychowawcy i poprosił o przeniesienie do innej celi. Gdy wrócił ze spotkania, tamten już wiedział o wszystkim. Mimo że w tym czasie przebywał w innym pawilonie. 

Przecieki są tam straszne. Wychowawca musiał powiedzieć grypsującym o rozmowie z młodym, a przecież powinien być po naszej stronie. Nie wiem, o co chodzi, może o to, żeby skłócić więźniów?

Ostatnio wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki chwalił się w TVP Info, że polska służba więziennictwa przechodzi rewolucję, bo więźniowie pracują. 

Za kajfuskę dostajesz 7,20 zł za miesiąc pracy. Dla porównania - paczka tytoniu kosztuje 14 zł.

Albo inny przykład. W Potulicach działa zakład drzewny. Tam więźniowie zarabiają 2500 zł na rękę. Z tego dostają 700 zł, ale połowa idzie na tzw. żelazną kasę (od. red. - środki finansowe, który osadzony otrzymuje przy wyjściu z więzienia). W ostatecznym rachunku - pracują za 350 zł miesięcznie. 

Przed naszą rozmową wspomniałeś, że Twój kolega odsiedział wyrok o podobnym kalibrze, ale w Londynie. 

- To prawda. Rozmawiałem z nim chwilę po moim wyjściu na wolność. W Anglii jest całkiem inaczej. Mordercy siedzą w oddzielnym bloku. Cele są dwu, trzy - osobowe. Śniadanie je się co prawda w celi, ale odbierasz je samemu. Prysznic znajduje się na każdym piętrze. W Polsce możesz umyć się pod prysznicem dwa razy w tygodniu - po pięć, 10 minut maks. Tam w każdej celi jest czajnik i telewizor. Brudne rzeczy wkładasz do worka, po porannym otwarciu celi zanosisz je do pralni, tego samego dnia są wyprane i wysuszone. Osoby osadzone mają możliwość pogrania w tenisa i bilard.

Spędziłeś w więzieniu trzy miesiące. Odsiedziałeś cały wyrok. Czujesz się zresocjalizowany? 

- A na czym polega resocjalizacja? Na zamknięciu 24 h na dobę w jednym pomieszczeniu z bandytą? Nie. Nie czuję się zresocjalizowany.

***

O komentarz poprosiliśmy Zakład Karny w Potulicach, w którym przebywał nasz rozmówca. Zapytaliśmy, czy na terenie jednej celi są umieszczani ludzie skazani za nieporównywalne przestępstwa? Niestety nie otrzymaliśmy odpowiedzi wprost. 

Michał Słowiński, rzecznik Zakładu Karnego w Potulicach:

W Zakładzie Karnym w Potulicach odbywają karę pozbawienia wolności mężczyźni, pierwszy raz skazani. W celu zapewnienia właściwego podziału tych skazanych  dokonuje się ich klasyfikacji. Proces ten polega na odpowiednim podziale skazanych według określonych kryteriów na grupy, przez skierowanie ich do właściwego rodzaju i typu zakładu karnego, systemu odbywania kary pozbawienia wolności oraz poprzez odpowiednie ich rozmieszczenie wewnątrz zakładu.

Zgodnie z art. 82 kkw komisja penitencjarna (powołani przez dyrektora jednostki funkcjonariusze z działów penitencjarnego, ewidencji oraz ochrony), na podstawie zebranych dokumentów dokonują klasyfikacji osadzonego. Podczas takiej klasyfikacji bierze się pod uwagę płeć, wiek, uprzednią karalność, informacje przekazane przez sąd oraz wiele innych czynników. Oprócz kierowania do właściwego zakładu i systemu odbywania kary, jeżeli nie określił tego sąd w wyroku, komisja ustala indywidualne programy oddziaływań dla skazanego i dokonuje oceny ich wykonywania.

Skazanego za przestępstwo nieumyślne lub odbywającego zastępczą karę pozbawienia wolności albo karę aresztu osadza się w zakładzie karnym typu półotwartego, chyba że szczególne okoliczności przemawiają za osadzeniem go w zakładzie karnym innego typu.

Zobacz także: Córka Jolanty Brzeskiej: Komisja Jakiego zajęła się sprawą mojej matki dla marketingu. Są ważniejsze kamienice

Do tej sprawy powrócimy na Tokfm.pl. w rozmowie z Krzysztofem Olkowiczem z biura Rzecznika Praw Obywatelskich, laureatem Nagrody Radia TOK FM im. Anny Laszuk za rok 2013.

TOK FM PREMIUM