"Gdy wygra PiS, obrośnie urzędy i instytucje jak grzyb". Nowacka o politycznej walce o Warszawę
Roch Kowalski, TOK FM: Czy lewicy uda się wystawić wspólnego kandydata na prezydenta Warszawy?
Barbara Nowacka, Inicjatywa Polska: Mam nadzieję, że taka wspólna lista ruchów miejskich, lewicowych organizacji, stowarzyszeń będzie możliwa i uda nam się wystawić fantastycznego kandydata lub świetną kandydatkę na prezydenta miasta.
Kto nim będzie?
- Negocjacje trwają. Ten proces, w szczególności rozmowy z ruchami miejskimi i organizacjami pozarządowymi, wymaga czasu. Sam ich sposób decydowania, czyli gremialnego, współuczestniczącego, powoduje, że proces jest długi, za to na pewno będzie efektywny, skuteczny i te listy będą dobrze wynegocjowane i pełne ludzi nie z przypadku, tylko zaangażowanych w działalność miejską.
Jest jakaś szansa, że Barbara Nowacka będzie kandydatką na prezydenta Warszawy?
- Dzisiaj, mówiąc szczerze, nie rozważamy takiej opcji.
A są takie postulaty?
- Oczywiście, że są pewne grupy, które mówią, że to byłoby świetnie. Ale myślę, że to jest ten czas, żeby faktycznie na czele takiej listy stanęła osoba, która od lat zajmuje się polityką miejską.
Kto dla pani byłby taką odpowiednią osobą?
- Nie mogę o tym mówić, bo nie można zawalić negocjacji za wcześnie opowiadając o kandydaturach. Proszę zobaczyć, co się stało kiedy Platforma wystawiła swojego kandydata trochę za wcześnie.
Ten pik po ogłoszeniu Rafała Trzaskowskiego na kandydata na prezydenta miasta dosyć szybko się zakończył i właściwie wszyscy są zmęczeni i znudzeni. My zaprezentujemy listy i kandydatów spokojnie, jak przyjdzie na to czas.
Kiedy?
- Myślę, że w ciągu półtora miesiąca będziemy już na 100 proc. gotowi.
Któryś z kandydatów lub potencjalnych kandydatów - duet Trzaskowski-Rabiej albo Michał Dworczyk lub Patryk Jaki - panią przekonuje?
- W ogóle mnie nie przekonują kandydatury osób związanych z Prawem i Sprawiedliwością i przystawkami. Mam świadomość, co się stanie z miastem, kiedy oni je przejmą. Wszystko, co było progresywne, sensowne, postępowe w mieście zostanie ukrócone.
Mam tu na myśli nie tylko dostęp do dóbr kultury, skończy się też zrównoważony rozwój. Słyszę, co oni mówią na temat ochrony środowiska, przyjazności, otwartości miasta w każdym aspekcie i dlatego uważam, że nie wolno dopuścić, żeby PiS przejęło Warszawę. Cokolwiek by mówili, absolutnie nie wolno im wierzyć.
W dodatku mają tę obrzydliwą tendencję, że za każdym razem wsadzają swoich, niekompetentnych ludzi, którzy jak grzyby obrastają urzędy i instytucje publiczne. Nie chcę, żeby Warszawa była tak obrośnięta przez PiS.
Czyli w drugiej turze, jeśli dojdzie do walki między kandydatem PiS a PO i Nowoczesnej, pani będzie bliżej do tego duetu liberalnego.
- Mam nadzieję, że w drugiej turze będzie się mierzył kandydat obozu konserwatywno-liberalnego, którym dzisiaj jest Rafał Trzaskowski, z kimś zaprezentowanym przez lewą stronę. Taka walka na programy jest moim marzeniem politycznym, a nie stara nawalanka z PiS-em, czyli ratowanie się przed nim.
Jeżeli w drugiej turze będzie ktoś z PiS-u i Rafał Trzaskowski, to Rafała Trzaskowskiego jestem skłonna poprzeć. Mówiąc szczerze, Trzaskowski jest niezłym kandydatem. Problem jest raczej w tym, że nie przedstawił programu. Do tego za nim stoją dzisiejsi radni Platformy Obywatelskiej, a do nich trudno po tylu latach mieć zaufanie. To jest dobry kandydat ze słabą listą.
Czytaj też: Działaczka Razem podpowiada PO i Nowoczesnej, jak zachować twarz po kompromitacji ws. Ratujmy Kobiety
Do Rafała Trzaskowskiego po latach rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz można mieć zaufanie?
- Rafał Trzaskowski nie zajmował się polityką miejską. Był związany z Hanną Gronkiewicz-Waltz przy jej kampanii, natomiast kiedy patrzę na to co i jak mówi, to na drugą turę jest dużo bezpieczniejszym wyborem. Chciałabym jednak zobaczyć program, jego pomysł na Warszawę. Na razie widzę kawałki. Niektóre są w porządku, chociażby te dotyczące prawa kobiet.
W ogóle Rafał Trzaskowski puszcza oko do środowiska lewicowego.
- Tak, bo myślę, że generalnie ma takie poglądy. To jest lewe skrzydło Platformy, ale co z tego, skoro cały czas wokół niego pojawiają się ci, którzy są umoczeni w reprywatyzację, mają związki z deweloperami i kiedy mają do wyboru dobro deweloperów i mieszkańców, wybierają to pierwsze. To nie są ludzie wiarygodni.
Z drugiej strony mamy dżumę w postaci PiS-u, gdzie nie dość, że są te same związki z deweloperami, to jeszcze jest tendencja do rządzenia i niszczenia każdego przejawu wolności. To przed PiS-em trzeba dzisiaj obronić Warszawę.
Podpisałaby się pani pod konstatacją, że Warszawie jest w ruinie i wymaga radykalnej zmiany?
- Warszawa nie jest w ruinie. Rozwija się dobrze, ale powinna rozwijać się lepiej i sprawiedliwiej - i to jest możliwe.
Lewica ma szansę w tych wyborach samorządowych?
- Ma szansę odbudować się w niektórych miejscach, zawrzeć sensowne sojusze i koalicje w swoim gronie i ma szansę zbudować potężną wiarygodność z ruchami miejskimi i kobiecymi.
Modelowa jest koalicja w Łodzi, gdzie są ruchy miejskie, przedstawiciele Inicjatywy Polskiej, dziewczyny związane z Czarnym Protestem, aktywiści od lat działający na rzecz Łodzi i dobra mieszkańców. Ta koalicja będzie walczyła z PiS-em i kandydatem obozu konserwatywnego.
Czytaj też: Trzaskowski: Mam pretensje do posłów PO, że nie dopuścili do debaty
Nie dziwią pani wyniki SLD, który w ostatnich sondażach samodzielnie zdobywa koło 6-7 proc. i wchodzi do Sejmu?
- Pamiętam jak tuż przed wyborami w 2015 roku mieliśmy po kilkanaście procent. Nauczyłam się absolutnie nie wierzyć w sondaże, tylko patrzeć na wyniki wyborcze. Nie dziwi mnie to o tyle, że dzisiaj SLD gra na sentymentach. Staje się partią zwróconą do tych, dla których PRL był najlepszym okresem życia.
A to nie jest bardziej tęsknota za środowiskiem lewicowym w polityce, którego przejawem miałaby być obecność SLD w sondażach?
- Gdyby była taka tęsknota za lewicą trochę bardziej współczesną, to ludzie głosowaliby dzisiaj na Partię Razem.
Ale Partia Razem dla niektórych może być zbyt radykalna.
- A dla niektórych SLD może być zbyt oparte na sentymentach. Dla mnie zwracanie się do elektoratu wyłącznie z sentymentu, bez propozycji na teraz i za 10 lat, nie jest specjalnie konstruktywne. Na samych sentymentach nie buduje się kraju i polityki.
Dlaczego pani się tak zapiera, żeby Inicjatywa Polska nie stała się partią polityczną i nie zaczęła walczyć o poparcie?
- Nie zapieram się. Jestem przekonana, że my będziemy liczącą się siłą polityczną, natomiast musi przyjść na to właściwy moment. Zakładanie partii dla samej satysfakcji z posiadania partii też jest bezsensowne. Na lewicy jest multum ugrupowań.
Uczestniczyłam w 2015 roku w spotkaniach koalicyjnych, gdzie przychodziło kilkanaście lewicowych partii, które niespecjalnie miały w sobie ducha walki. To ja wolę mieć stowarzyszenie, gdzie możemy łatwo współpracować z ruchami miejskimi, aktywistami, którzy kiedy patrzą na to, co się dzieje z partiami, mają pewien dystans. Przekonywać ich do siebie. Jak już to się uda i będziemy silni, to jestem przekonana, że będzie dobry pomysł na start w wyborach w 2019 roku.
Czasu już zostało niewiele. Państwo jako stowarzyszenie istniejecie dwa lata, do wyborów został rok. Na zbudowanie formacji i struktur w regionach to jest bardzo niewiele czasu.
- My mamy struktury w regionach. Na tym polega nasza siła. We wszystkich miastach Polski mamy osoby, które z nami współpracują. Nie chcę się zamykać w jednym środowisku, tylko otwierać na wiele.
Mamy świetną współpracę z organizacjami kobiecymi, ruchami miejskimi, organizacjami pozarządowymi działającymi w różnych obszarach tematycznych. To jest potężny potencjał. Doskonale znamy realia medialne. Kiedy usłyszą, że jest partia, pokazują ją w sondażach.
Może dla was, jako dla Inicjatywy Polska, byłoby to pozytywne.
- Po wyborach samorządowych. Trzy partie lewicowe zapisały się już do wyborów w sejmikach: SLD, Zieloni i Razem.
Do której z tych trzech formacji pani jest najbliżej?
- Mam sentyment, sympatię i znajomych we wszystkich tych organizacjach, bo staram się myśleć pozaplemiennie. Jak organizowaliśmy projekt „Ratujmy kobiety” w 2017 roku, zaprosiłam wszystkie te podmioty i one włączyły się w naszą działalność. Pozbyły się uprzedzeń co do szyldów. Wydaje mi się to dużo ważniejsze, żeby działać, wykazywać się efektami działania niż mieć szyld.
Naprawdę wyobraża sobie pani, że Razem pozbywa się swojego szyldu i startuje pod jednym szyldem ugrupowań lewicowych?
- Nie wiem, jaka będzie przyszłość Partii Razem. Myślę, że tam nie panuje stuprocentowa jednomyślność, że wiedzą, iż nadszedł ten moment, że będą musieli zdecydować się na współpracę i koalicję. I część z nich jest bardziej otwarta na współpracę i na poziomie samorządowym na możliwości koalicyjne. Oprócz tego trzeba jednak robić codzienną politykę.
Jeszcze w kwietniu dokończymy obywatelski projekt rozdzielający państwo od Kościoła, pod którym chcemy zacząć zbierać podpisy - najszybciej, jak się da. Myślę, że w kwietniu projekt wyląduje u marszałka Sejmu. Taką deklarację składaliśmy w lutym na spotkaniu organizacji lewicowych.
Tam się ostatnio widzieliśmy. Były olbrzymie nadzieje działaczy, organizacji, partii, które brały udział w tym spotkaniu, że być może pod pani przywództwem uda się lewicę rzeczywiście zjednoczyć.
- Trwa wojna plemion partii. Większość osób, które tam były, mówiły, że nie chcą brać udziału w tej wojnie. Jeżdżę teraz na liczne spotkania i tam pojawiają się ci ludzie, którzy chcą działać i budują sobie swoje małe listy.
Niech się partie nawalają w sejmikach, jeśli sprawia im to przyjemność. Uważam, że to nie jest do końca efektywne, ale to są ich wybory. My się zajmiemy konkretami. Obiecaliśmy, że złożymy projekt ws. rozdziału kościoła i państwa i to zrobimy.
Ten projekt jest z góry obliczony na to, żeby skoncentrować wokół lewicy pewną grupę poparcia. Wiadomo, że on nie ma żadnych szans, żeby być uchwalonym w tej kadencji.
- W tej kadencji może nie i pewnie PiS nie będzie chciało go uchwalić.
Pewnie odrzuci w I czytaniu.
- Obiecywali, że będą procedować każdy. Może tym razem ich sprawdzę. Mam dużo cierpliwości. Dwa razy nie dotrzymali obietnic wyborczych.
W stosunku do ugrupowań lewicowych.
- Będziemy ich sprawdzać i pilnować. Takie projekty obywatelskie są wielką kampanią społeczną na rzecz pewnych zmian. Jeżeli zaczniemy dzisiaj, kiedy wkurzenie na połączenie państwa i Kościoła jest tak silne, zbierać podpisy pod projektem, który będzie wyprowadzał religię ze szkół, wprowadzał świeckość do urzędów i zmuszał Kościół, żeby płacił podatki, żeby parafie funkcjonowały jak wszystkie inne podmioty, jestem przekonana, że wiele osób zobaczy jak wygląda rzeczywistość i będzie się chciała pod projektem podpisać.
Jeśli dobrze rozumiem tę strategię, to ona polega na ogniskowaniu debaty wokół pewnych tematów lewicowych, a później na przekuwaniu tej energii dla partii.
- A później są wybory. Teraz nie ma wyborów.
Rozpoczynamy maraton - samorządowe, do europarlamentu, parlamentarne i na końcu prezydenckie.
- Ale róbmy to spokojnie z pełnym poszanowaniem swoich odrębności i nie zmuszajmy się do współpracy.
To jaki jest pani cel? Ilu prezydentów większych miast chcecie zdobyć?
- Dzisiaj rozmawiamy, żeby tych prezydentów było możliwie dużo. Myślę, że to będzie kilkanaście osób, które będziemy w stanie poprzeć.
I które będą w stanie wygrać?
- Oczywiście, że będą w stanie. Tylko pytanie, co jest wygraną. Czy zostanie prezydentem zawsze jest wygraną? Czy zostanie szefem lub szefową ważnego klubu? Moim zdaniem wprowadzenie pięciu radnych czasami jest dużo więcej warte niż wprowadzenie prezydenta bez zaplecza.
-
"Wara od mojej ręki i portfela". Dlaczego 36 proc. młodych mężczyzn ruszyło za Konfederacją?
-
Putin znów grozi bronią jądrową. Jak odpowie NATO? Gen. Bieniek wskazuje: To na pewno rzecz, która będzie rozpatrywana
-
Katolicka "sekta" w Częstochowie. "Wieczorem wybuchały krzyki dzieci, płacz i odgłosy uderzeń"
-
Przywódca zbrodniczego reżimu był "przydatny" Janowi Pawłowi II. W tle "sponsoring" Kościoła
-
Ogródek działkowy lekiem na galopujące ceny warzyw i owoców? "Są oferty i za 150 tys. albo 200 tys. złotych"
- Nowy tydzień przyniesie zdecydowaną zmianę pogody. "Będziemy musieli pogodzić się z powrotem zimy"
- Tusk: Jesteś katolikiem? To nie możesz głosować na PiS czy Konfederację
- Frekwencja może przesądzić o wyniku wyborów. "Do urn częściej chodzą starsi niż młodsi"
- Rosja ma rozmieścić taktyczną broń jądrową na Białorusi. Putin porozumiał się z Łukaszenką
- Watykan aktualizuje ważne procedury. Chodzi o pedofilię w Kościele katolickim