O królisie "informowała" nawet TVP. Ten fejk rozpalił wyobraźnię Polaków zanim pojawił się internet
W sierpniu 1990 r. media miały sporo pracy. Irak najechał na sąsiedni Kuwejt i wywołał na świecie kryzys naftowy, trwało śledztwo w sprawie oficerów zamordowanych przez NKWD w Katyniu, jednoczyły się Niemcy, a Leszek Balcerowicz kreślił plany powszechnej prywatyzacji.
Był też "królis", czyli zwierzę będące połączeniem lisa i królika, które według mediów grasowało w Puszczy Kampinoskiej i mściło się na ludzkości za niszczenie przyrody.
O potwornym królisie, który rzekomo wygryzał rury wydechowe, ciął przewody hamulcowe i niszczył opony, informowały nawet telewizyjne “Wiadomości”. TVP zaprezentowała list od zaniepokojonego widza, zdjęcie "potwora" i relację przerażonych dzieci, które miały się na niego natknąć.
Zmutowane zwierzęta z Czarnobyla
“Po awarii elektrowni w Czarnobylu szerzyły się pogłoski o zwierzętach mutantach, które przyszły na świat wskutek napromieniowania” - pisał badacz tzw. legend miejskich, profesor Uniwersytetu Śląskiego Dionizjusz Czubala w książce “Nasze mity współczesne”. Oprócz królisa badał m.in. pogłoski o jadowitych pająkach ukrytych w bananach i historię o autostopowiczce, która rzekomo znika nagle, gdy samochód przejeżdża obok cmentarza.
- Takie legendy rodzą się z ciekawości, uprzedzeń, a najczęściej z lęków - mówił Czubala “Gazecie Wyborczej”. "One nazywają niebezpieczeństwo, ostrzegają, ale potrafią też wywoływać potężne efekty społeczne, jak np. spalenie domów Monaru dla chorych na AIDS na początku lat 90-tych. Agresja tłumu wypłynęła z paniki, do której doprowadziły fantastyczne plotki o nosicielach choroby" - wyjaśniał badacz.
- Mam przeczucie, że na początku ta opowieść mogła być żartem, puszczoną w obieg sensacją na sezon ogórkowy - mówi portalowi tokfm.pl Olga Drenda, autorka książki "Duchologia polska. Rzeczy i ludzie w latach transformacji", prywatnie miłośniczka wszystkiego, co związane z królikami.
- Kawał trochę wymknął się spod kontroli i zdaje się, że niektórzy w niego uwierzyli, albo przynajmniej zachowywali ostrożność na wszelki wypadek. Ale z drugiej strony faktem był na przykład świniodzik, sztucznie stworzony gatunek, albo żubroń - więc dlaczego nie królis? Oczywiście królik i lis nie mogą stworzyć nowego gatunku, ale nie każdy jest przecież zna się na genetyce - podsumowuje Drenda.
Jak Yeti i Chupacabra
Królis to jeden z niewielu całkowicie rodzimych przykładów zoologii fantastycznej. Niemal wszyscy słyszeli o himalajskim Yeti, amerykańskiej Wielkiej Stopie, czy meksykańskiej Chupacabrze.
Jednak i w Polsce opinia publiczna ekscytowała się nie raz jakimś tajemniczym stworem: wielorybem w Wiśle, którego perypetie opisywał swego czasu “Fakt” (mieszkańcy Grudziądza mieli kupić mu w sklepie świeżych śledzi), widzianą w wielu miejscach Polski pumą (która okazywała się pokaźnych rozmiarów kocurem) czy stworzoną przez dziennikarzy Polskiego Radia "paskudą", która miała zamieszkiwać podwarszawski Zalew Zegrzyński.
- Przypominają mi się też radioaktywne dziki, które mają żyć w pobliżu kopalni w Bełchatowie - dodaje do tego panteonu Drenda. - Bezrobotni gospodarze mieszkający w opustoszałej wsi na granicy kopalni, żyjący z tego, co sami znajdą i zbudują, opowiadają historie o radioaktywnych dzikach grasujących w okolicy. Te dziki na pewno nie są zdrowe, żyjąc na terenie mocno przemysłowym, ale przekonanie o tym, że są napromieniowane, to chyba też echo legend czarnobylskich w połączeniu z prawdziwą informacją, że w elektrowni Bełchatów znajduje się kobalt - opowiada.
Apokaliptyczna wyobraźnia czasów transformacji
Jak mówi Drenda, przełom lat 80-tych i 90-tych sprzyjał apokaliptycznej wyobraźni.
- Składało się na to wiele przyczyn: Czarnobyl, rozpad wydawałoby się niezniszczalnego zimnowojennego układu sił, nieprzewidywalność sytuacji politycznej, zniszczenia ekologiczne, strach przed nakręcanymi przez media zjawiskami jak uzależnienie od narkotyków czy AIDS, bieda, niepewność jutra - wymienia autorka.
- Królis należy do tego świata jedną nogą, bo drugą - taka jest moja intuicja - ma w sobie coś ze świata filmów prosto z kaset VHS. Jest w nim coś z kina klasy B. Za sprawą bardzo popularnych we wczesnych latach 90-tych żółwi ninja słowo „mutant” cieszyło się wtedy ogromną popularnością. Pamiętam je jako przezwisko krążące wśród dzieciaków. Królis kojarzy mi się też z jakimś nastrojem absurdu w powietrzu - opowiada badaczka.
Niezależnie od tego, jak zaczęła się pogłoska o czarnobylskim potworze, jedno jest pewne - królis, nawet jeśli nigdy nie grasował po Puszczy Kampinoskiej, to zdecydowanie zaistniał w zbiorowej świadomości.
Śledź Maćka Piaseckiego na Facebooku lub wyślij mu e-mail na adres maciej.piasecki@tok.fm
DOSTĘP PREMIUM
- "Katolicyzm powinien być traktowany jak najsilniejsze narkotyki. Trzeba przed nim bronić dzieci" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Pokrzywdzony czy zabójca? "Obrona konieczna w Polsce to loteria"
- Polaków walczących w Ukrainie czeka więzienie? "Wypada zapytać PiS, po której stronie naprawdę są"
- AAAA Rakietę tanio sprzedam. Garażowana, niebita, nosi ślady użytkowania
- Myśliwce F-16 "same wojny nie wygrają". Gen. Bieniek studzi nastroje ws. samolotów dla Ukrainy
- Bilety PKP mają być tańsze. Premier Morawiecki wskazał konkretny termin
- Zima znowu atakuje. W całym kraju trudne warunki na drogach
- "Odwet za palenie Koranu w Europie". Ambasada USA w Turcji ostrzega przed atakami terrorystycznymi
- "Mieli dość awantur". Czesi wybrali "porządek i spokój". Nie będzie drugiego Orbana w Europie
- Ukraina. Szef resortu obrony: Uzgadniamy dostawy samolotów, by uderzyć w zaplecze Rosjan