"Szefa partii nazywamy prezesem". Maciej Stuhr stworzył spektakl z ojcem (WYWIAD)

Chociaż pracowali ze sobą nie raz, "Bal manekinów" jest pierwszym projektem teatralnym Jerzego i Macieja Stuhrów. O tym, jak układa mu się z ojcem na deskach Och-Teatru, Maciej Stuhr opowiedział w TOK FM.

Maciej Stuhr gra główną rolę w "Balu Manekinów", sztuce w reżyserii Jerzego Stuhra na podstawie tekstu napisanego w latach 30 przez Brunona Jasieńskiego.Spektakl swoją premierę miał 27 kwietnia w Och-Teatrze. O pierwszym przedsięwzięciu teatralnym, które realizuje wspólnie z ojcem, opowiedział Patrycji Wanat w TOK FM:

Maciej Stuhr: Udział w tym spektaklu ma dla mnie  sentymentalną wymowę, “Bal manekinów” był jedną z pierwszych sztuk, które widziałem - z udziałem Jerzego Stuhra i Krystyny Jandy, która teraz nas gości jako pani prezes fundacji w Och-Teatrze. Spektakl “Bal manekinów” był jednym z pierwszych mojego taty, w którym występował we Włoszech. To chyba pierwsze wspomnienie teatralne w moim życiu.

Patrycja Wanat: Wcielacie się w tę samą postać?

- Tak, chyba po raz pierwszy. Po raz pierwszy zapisałem się do pracy teatralnej pod okiem taty, do tej pory pracowaliśmy razem w filmach, przed kamerą. To wszystko razem sprawia, że jest to bardzo nietypowa dla mnie produkcja.

Jak to robisz, żeby nie kopiować tego, co zobaczyłeś wtedy na scenie?

- Oj, tak dobrze tego nie pamiętam, byłem wtedy pięcioletnim dzieciakiem. Oczywiście, kilka rzeczy robiło na mnie kolosalne wrażenie, chociażby obcięcie głowy manekinowi. Bo tyle chyba możemy zdradzić, że stracę głowę w tym spektaklu - być może ku uciesze części publiczności.

Pamiętam też, że tata schodził ze sceny przez widownię na koniec spektaklu. Raz pozwoliłem sobie uścisnąć mu rękę. Pomyślałem, że mnie ochrzani, ale mnie nie ochrzanił.

 

Jak to się stało, że akurat przy “Balu manekinów” postanowiliście pracować razem?

- Na początku mojej drogi staraliśmy się nie dolewać oliwy do ognia i raczej mieliśmy swoje osobne drogi, które i tak gdzieś tam się nam przenikały i były poniekąd podobne. W tę samą parę kaloszy próbowałem się zmieścić całe życie. Ale też nie chciałem stwarzać pozorów, że gdzieś się chcę na plecach taty wprowadzić, więc raczej szukałem swoich rozwiązań, swoich kabaretów, filmów i teatrów. Chociaż oczywiście gościnno-rodzinne przygody w filmach taty mi się później zdarzały.

Historia tego spektaklu jest już dość długa. Trzeba wspomnieć, że dwa lata temu “Bal manekinów” był wystawiony jako dyplom Szkoły Teatralnej w Bytomiu. Jest tam oddział aktorsko-ruchowy, zresztą powołany ze wsparciem rektora Stuhra lata temu. W związku z tym, jeździ tam ojciec i robi różnie rzeczy, między innymi zrobił tam dyplom “Bal manekinów”. Wyszedł na tyle fajnie, że tata postanowił go przenieść do Och-Teatru.

Powierzył kilka ról starszych postaci innym aktorom, ale trzon zespołu jest z tamtego spektaklu. Warszawska publiczność zobaczy fantastycznie ruszających się i tańczących młodych ludzi, którzy wykonali olbrzymią pracę, żeby stworzyć niezwykle ciekawe układy taneczne.

Od początku było wiadomo, że jedna z ról przypadnie tobie? Kto kogo namawiał?

- Kiedy tata wymyślił to przeniesienie, to wpadł też na pomysł, żebyśmy może raz się zmierzyli w teatrze. Bardzo chętnie się na to zgodziłem.

Będzie komentarz do obecnej sytuacji społeczno-politycznej?

- Nie mamy takich ambicji. Rzeczywiście, nazywamy naszego bohatera prezesem, bo oryginalne tłumaczenie jest trochę anachroniczne. W oryginalnym tekście mamy “lidera”. Ale obecnie szefa partii nazywamy prezesem, każde dziecko w Polsce to wie.

To nie będzie sztuka publicystyczna, raczej szukamy poezji, skoro już zajmujemy się czymś tak okropnym, jak polityka w teatrze. Zagubienie manekina we współczesnym świecie wydaje nam się niezwykle piękną metaforą i o tym robimy przedstawienie. Jeżeli ktoś będzie chciał znaleźć w tym spektaklu jakieś kolejne buńczuczne wypowiedzi panów Stuhrów w teatrze pani Jandy, będzie troszkę rozczarowany.

Nawet bez takiego komentarza, natura ludzka i pewne mechanizmy są niezmienne.

- Dlatego klasyka staje się klasyką, że wytrzymuje próbę czasu. Z “Balem manekinów” jest różnie, część odniesień jest już dziś niezrozumiała, ale sam motyw przewodni jest ponadczasowy i w tym sensie klasyczny.

Posłuchaj całej rozmowy:

TOK FM PREMIUM