"Solidarność" niesolidarna z pracownikami? Mocne zarzuty ze strony OPZZ na 1 Maja
Miał być strajk, była pikieta. Dziś rano przy siedzibie LOT w Warszawie protestowało około 100 osób. Wcześniej, wczoraj po południu związkowcy poinformowali, że wstrzymują zapowiadany wcześniej na 1 maja strajk w PLL LOT. Dzisiaj wczesnym popołudniem na zaproszenie prezesa LOT Rafała Milczarskiego rozmowy przedstawicieli załogi LOT z zarządem mają być kontynuowane.
Czytaj też: Strajk odwołany. LOT w majówkę będzie działał zgodnie z rozkładem
Strajk wciąż prawdopodobny
- Strajk nadal jest możliwy, niewykluczone, że odbędzie się w połowie maja, pracownicy dali prezesowi kilkanaście dni - powiedział w TOK FM Piotr Szumlewicz, szef mazowieckich struktur OPZZ, który był gościem Pawła Sulika. Jak dodał sytuacja sytuacja pracowników transportu lotniczego pokazuje wszystkie patologie polskiego rynku pracy.
Szumlewicz wspomniał, że wypowiedziano układ zbiorowy i regulamin wynagrodzeń dla pracowników PLL LOT, obniżono pensje o 30 proc, blisko 40 proc. kadry "przerzucono" na tzw. samozatrudnienie, czyli umowy śmieciowe, równocześnie zaś zarząd wypłaca sobie gigantyczne - jak powiedział - dodatki do pensji.
Gość Radia TOK FM dodał, że kiedy pracownicy przeciwko temu protestują, mobbinguje się ich, zastrasza, dostają sms-y, maile o tym, że będą karani, np. że będą płacić za to, że samolot nie wyleciał.
Sytuacja jest moim zdaniem skandaliczna, i ten prezes powinien być w trybie natychmiastowym odwołany. To stało się jednym z postulatów, biorąc pod uwagę arogancję i pychę prezesa
- dodał Szumlewicz podkreślając jednocześnie, że pierwszym związkiem, który wyłamał się z planu strajku, była "Solidarność".
"S" zbyt blisko "dobrej zmiany"?
- Niestety, władze centralne "Solidarności" są bardzo blisko obecnej ekipy rządzącej, na czele z Piotrem Dudą, który, jak pamiętamy, chciał wręcz naszych nauczycieli ze Związku Nauczycielstwa Polskiego przykrywać czapkami - powiedział Szumlewicz. - PLL LOT to jest spółka bezpośrednio podległa panu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu.
- Według mojej wiedzy premier Morawiecki, Beata Szydło, Jarosław Kaczyński i Piotr Duda, to są osoby sobie stosunkowo bliskie, więc mógł być wykonany jeden czy dwa telefony i w momencie, kiedy "Solidarność" rzeczywiście przerwała solidarność związków zawodowych, to częściowo ta decyzja o strajku została cofnięta. Część pracowników zaczęła się bać, że jeżeli jeden ze związków odstępuje, to czy inne mają podstawy, żeby strajkować - powiedział Szumlewicz.
Niestety, 'Solidarność' po raz kolejny pokazała, że bliskość z obozem "dobrej zmiany" jest ważniejsza niż interesy pracowników
- podkreślił przedstawiciel OPZZ i dodał, że jego związek ma wiele sygnałów z różnych zakładów pracy, ze spółek skarbu państwa, że "Solidarność" dogaduje się z prezesem, często za plecami pozostałych związków zawodowych.
Czytaj też: Barbara Nowacka o 1 Maja: "Solidarność" to teraz ramię PiS do walki z innymi ludźmi pracy
Powiedział także, że część ludzi "Solidarności" również staje się członkami rad nadzorczych a niekiedy nawet zarządów spółek skarbu państwa ale też - wracając do sytuacji w LOT - że ma nadzieję, że za 2-3 tygodnie "Solidarność" zmieni front i poprze inne związki zawodowe.
Zmiana nie dla wszystkich dobra
Jak powiedział Szumlewicz, nowy prezes LOTu to "dziecko dobrej zmiany": został nominowany za nowego rządu i jest związany z obozem rządzącym. Zdaniem związkowca złość pracowników bierze się m.in. stąd, że liczyli, iż wraz z nowym prezesem przyjdzie coś nowego, bo za Platformy nie było dobrze, procesy szkodliwe dla pracowników narastały już od 2014 roku.
Miała być dobra zmiana a jest w pewnym sensie zła zmiana. Sytuacja spółki generalnie jest dobra, są pieniądze, prezes dostaje gigantyczne nagrody, tymczasem pensje pracowników są ograniczane
- powiedział Szumlewicz i dodał, że z jego rozmów z pracownikami LOTu wynika, że fundusz płac w stosunku do obrotu PLL należy do najniższych w Unii Europejskiej. - Nie dość że polscy pracownicy są źle opłacani to jeszcze przerzucani są na śmieciówki - grzmiał związkowiec podkreślając, że głównym postulatem rozmów w LOT jest walka ze śmieciówkami.
- Nie może być tak, że dwie osoby wykonujące taką samą pracę mają różne formy zatrudnienia: jedna pracuje na etacie a druga na śmieciówce - powiedział Szumlewicz. Jego zdaniem związkowca to może wywoływać zagrożenie dla pasażerów, bo zmusza "samozatrudnione" osoby do przychodzenia do pracy np. w sytuacji, kiedy są chore, ponieważ osoba, która nie pracuje, jeśli jest na śmieciówce nie dostaje wynagrodzenia.
-
Protesty w Izraelu. "Albo rząd się cofnie, albo będzie rewolucja". Prawicowi kibole mają wyjść na ulice
-
Netanjahu zrobił krok w tył ws. reformy sądów. "To może być tylko taktyczna przerwa"
-
Tak wielu wakatów w policji jeszcze nie było. Ekspert ostrzega przed prostymi receptami. "To będzie tragiczne"
-
Błażej Kmieciak rezygnuje z funkcji przewodniczącego Państwowej Komisji ds. Pedofilii
-
Mentzen buńczucznie: Nie musimy rządzić w 2023 roku. Możemy zrobić rząd w 2027 r. Całe życie przed nami
- "Sukcesja" to "brutalna diagnoza" naszych czasów. "Liczą się pieniądze i władza, reszta to kwiatek do kożucha"
- "W Pałacu Elizejskim trwa gorączka". Francja w ogniu protestów. Czy Macron zrezygnuje z reformy?
- Finlandia krok bliżej NATO. Węgierski parlament podjął decyzję
- "Miał kiepską rękę do ludzi". Hołownia szczerze o Janie Pawle II. "Menadżerem był fatalnym"
- Przegląd prasy: zrozumieć upadek Silicon Valley Bank. Słówka i zwroty z newsów z CNN czy CNBC