Chodzi o łączną sumę ponad 215 tysięcy złotych, dla ośmiu mieszkańców czterech warszawskich kamienic. Według komisji, pieniądze te miałoby wypłacić ze swojego budżetu miasto. Tymczasem, zdaniem ratusza, komisja nie zbadała dokładnie sytuacji materialnej lokatorów, którym przyznano odszkodowanie.
- Wyrażamy absolutne przekonanie, że w wielu przypadkach, moralnie, za zaniechanie działań władzy państwowej, wielu mieszkańcom należy się zadośćuczynienie. Jednak z uwagi na to, że postępowanie przez komisję weryfikacyjną zostało przeprowadzone z naruszeniem przepisów prawa, poddajemy te decyzje ocenie niezależnego sądu - tłumaczy wiceprezydent Warszawy Witold Pahl.
Polityk przedstawił też przygotowany przez miasto projekt ustawy o systemowej pomocy dla wszystkich pokrzywdzonych przez tzw. dekret Bieruta. Jak mówił, to "mała lokatorska ustawa reprywatyzacyjna", której celem ma być realna pomoc, a nie "uprawianie polityki".
Zobacz także: Magda Brzeska dostała odszkodowanie od komisji Jakiego, a potem... spadła na nią lawina hejtu
Rażące naruszenia prawa
Przypomnijmy: Na początku grudnia 2017 roku komisja weryfikacyjna uchyliła decyzję reprywatyzacyjną wydaną w 2006 roku przez ówczesnego sekretarza miasta Mirosława Kochalskiego w sprawie nieruchomości przy ul. Nabielaka 9 - kamienicy z lokatorami. W poniedziałek (21 maja) komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji przyznała pierwsze odszkodowania lokatorom zreprywatyzowanych nieruchomości warszawskich przy ul. Nabielaka 9, Nowogrodzkiej 6A, Poznańskiej 14 i Marszałkowskiej 43. Wartość odszkodowań to ponad 215 tys. zł.
Przewodniczący komisji Patryk Jaki podkreślił wówczas, że decyzja komisji jest ostateczna, ale ratusz w ciągu dwóch tygodni ma prawo na złożenie skargi wobec decyzji.
