Debata o przyszłości Europy. "Ubolewam, że Polacy pokazali się jako jedni z najsłabiej uczestniczących grup"
To już ostatnia Debata Europejska. Przez rok - na antenie TOK FM - regularnie gościli eksperci oraz posłowie i posłanki Parlamentu Europejskiego, by dyskutować o przyszłości Unii Europejskiej. W debatach brali udział także Słuchacze i Słuchaczki naszego radia. Wszystko było uzupełnieniem dyskusji, jaka toczyła się w ramach Konferencji w sprawie przyszłości Europy. Ta zakończyła się oficjalnie 9 maja w Strasburgu, w gmachu Parlamentu Europejskiego.
Przypomnijmy, w marcu 2021 roku przewodniczący PE i Komisji Europejskiej, a także premier Portugalii (która pełniła wówczas prezydencję w UE) António Costa podpisali wspólną deklarację, w której ogłosili początek Konferencji w sprawie przyszłości Europy. W jej ramach odbywały się różnego rodzaju debaty, panele, wysłuchania. Powstała także wielojęzyczna platforma cyfrowa, na której obywatele mogli dzielić się swoimi pomysłami. Zwieńczeniem całej pracy było sprawozdanie - zaprezentowane właśnie 9 maja - przewodniczącym instytucji unijnych. W sprawozdaniu przedstawiono 49 propozycji i ponad 320 środków, w tym konkretne cele. Wszystkie można znaleźć tu.
Oczekiwania a rzeczywistość
Ostatnia Debata Europejska w TOK FM też była pewnego rodzaju podsumowaniem całej konferencji. W pierwszej jej części udział wzięli prof. Danuta Hübner - posłanka do Parlamentu Europejskiego z Platformy Obywatelskiej (Grupa Europejskiej Partii Ludowej) oraz Włodzimierz Cimoszewicz - poseł do PE z Grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów.
Debatę prowadził redaktor Maciej Zakrocki. W pierwszej kolejności zapytał swoich gości, czy Konferencja w sprawie przyszłości Europy spełniła ich oczekiwania. Odpowiedzi były zupełnie różne. Profesor Hübner przyznała, że tak. Podkreśliła jednak, że wiele zależy od tego, co z tą całą pracą dalej się wydarzy. - Oceniam to jako niezwykle ważne wydarzenie - mówiła europosłanka. Podkreślała obywatelskość i zaangażowanie wielu ludzi w cały projekt. - Byłam zaskoczona, kiedy na platformie cyfrowej zobaczyłam, że było zorganizowane ponad 6,6 tysięcy różnych typów wydarzeń i uczestniczyło w nich ponad 720 tysięcy osób. To jest spore zaangażowanie - mówiła.
Profesor przyznała jednak, iż "ubolewa nad tym, że Polacy pokazali się jako jedni z najmniej widocznych i najsłabiej uczestniczących grup w całym tym przedsięwzięciu. - Po roku działania konferencji znaleźliśmy się na ostatnim miejscu, patrząc na liczbę aktywności w przeliczeniu na liczbę mieszkańców kraju, więc pod tym względem, myślę, zawiedliśmy - powiedziała.
Włodzimierz Cimoszewicz przyznał z kolei wprost: "Jestem bardzo rozczarowany rezultatami politycznymi [konferencji], choć merytorycznymi także". Nie ukrywał, że sama idea zorganizowania takiego właśnie wydarzenia bardzo mu się podobała i pokładał w niej niemałe nadzieje. - Uważałem, że to przyszło w świetnym momencie, bo Europa jak powietrza potrzebuje głębszego namysłu nad samą sobą i swoją przyszłością, i to w każdym wymiarze: konstrukcji, kompetencji, zasięgu - wyliczał. Zwracał uwagę, że od momentu, gdy kształtowane były obecne reguły funkcjonowania Unii Europejskiej, świat radykalnie się zmienił. Tymczasem mechanizmy unijne pozostają sztywne i najwyższa pora, aby to zmienić.
W ocenie europosła - wśród konkluzji konferencji znaleźć można wiele interesujących kwestii. Jako przykład podał rezygnację z konieczności zachowania jednomyślności (zgody wszystkich państw UE) w zakresie wspólnej polityki zagranicznej. - Natomiast albo błąd, albo świadome działanie - ja nie znam jeszcze odpowiedzi na to pytanie - doprowadził do niebywałego wręcz osłabienia mandatu politycznego tych rekomendacji - skomentował europoseł. Uważał też - inaczej niż prof. Hübner - że grupa obywateli biorąca udział w tych wszystkich wydarzeniach wcale nie była zbyt liczna. Były premier zaznaczył, że proponował, by konkluzje poddać referendom konsultacyjnym, wówczas można byłoby mówić o rzeczywiście dużym mandacie społecznym.
- Ważne jest, by dostrzegać nie tylko efekt końcowy - odparła prof. Hübner. - Widzę ogromną wartość w tego typu procesach. To jest pierwszy raz, gdy została uruchomiona taka duża dyskusja - dodała. Wskazała, iż ma nadzieję, że ta konferencja będzie pewnego rodzaju otwarciem się Unii na konsultacje z obywatelami, które będą odbywać się częściej niż do tej pory. Z tym zgodził się też Cimoszewicz. - Konieczność demokratyzacji procedur unijnych jest dla mnie oczywista - powiedział. - Przy zachowaniu tradycyjnych wyborów, reprezentatywności, trzeba szukać różnych form rozmowy z Europejczykami i na pewno mogą to być takie platformy cyfrowe jak ta, która tu była wykorzystana, choć chciałbym, żeby to poszło też dalej - dodał.
Z drugiej strony były premier przyznał, iż obawia się, że w zakresie chociażby polityki zagranicznej czy bezpieczeństwa Unii te konkluzje na nic się nie przydadzą. Do ich wprowadzenia potrzebna byłaby bowiem zmiana traktatu, a na to na pewno nie będzie zgody wszystkich stron.
Zaangażowanie młodych
Profesor Hübner zwróciła uwagę również na zaangażowanie młodych ludzi i postulaty, które podnosili podczas konferencji. Wśród nich dużo mówiło się o klimacie, zdrowiu, technologiach, ale też różnych działaniach socjalnych. - Po to też była ta konferencja, żeby wciągnąć ludzi młodych w dyskusję, bo oni wiedzą świetnie, co dzieje się w świecie. Wiedzą, że zmiany klimatu to ich przyszłość, że zmiany technologiczne czy edukacja to też jest ich przyszłość. Oni chcą w tym wszystkim uczestniczyć - powiedziała.
Goście TOK FM podkreślali też, że niektóre hasła z konferencji można by próbować wprowadzać w życie bez zmiany traktatów. Tu jednak redaktor Zakrocki zastanawiał się, czy takie działanie nie byłoby traktowane przez bardziej sceptycznych polityków jako "rozpychanie się Brukseli". - Przestańmy słuchać jakichś niewykształconych polityków, którzy nie znają świata i myślą w kategoriach najbliższych wyborów - odpowiedziała prof. Hübner. - Dajmy w większym stopniu Unię tym pokoleniom, którzy chcą swoją przyszłość mieć dobrą - podsumowała.
Włodzimierz Cimoszewicz podchodził do sprawy nieco ostrożniej. - Ja bym nie powiedział, że nie należy ich w ogóle słuchać - stwierdził. W jego ocenie to politycy - euroentuzjaści, którzy chcieliby popychać Unię ku większej spójności, powinni umiejętnie wykorzystywać to, że wiele Europejczyków też tego chce. - I trzeba stosować odpowiednie instrumenty ujawniania tego poparcia - stwierdził.
Wyjście konserwatystów
W drugiej części debaty gościem Macieja Zakrockiego był prof. Zdzisław Krasnodębski - poseł do Parlamentu Europejskiego z Prawa i Sprawiedliwości, przedstawiciel Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Grupa ta postanowiła wycofać się z Konferencji w sprawie przyszłości Europy niedługo przed jej zakończeniem. - Dlaczego? - pytał redaktor Zakrocki. - Doszliśmy do wniosku (…), że nasz dalszy udział nie ma sensu - odparł prof. Krasnodębski.
Zaznaczał, że w obrębie grupy od początku trwały dyskusje na temat tego, czy w ogóle brać w niej udział. Zastanawiano się, jaki będzie miała charakter, kto będzie w niej uczestniczył. Mimo wątpliwości uznano, że jest to szansa szerszej debaty z obywatelami i postanowiono wziąć w niej udział. - Zorganizowaliśmy też całą serię konferencji, głównie w formie zdalnej, które były naszym wkładem do debaty. Także potraktowaliśmy to bardzo poważnie - przekonywał europoseł.
Przyznał jednak, że proces nie spełnił pokładanych nadziei. - Nie udało się wzbudzić tak szerokiego zainteresowania - mówił profesor. Zwracał uwagę także na spadek popularności samej platformy cyfrowej i to, że niewiele osób wiedziało o całym wydarzeniu. - Myślę też, że to nie był dobry format. (…) I grał jeszcze jeden czynnik - że sprawy europejskie są jednak bardzo odległe od ludzi. One się ujawniają, ale najczęściej wtedy, kiedy dochodzi do wyborów - mówił gość Macieja Zakrockiego.
Dopytywany, co w takim razie - w jego ocenie - należy zrobić z konkluzjami konferencji (pochylić się nad nimi czy zignorować) - profesor odparł, że na pewno należy się z nimi zapoznać. Część z nich, jak mówił, jest słuszna. Część życzeniowa, a wiele - w jego opinii - pochodzi z narzuconego przez media i niektórych europarlamentarzystów przekonania, że z Unii należy "budować superpaństwo europejskie". - Niemniej zachęcam obywateli, żeby przeczytali te rekomendacje i zastanowili się, co jest w nich dobrego, a co złego - podsumował polityk PiS.
Nie tylko Parlament Europejski i Komisja
W ostatniej części debaty gościem był dr Piotr Ostrowski - wiceprzewodniczący OPZZ. Z jego pomocą redaktor Zakrocki chciał zwrócić uwagę Słuchaczy i Słuchaczek Radia TOK FM, że nie tylko Parlament Europejski, Komisja czy Rada Europejska odgrywają istotną rolę w podejmowaniu decyzji na poziomie Unii Europejskiej, ale są też inne organy, o których na co dzień mniej się mówi. To Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny oraz Europejski Komitet Regionów. Obydwa mają charakter doradczy. Ten pierwszy grupuje przedstawicieli organizacji pracodawców, pracowników i organizacji pozarządowych. Drugi natomiast zrzesza przedstawicieli samorządów.
Dr Ostrowski podkreślał, że rola tych komitetów jest naprawdę duża, a ich opinie są brane pod uwagę. Jako przykład podał porozumienie dotyczącego wspólnego kształtowania płacy minimalnej na poziomie Unii Europejskiej, które zostało zawarte kilka dni temu i w którym niemałą role odegrały polskie związki zawodowe. - Bardzo intensywnie działały na rzecz tego, by temat płac, w tym płac minimalnych na poziomie europejskim, w ogóle pojawił się w dyskusji. (…) Jesteśmy blisko tego, by stosowna dyrektywa weszła w życie. Jest porozumienie w tej sprawie, ale jeszcze musi je zaakceptować Parlament Europejski, Rada Europejska. Podejrzewam, że po wakacjach ta dyrektywa będzie już unijnym prawem. A potem już wszystko w rękach krajów członkowskich - mówił Piotr Ostrowski.
W ostatniej części mieliśmy także okazje poznać głosy Słuchaczy i Słuchaczek Radia TOK FM na temat przyszłości Unii Europejskiej. Zachęcamy do wysłuchania całej dyskusji:
>> WSZYSTKIE DYSKUSJE Z CYKLU DEBATA EUROPEJSKA DO ZNALEZIENIA TU <<
DOSTĘP PREMIUM
- Co dalej w sprawie tortur w więzieniu w Barczewie? Ekspert: Obawiam się najgorszego scenariusza
- F-16 raczej nie dla Ukrainy. Ale jest inny pomysł. "Unikamy wielomiesięcznego szkolenia pilotów"
- Horror w schronisku pod Nowym Tomyślem. "Policja znalazła martwe psy w budach i lodówkach"
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Odmówili zakupu biletu dla dziecka. Chcieli je zostawić na lotnisku. "Nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego"
- Co wspólnego mają wyborcy opozycji z wkurzonymi na drag queens gejami?
- Lawina w Tatrach. Turysta przysypany śniegiem. Trwa walka o jego życie
- Willa plus. Jak Czarnek buduje "arkę" za miliony z budżetu. "PiS myśli, że ich grzeszki zostaną zakopane"
- "Niepozostawiający złudzeń przekaz". NIK zawiadamia prokuraturę ws. Krajowego Instytutu Mediów
- Kaczyński udobruchał Sikorskiego, ale złe prawo zostało. Biznes w strachu. "Szkodnictwo gospodarcze"