SLAPP i "gish gallop". Tak biznes komórkowy ucisza krytykę. "Strasznie się na mnie zemścili"
Ostatni odcinek serialu Michała Janczury pokazuje również, że eksperymenty z komórkami macierzystymi to nie tylko polska specjalność. W wielu krajach takie terapie to koszt nawet setek tysięcy dolarów. Na pośredniczeniu z podejrzaną kliniką z Meksyku chciał zarabiać nawet wiceminister Łukasz Mejza.
Posłuchaj siódmego odcinka serialu "Eksperyment":
USA, Izrael, Korea
Historia zaczęła się bardzo niewinnie, choć typowo. Znany chirurg z Torunia Paweł Drojecki zaczął mieć problemy z utrzymywaniem przedmiotów, w jego przypadku np. skalpela na sali operacyjnej. Diagnoza brzmiała jak wyrok: stwardnienie zanikowe boczne. Gdy wraz z żoną zaczęli interesować się komórkami macierzystymi, pan Paweł poruszał się już na wózku. Dziś jego historię opowiada nam żona Julia - też lekarka.
Pan Paweł po kilku latach choroby oddycha dzięki respiratorowi, karmiony jest dojelitowo, nie mówi. Porozumiewa się ze światem za pomocą specjalnej przystawki do obsługi komputera wzrokiem. Wymieniliśmy kilka maili. Opowiedział mi o historii swojego leczenia i tego, jak trafili na wybitną lekarkę z USA. Ta poleciła im eksperymentalną terapię w Izraelu. Doniesienia o stosowanej tam metodzie były imponujące, choć koszt terapii odstraszał - 300 tys. dolarów. Mimo to postanowili spróbować. Gdy odezwali się do szefa kliniki, dowiedzieli się, że dla nich warunki będą inne - cena podskoczyła do 800 tys. dolarów. Drojeccy nie mieli wyjścia. Nie bez oporów zaczęli zbiórkę. Szybko udało się zgromadzić milion złotych i wtedy… klinika z Izraela się wycofała. Jej szef zadzwonił z oświadczeniem, że skoro pieniądze pochodzą ze zbiórki, to umowa przestaje obowiązywać. Potem kontakt się urwał.
Pani Julia ma podejrzenia, że ich leczenie miało być nie do końca legalne. Być może w klinice bali się dodatkowych kontroli w związku ze zbiórką? Być może ktoś chciał na tym dobrze zarobić? Fakty są takie, że opublikowane potem wyniki badań nie wykazały skuteczności stosowanej w tej klinice metody, a jej szef okazał się na tyle kontrowersyjną osobą, że pani Julia prosi, by nie podawać jego nazwiska ani nazwy kliniki.
Zebrane w takcie zbiórki pieniądze otworzyły szansę na inne leczenie. Korea Południowa kilka lat temu zarejestrowała warunkowo do dalszych badań lek NeuroNata-R. To lek na bazie komórek macierzystych, ale pobieranych i namnażanych według ściśle określonych przez producenta zasad. W zasadzie to jedyny na świecie lek z użyciem komórek zarejestrowany w leczeniu SLA. Pan Paweł poleciał do Korei na początku pandemii. Jego zdaniem leczenie pozwoliło na kilka miesięcy wstrzymać postępy choroby. Pani Julia przyznaje, że nie jest w stanie określić, czy i jak terapia wpłynęła na stan jej męża, ale potwierdza, że przez kilka miesięcy nie pojawiły się nowe objawy.
Działa, nie działa, nie wiadomo
Prof. Józef Dulak, analizując dostępną na świecie literaturę, uważa, że rejestracja NeuroNata-R w Korei nie oznacza, że jest to jednoznaczne z potwierdzeniem skuteczności leku w rozumieniu znanych nam w USA czy Europie standardów. "Reguły dopuszczania eksperymentalnych zabiegów w niektórych krajach, w tym w Korei czy Japonii, są krytykowane w środowisku naukowym jako zbyt przyzwalające, także z powodu ich komercyjnego charakteru, mimo wątłych dowodów skuteczności. Ponadto NeuroNata-R to komórki mezenchymalne ze szpiku kostnego pacjenta - czyli autologiczne - nie ma więc takiego ryzyka ich odrzucenia przez układ immunologiczny pacjenta jak w przypadku obcych dla pacjenta komórek z galarety Whartona. Niezależnie od tego, zasadność stosowania i skuteczność NeuroNata-R są niepewne i także dyskusyjne" - uważa biotechnolog.
Paweł Drojecki w naszej mailowej korespondencji przekonywał, że przed leczeniem analizowali z żoną wszystkie "za" i "przeciw". Znali doskonale publikacje na ten temat i starali się podchodzić do sytuacji racjonalnie. Postanowili skorzystać z szansy, którą dawała ta terapia, ale w związku z ceną i niewystarczającymi efektami nie zdecydowali się na kontynuację.
Wielu pacjentów nie ma ani takiej wiedzy, ani takiej świadomości. Stąd pojawiają się na rynku przeróżne oferty "cudownych terapii" za granicą. Najgłośniejszą z nich chciał w Polsce proponować rodzicom ciężko chorych dzieci wiceminister Łukasz Mejza. Jego działania opisali ponad rok temu Szymon Jadczak i Mateusz Ratajczak z Wirtualnej Polski. W swoim śledztwie pokazali cały mechanizm oferowania wyjazdów do Meksyku i leczenia komórkami mezenchymalnymi. Do tej sprawy wrócimy w 7. odcinku serialu "Eksperyment".
SLAPP i gish gallop
Ale to nie wszystko. Pokazujemy również metody, którymi posługują się przedstawiciele biznesu komórkowego - pozywanie ekspertów na ogromne kwoty i wytaczanie wielu procesów, które mają zniechęcić do wypowiadania się na temat stosowanych metod. Podobny los spotyka dziennikarzy, którzy zdecydowali się o tym mówić. Wobec nich wykorzystywane są np. Strategiczne Pozwy Przeciwko Zaangażowaniu w Sprawy Publiczne, czyli tzw. SLAPP. Tylko redaktor Adam Socha z olsztyńskiej "Debaty" i jego czasopismo mają pozwy na ponad 300 tys. zł. Inaczej działają lekarze stosujący komórki macierzyste - ci m.in. powołują się na badania, które nie mają nic wspólnego z omawianymi tematami. Ale nie tylko - sięgają również po strategię, której doświadczyliśmy podczas przygotowywania serialu. To "gish gallop", czyli zalewanie linkami i materiałami naukowymi.
Wreszcie zaprezentujemy rozmowę z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim, który na podstawie doniesień z serialu "Eksperyment" zapowiada daleko idące zmiany w prawie, które mają powstrzymać sprzedawanie drogich terapii o niepotwierdzonej skuteczności ciężko chorym pacjentom.
Serial "Eksperyment". Jak słuchać?
Pierwszego odcinka serialu Michała Janczury można posłuchać w aplikacji TOK FM, na kanale TOK FM Select na platformach podcastowych, a także tutaj:
Kolejnych odcinków mogą słuchać subskrybenci TOK FM Premium - wystarczy wejść na tokfm.pl/eksperyment lub wyszukać "Eksperyment" w aplikacji mobilnej TOK FM.
Serial przygotowuje dziennikarz TOK FM Michał Janczura, autor m.in. "Pieczy" czy "Folwarku", któremu w zbieraniu informacji pomagali: Adrian Wojtasik i Michał Tomasik. O reżyserię oprawy dźwiękowej zadbał Bartosz Dąbrowski.
-
Marsz Miliona Serc zadedykowano pani Joannie, ale nikt jej nie zaprosił. "Moja historia została wykorzystana"
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Gdyby nie on, Ruda Śląska mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. "To bardzo źle, że nie został upamiętniony"
-
Wybory na Słowacji. Szykuje się wielki powrót. "To już inny Robert Fico"
- Szef dyplomacji UE odwiedził Odessę. "Będziemy z Ukrainą tak długo, jak będzie trzeba"
- Twitter, czyli "syndrom Szymborskiej-Gołoty". Prof. Matczak o "igrzyskowości polityki" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Wybory na Słowacji. Kolejki w Bratysławie. Kilka skarg na naruszenie ciszy wyborczej
- Wypadek na A1. Łódzka policja wydała oświadczenie: Kierowcą nie był funkcjonariusz ani jego syn
- Orlen dba o nastroje wyborców, prezes Glapiński melduje prezesowi wykonanie zadania. A po wyborach "choćby potop"