"Prokuratura bardziej szkodzi niż pomaga". Co zostało po śledztwie ws. mobbingu w "Wiośnie"? [PARAGRAF 2]

Michał Janczura
Do sądów trafia niespełna procent rzeczywistych przypadków mobbingu. Z tych, które znalazły się na wokandzie, zdecydowana większość kończy się porażką pracownika. Dlaczego ściganie mobbingu i dochodzenie sprawiedliwości jest tak trudne? Na to pytanie odpowiada ostatni odcinek radiowego serialu dokumentalnego "Paragraf 2".

Trzeci odcinek serialu przedstawiał dwie drogi, którymi może podążać osoba doświadczająca mobbingu. Pierwsza to procedura antymobbingowa - pod warunkiem, że coś takiego w firmie w ogóle istnieje. Prawo jest jednak skonstruowane tak, że zależy to od dobrej woli pracodawcy. Jeśli jej nie ma lub co gorsze, to szef jest mobberem, skorzystanie z tej drogi praktycznie nie jest możliwe.

Posłuchaj czwartego odcinka serialu dokumentalnego "Paragraf 2":

Druga droga, którą podpowiadała sama Główna Inspektor Pracy to zgłoszenie sprawy do PIP, ale tu też czekać może spory zawód. A to dlatego, że Inspekcja nie ma kompetencji do wyjaśniania tych spraw. Może co prawda przesłuchać świadków czy przeprowadzić ankietę, ale już wyciągnąć konsekwencji nie ma jak. GIP jasno daje do zrozumienia, że ludzie przeceniają możliwości Inspekcji. Jedyne, co ta może, to sformułować wystąpienie pokontrolne, które nie jest dla nikogo wiążące.

W czwartym odcinku Michał Janczura sprawdza więc, jak wyglądają realia batalii sądowej. Na pójście do sądu decyduje się zaledwie garstka ludzi. Większość poszkodowanych albo się boi, albo nie wie, że doświadcza mobbingu, albo po prostu wie, że nie ma szans na udowodnienie swoich racji. Przypominamy sprawę byłej szefowej domu pomocy społecznej z małej miejscowości na Pomorzu Zachodnim. Kobieta skarżyła się, że jej były przełożony najpierw ją poniżał, a potem zwolnił z pracy. Postanowiła walczyć o godność i poszła do sądu, oskarżając zwierzchnika o mobbing. Przegrała. Jej zdaniem nie dlatego, że nie było mobbingu, a dlatego, że sąd nie dał wiary opowieściom jej świadków, bo uznał, że ich kontakty są zbyt bliskie. Pozostali przesłuchiwani nagle zapominali, co widzieli, bo bali się rewanżu ze strony szefa. Podobnych spraw są dziesiątki, a bez niepodważalnych dowodów, których często nie da się zebrać, pracownik praktycznie nie ma szans.

Dominika Sadowska, ekspertka zajmująca się m.in. tematem mobbingu, która od początku pomagała zrozumieć, jak powstaje mobbing i dlaczego do niego dochodzi, podaje statystyki dla całej Europy. Wylicza, że zaledwie 10 procent doświadczających przemocy psychicznej w pracy robi cokolwiek: zgłasza to, stara się jakoś reagować. Z tych dziesięciu procent zaledwie co dziesiąta osoba ostatecznie idzie do sądu.

- Z moich obserwacji wynika, że ludzie nie idą do sądu po pieniądze. Oni idą po godność - mówi Sadowska i dodaje, że na ten krok decydują się ludzie, którzy nie mają już nic do stracenia.

Ostatnia droga, którą można zaproponować osobie doświadczającej mobbingu, to zgłoszenie sprawy do organów ścigania. Jednak sprawa księdza Jacka Stryczka, byłego szefa stowarzyszenia "Wiosna", czy sprawa z Ministerstwa Zdrowia każą zadać pytanie: czy podjęcie śledztwa w sprawie mobbingu jest dla pokrzywdzonych pomocne, czy wręcz przeciwnie - pozwala się oczyścić osobom stosującym przemoc psychiczną. Jak do tego dochodzi - dowiesz się z czwartego odcinka radiowego serialu dokumentalnego "Paragraf 2". POSŁUCHAJ >>

TU ZNAJDZIESZ WSZYSTKIE ODCINKI >>

Ale to nie wszystko - w tym odcinku również o tym, jak w latach 90. uczono zarządzania i dlaczego podręczniki przedsiębiorczości z tamtych czasów są poradnikami mobbera. 

Przy okazji publikacji serialu Dominika Sadowska stworzyła miniprzewodnik, w którym wyjaśnia, co można zrobić, gdy padło się ofiarą mobbingu. By przeczytać, wejdź TUTAJ >>>

TOK FM PREMIUM