"Za karę do Senatu czy TK? Aberracja. Nie przyjmuję takich dyskusji". Kalisz w TOK FM

- Funkcje w swojej istocie nie powinny być dawane przez to, że ktoś przeszkadza i trzeba go wyeliminować z partii - mówił w Poranku TOK FM Ryszard Kalisz, poseł SLD. Skrytykował sposób uprawiania polityki polegający na "handlu" funkcjami i miejscami na listach: - Cały problem polega na tym, że tak naprawdę kwestia miejsca na liście wyborczej jest wtórna.

Kalisz komentował w TOK FM sprawę swojej współpracy z Palikotem - udział w kongresie, propozycję przejścia do ruchu i "karę" ze strony SLD - wykluczenie z władz partii. - Poszedłem na kongres Palikota, nie dlatego, że tam był Palikot i zamierzał zakładać partię polityczną, tylko dlatego, że tam miało przyjść kilka tysięcy ludzi o poglądach lewicowych. A człowiek lewicy, taki jak ja, musi być tam, gdzie ludzie lewicy - stwierdził Kalisz.

- Lewica odnosi się i reprezentuje interesy człowieka w każdym ich przejawie. Jeżeli tak, to lewica powinna tworzyć struktury nowego typu i prowadzić nowego typu rozmowy z obywatelami - dodał poseł SLD. - Dzisiaj moim zdaniem lewica ma szanse wtedy, kiedy stworzy inne formuły partyjne niż wodzowska formuła konserwatywno-nacjonalistyczna PiS-u czy stagnacyjna i zastygła w swoim nicnierobieniu struktura Platformy. Nie powinno brać się przykładów z tamtych partii. Lewica to powinno być coś niezwykle świeżego, otwartego na wszystko co związane z modernizacją - podkreślił Kalisz.

Poseł odniósł się także do faktu usunięcia go przed tygodniem z władz SLD i do propozycji Grzegorza Napieralskiego, który - w zamian za posłuszeństwo - miał zaproponować Kaliszowi stanowisko w komisji konstytucyjnej . - Nie bardzo rozumiem, skąd wobec mnie są wyciągane takie konsekwencje związane podobno z tym, że byłem w Sali Kongresowej (na kongresie Janusza Palikota - red.) - powiedział. Dodał, że tego rodzaju "kary" są w jego opinii pomyłką. - Cały problem polega na tym, że np. kwestia miejsca na liście wyborczej jest wtórna; czy ja w ogóle będę startował, czy nie; czy ktoś mnie wyśle za karę do Senatu czy Trybunału Konstytucyjnego. Za karę do Senatu? To jakaś aberracja - zastrzegł Kalisz. - Funkcje w swojej istocie nie powinny być dawane przez to, że ktoś przeszkadza i trzeba go wyeliminować z partii. I niech idzie sobie gdzieś. Trybunał Konstytucyjny jest jednym z trzech najważniejszych organów władzy sądowniczej, ale chociażby z tego powodu, że uważam, że czynny polityk nie powinien iść do Trybunału, to jest to gdzieś z boku, a ja nie przyjmuję tego rodzaju dyskusji - dodał. Jego zdaniem dobrym rozwiązaniem byłoby funkcjonowanie think tanków, których pomysły partie by jedynie wprowadzały w życie.

"Posłowie wrzucają sobie, że ktoś jest gruby, mądry, taki, siaki..."

- Doszło do tego, że mechanizm w Polsce jest taki, że wybitni prawnicy, czy ekonomiści nie chcą angażować się w politykę - mówił poseł SLD w Poranku TOK FM. - Przez to dyskusja nie toczy się w parlamencie pomiędzy koalicją a opozycją, tylko na zewnątrz. Pomiędzy koncepcjami rządu a ekonomistami zewnętrznymi. Krótko mówiąc dochodzi do procesu eliminowania parlamentu z debaty publicznej. Posłowie spierają się postpolitycznie, czyli nawrzucają sobie kto jest gruby, mądry, taki, siaki i zajmują tym media. Ale autentyczna debata toczy się gdzie indziej - podkreślił Kalisz. - Posłowie, którzy powinni wdrażać dobre pomysły, tego nie robią - podsumował.

- Polska musi się modernizować, czyli wykorzystywać wszystkie możliwości rozwoju, które stwarza dzisiejszy czas. Żeby tak było, struktury państwa muszą być efektywne - mówił w Poranku TOK FM Kalisz. W jaki sposób? - Absorbując ludzi mądrych w swoich dziedzinach. A żeby to robić, to same partie muszą być otwarte na ludzi mądrych, czyli być atrakcyjne i mieć tego świadomość. Dzisiejsze partie polityczne stały się partiami aparatu, gdzie aparat się ciągle odnawia. Jak spojrzymy na parlament, to w parlamencie nie ma wcale demokracji, tylko w każdej partii rządzą małe grupki ludzi, którzy rządzą w celach politycznych, nie modernizacyjnych - dodał.

TOK FM PREMIUM