Niepełnosprawny przegrał w sądzie. Jest... zbyt silny psychicznie
Sąd: Nic się nie stało, bo jest on sportowcem
Dominik przyszedł do jednej z warszawskich restauracji. Zaprosił na kolację narzeczoną, wspólnie świętowali rocznicę zaręczyn. Do lokalu chcieli wprowadzić psa, asystenta osoby niepełnosprawnej. Zgodnie z prawem nie wolno mu tego zabronić. Od 2006 roku w stolicy obowiązuje uchwała Rady Miasta zgodnie, z którą odpowiednio przygotowane psy mogą wchodzić do urzędów czy punktów gastronomicznych.
Personel restauracji nie chciał słuchać takiego tłumaczenia. - Poprosiłem o rozmowę z menadżerem, ale nie doszliśmy do porozumienia. Mówił, że przepisy sanepidu nie pozwalają mi wejść z psem i żadne tłumaczenia nie pomogły - mówi radiu TOK FM Dominik, który wyjaśnia, jak ważną rolę w jego życiu odgrywa pies Kankan.
Skarb, nie pies
- W restauracji zaproponowali, żebym zostawił psa przed budynkiem - relacjonuje Dominik i opowiada, że Kankan spędza z nim 24 godziny na dobę, bo tak został wyszkolony - Mam sparaliżowane nie tylko nogi, ale i ręce. Jeżeli coś mi upadnie, pies to podnosi: monety, karty płatnicze czy portfel. Przyciąga mi też wózek, jeśli nie dosięgnę - mówi Dominik i pokazuje, jak pies mu służy i jak wykonuje te wszystkie czynności. - Takiego psa się nie zostawia przed restauracją. Jego wyszkolenie kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych. To tak, jakby ktoś zostawił otwarty samochód - mówi Dominik i dodaje, że w restauracji byli innego zdania - Personel mówił, że sobie dobrze radzę i pies nie jest mi do niczego potrzebny.
Po sprawiedliwość
Mężczyzna nie mógł wejść do restauracji, ale postanowił, że tak sprawy nie zostawi i skierował ją do sądu. - Chciałem przeprosin i odszkodowania na rzecz fundacji, która wyszkoliła i przekazała mi psa - mówi Dominik. Sprawa o naruszenie dóbr osobistych trafiła do warszawskiego Sądu Okręgowego, ale Dominik przegrał.
Nie tylko nie było przeprosin i odszkodowania, ale sąd kazał mu zwrócić też koszty postępowania. - Jak usłyszałem uzasadnienie wyroku byłem zszokowany - mówi mężczyzna.
Zbyt sprawny, by się skarżyć
W uzasadnieniu wyroku czytamy, że Dominik jest aktywny społecznie i uprawia sport, a to jest dla niego forma terapii. Dlatego też jest odporny psychicznie i może czuć się bardziej pewny siebie. Doktor Monika Zima z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego początkowo nie wierzyła, że sąd mógł wydać takie orzeczenie. - To jest kuriozalna decyzja - mówi i dodaje, że Dominik może czuć się pokrzywdzony. - Sąd nie dostrzegł tego, że podwójnie krzywdzi pana Dominika. On nie tylko był dyskryminowany, gdy go wyproszono z restauracji, ale jednocześnie sąd jako władza publiczna nie pozwala mu czuć się źle z tego powodu, że go z tej restauracji wyrzucono - mówi Monika Zima
Sąd ma jeszcze apelację
Próbowaliśmy się skontaktować z sędzią, która wydała wyrok w tej sprawie, ale usłyszeliśmy, że zgodnie z panującymi w tym sądzie regułami nikt, kto orzekał, nie komentuje swoich wyroków. Rzecznika Sądu Okręgowego w Warszawie pytaliśmy więc, jak można tłumaczyć takie uzasadnienie - Rzeczywiście takie rozważania w uzasadnieniu się znalazły, ale podkreślam, że to jest nieprawomocny wyrok. Sąd odwoławczy zajmie się słusznością takiego rozumowania - mówi Wojciech Małek i dodaje, że to był zaledwie jeden z fragmentów uzasadnienia.
A prawo jest po to, by go nie stosować
Oprócz fragmentów uzasadnienia dotyczących kondycji psychicznej Dominika sąd odniósł się też do łamania prawa przez personel restauracji. - To jest specyficzna sytuacja, bo sąd tworzy taką możliwość dla swoich obywateli, że nie muszą stosować prawa i że nieznajomość prawa nie szkodzi - komentuje uzasadnienie wyroku doktor Monika Zima.
Sąd tłumacząc swoją decyzję przywołuje uchwałę, która pozwala psom asystentom wchodzić do restauracji, ale zaraz potem dodaje, że personel niekoniecznie musiał je znać. - Sąd w tym postępowaniu sprawdzał, czy zostały naruszone dobra osobiste powoda i tego dotyczyła jego decyzja - broni argumentacji swojej koleżanki sędzia Małek.
Wstawią się za Dominikiem
Pełnomocnik Dominika złożył już apelację w tej sprawie. W procesie chcą uczestniczyć też prawnicy z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, którzy uważają, że dobra osobiste Dominika zostały naruszone, a sąd nie przyłożył się do wydania tego wyroku.
DOSTĘP PREMIUM
- "To nie jest zwykła kolonia karna, to są tortury". Zarembiuk załamany po wyroku na Poczobuta
- Po co Zełenskiemu tournée po Europie? "Prezydent brutalnie to powiedział"
- "Rosjanie bili do momentu, aż uleciało z niego życie". Putin: Usiadłem w kącie i zapłakałem
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Katarzyna Lubnauer straci immunitet? Komisja jest na "tak". Wszystko przez Łukasza Piebiaka
- Polski strażak, który szuka ocalałych po trzęsieniu ziemi w Turcji. "Czas jest nieubłagany"
- Sensacji nie było. PiS w Sejmie odrzucił wszystkie poprawki Senatu do noweli ustawy o SN
- Ustawa wiatrakowa. Sejm podjął ważne decyzje ws. odległości wiatraków od domów
- KO przed Zjednoczoną Prawicą, ale o włos. Pięć partii w Sejmie
- Stopy procentowe. Jest decyzja Rady Polityki Pieniężnej