"Ten rząd to sami kłamcy i złodzieje - muszą odejść!" Prosto z Aten

Gaz łzawiący, rozpylony przez policję w czasie środowych starć unosił się nad ateńskim Placem Konstytucji jeszcze przez cały czwartek. Drażnił oczy, nos i gardło. Przechodnie kichali i zakrywali twarze chusteczkami. Podobnie było na stacji metra Syntagma.

Od rana oburzeni Grecy, którzy na placu stworzyli miasteczko namiotowe, próbowali porządkować teren i reperować zniszczenia powstałe podczas zamieszek. Wokół rozlewali hektolitry wody z fontanny, żeby zniwelować działanie gazu.

- Nie zgadzamy się na politykę tego rządu. Jesteśmy tu, żeby pokazać nasz sprzeciw oraz żeby walczyć o naszą wolność i nasze prawa - Lidia, nauczycielka matematyki, obecna na placu od początku, czyli od 25 maja, ma dziś urodziny. Co chwilę ktoś ją przytula i składa życzenia, gdy oprowadza mnie po placu.

- Tu jest sekcja medialna, obok - biblioteka, punkt pierwszej pomocy. W tych namiotach naprzeciwko mieszkają nasi artyści, a tu można za darmo zjeść i napić się kawy. Ludzie przynoszą jedzenie z domów, niczego tu nie sprzedajemy. - Pytam Lidię o decyzję parlamentu, który przyjął rządowy program oszczędności - Spodziewaliśmy się tego, więc nie jesteśmy zdziwieni. Niczego dobrego i mądrego od tego rządu nie oczekujemy. Nie myśleliśmy jednak, że władze aż tak nam dołożą w środę. Było bardzo ciężko - Lidii chodzi o gwałtowne starcia z policją i ten gaz łzawiący, o setki rannych. Po fali krytyki w mediach policja przyznała się do zbyt brutalnych zachowań i przeprosiła.

- To już nie jest demokracja, skoro władze zatwierdzają prawo, któremu sprzeciwia się 80 proc. obywateli - Jellae kończy właśnie studia w Holandii. W Grecji ma dużo przyjaciół i od czterech dni wspiera ich na placu Konstytucji. Nie rozumie, dlaczego zwykli Grecy powinni ponosić odpowiedzialność za kryzys i ratować europejskie banki. Za chwilę poprawia się - rozumie, ale nie zgadza się na to: - Ten protest tutaj to mała rewolucja, choć jej rezultaty nie są jeszcze widoczne. Najważniejsze, że ludzie stawiają opór i nie pozwalają robić politykom, co im się tylko podoba.

Przed wieczorem na placu i tuż nad nim, przy parlamencie, są tysiące osób. Najgłośniej krzyczą ci przy samych barierkach - skandują pod adresem policjantów, którzy stoją po drugiej stronie: "świnie, mordercy, świnie, mordercy". Główna ulica Aten jest wyłączona z ruchu, zorganizowano objazdy. Wiele osób obawia się powtórki ze środy i ma ze sobą maski gazowe. Protest przebiega jednak pokojowo, choć policja jest gotowa na najgorsze - hordy funkcjonariuszy na motorach oczekują rozkazów w ogrodach otaczających parlament.

Podchodzę do młodej dziewczyny, która w wyciągniętej w górę dłoni trzyma wielką grecką flagę: - Bronię mojego kraju. Przed kłamcami i oszustami. To był wielki błąd, że na nich zagłosowałem. Powinni podać się do dymisji. Kto będzie rządził? Na pewno znajdzie się ktoś odpowiedni. Na pewno.

Uliczna bitwa w Atenach. W obronie przywilejów [ZDJECIA]

TOK FM PREMIUM