Były szef NIK Pegasusa się nie boi. "Trzymam telefon blisko, żeby do władzy dotarło, co ludzie o niej myślą"

- Moim zdaniem PiS dysponuje badaniami, które nie dają mu zwycięstwa w wyborach i nie jest pewny wygranej. Przesuwając posiedzenie Sejmu, zabezpiecza swoje interesy - mówił w TOK FM Krzysztof Kwiatkowski, były prezes NIK. Kandydat do Senatu zdradził też, czy obawia się systemu inwigilacji Pegasus.
Zobacz wideo

Jacek Żakowski w rozmowie z byłym szefem Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofem Kwiatkowskim przypomniał, że to jego urząd wpadł na trop zakupu systemu Pegasus (oprogramowanie do inwigilacji - red.) przez polskie służby. Sprawa zaczęła się od tego, że podczas kontroli u Centralnym Biurze Antykorupcyjnym uwagę pracowników NIK zwróciła jedna z faktur. 

- Ogląda pana Pegasus jak pan myje zęby. Czy nakleił pan naklejki na telefonie? - pytał Żakowski. Kwiatkowski odpowiadał, że w czasie rozmów z przyjaciółmi zawsze odstawia telefon komórkowy. - Ale trzymam go bardzo blisko, gdy rozmawiam z łodzianami, żeby ci, którzy ewentualnie z niego korzystają, mogli się dowiedzieć jak wiele Polek i Polaków ma wyjątkowo krytyczną opinią o tej władzy. Warto, żeby do nich to dotarło - odpowiadał gość Poranka Radia TOK FM.

Scenariusz z większością dla opozycji

Jacek Żakowski pytał także kandydata do Senatu z Łodzi, co jego zdaniem może oznaczać nagłe przerwanie  posiedzenia Sejmu, na czas po wyborach. Według byłego szefa NIK może mieć to związek z zamówionym przez PiS, a nie publikowanym, badaniami opinii publicznej. A konkretnie z ich wynikami. - Tam może być jasny wniosek, że nie jest wykluczony scenariusz, że przyszła opozycja w Sejmie może mieć 231 posłów, czyli większość. Dlatego próbują się zabezpieczyć, żeby Sejm po wyborach mógł przyjąć różne rozwiązania, które zabezpieczą interesy obecnej władzy w razie niekorzystnego wyniku wyborczego - ocenił Kwiatkowski. 

Były prezes NIK, a wcześniej minister sprawiedliwości, przypomniał, że decyzją posłów PiS i jego sojuszników, w sprawie ważności wyborów orzeka Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w Sądzie Najwyższym. - Powołana już w tej kadencji Sejmu. Obsadzona przez określony układ głosów. To jest niepokojące, ale ja ciągle mam nadzieję, że demokrację możemy obronić i stanie się to 13 października. Jestem przekonany, że opozycja będzie miała większość w Senacie - podkreślał. 

"Nie naruszyłem paktu senackiego"

Krzysztof Kwiatkowski w sierpniu ogłosił, że będzie ubiegał się o miejsce w Senacie jako niezależny kandydat. Przekonywał Jacka Żakowskiego, że "nie złamał paktu senackiego" opozycji. -  Gdy ogłosiłem, że będę startował, to nie były ustalone nazwiska kandydatów. Czy mogli mnie wybrać? Taka decyzja mogła zostać podjęta - mówił były szef NIK. Jak wyjaśniał, jego okręg wyborczy obejmujący wschodnią Łódź i powiat brzeziński, jest specyficzny. - Jest mieszany, po części miejski i powiatowy. Przy takim okręgu, kiedy mieszkańcy będą mieli do wyboru kandydata skrajnej prawicy, czyli PiS, a kandydata lewicy, to wygra kandydat środka, czyli Krzysztof Kwiatkowski - przekonywał były szef NIK. I dodał, że jeśli do pojedynku stanęliby tylko kandydat PiS i szeroko rozumianej opozycji, to ten pierwszy miałby dużo większe szanse na zwycięstwo. 

Kwiatkowski mówił także, że chciałby debaty wszystkich kandydatów. - I z panią prof. Małgorzatą Niewiadomską-Cudak z opozycji i z panem Markiem Markiewiczem z PiS. Nie interesuje mnie żaden deal, interesują mnie wybory łodzian. Jestem tam aktywny od 30 lat. Łodzianie chcieli dyskusji wszystkich kandydatów - podsumowywał były szef NIK. 

W Aplikacji TOK FM posłuchasz na telefonie:

TOK FM PREMIUM