Afera Banasia i służby specjalne. "Może został szefem NIK, bo były na niego haki"
O możliwych związkach obecnego szefa NIK Mariana Banasia ze światem przestępczym informowali w swoim reportażu dziennikarze TVN. To znani policji mężczyźni mieli stać za działającym w kamienicy, której właścicielem miał być Banaś, hotelem z pokojami na godziny. Sam szef NIK przyznał, że to on odbierał telefony od mężczyzn z hotelu. Dzwonienie "do Banasia" widzieliśmy w materiale "Superwizjera". Szef NIK zapowiedział, że do czasu wyjaśnienia sprawy przez CBA, będzie przebywał na bezpłatnym urlopie.
Michał Sułdrzyński z "Rzeczpospolitej" przypomniał, że Banaś wyjaśnił w TVP w jaki sposób wszedł w posiadanie kamienicy. - No też chciałbym mieć takie szczęście, żeby spotkać byłego żołnierza Armii Krajowej i dostać kamienicę. Każdy, kto nie dostał kamienicy od byłego AK-owca niech pierwszy rzuci kamieniem w prezesa NIK – ironizował Szułdrzyński w Poranku Radia TOK FM.
Jak podkreślał, najbardziej dziwi go w tej sprawie jednak to, że żadna służba specjalna nie interesowała się kontaktami Banasia. - Od tego jest Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, żeby zapewniać ochronę państwu i informować premiera o zagrożeniu. Jak doszło do tego, że osoba, która ma kontakty z ludźmi ze światka przestępczego, dostaje certyfikat dostępu do tajemnicy państwowej, który miał Banaś jako wiceminister i szef służby skarbowej? - dziwił się dziennikarz "RZ".
Piotr Kraśko, prowadzący Poranek Radia TOK FM, ironizował, że może Marian Banaś myślał, że sutener jest mecenasem sztuki, bo miał "pierścionki na palcach".
Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej" zauważył, że w mediach przypominane są zdjęcia, na których Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, odpowiedzialni za służby specjalne, gratulują Banasiowi nominacji – To są demoniczne obrazy – ocenił Czuchnowski.
Z kolei Agata Szczęśniak z oko.press stwierdziła, że służby mogły wiedzieć, co "kryje się w szafie pana Banasia". - Dlatego został szefem NIK, instytucji, która ma kontrolować inne instytucje. Okazało się, że jest osobą, na którą są haki. Mieli pewność, że nie będzie za wysoko podskakiwał. To jest jedna z teorii – przekonywała Szczęśniak.
Jak dodawała dziennikarka, przyznanie się Banasia do kontaktów z sutenerem może być albo wyrazem "bezczelności i pewności siebie" , albo "kompletnej głupoty". - Jedno i drugie jest kompromitujące – oceniła Szcześniak.
Afera Banasia a wybory
Komentatorzy zastanawiali się też, jaki wpływ afera Banasia może mieć na wynik wyborów. Wojciech Czuchnowski ocenił, że wielu wyborców, którzy oglądają TVP, może się o niej nie dowiedzieć. - Ostatnio służbowo oglądam "Wiadomości" TVP. We wtorek widzowie nie mieli możliwości dowiedzenia się, że Banaś idzie na urlop. A dzień wcześniej usłyszeli w "Wiadomościach" o brutalnym ataku mafii VAT-owskiej na szefa NIK – mówił dziennikarz "Wyborczej".
Szułdrzyński mówił z kolei, że Prawo i Sprawiedliwość osiągnęło swój sukces wyborczy "grając na dwóch emocjach". - Mówili, że państwo jest z dykty, bo nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa najważniejszym politykom w kontekście katastrofy smoleńskiej i nie potrafiło zapobiec podsłuchom. I dwie ostatnie sprawy, afera z lotami Kuchcińskiego i ta, pokazują, że PiS nic nie zrobił z tym państwem z dykty. Dobrze im wychodzi tylko rozdawanie pieniędzy – podkreślał dziennikarz "RZ".
Jak dodał Czuchnowski, Banaś może wrócić po urlopie na stanowisko. - On sam powiedział, że jest pewny wyników tej kontroli, więc jeżeli PiS po wyborach wszystko się ułoży, to nie można wykluczyć scenariusza, że wróci do NIK. Tylko opozycja będzie przeciw – wyjaśniał Czuchnowski.
Wszyscy komentatorzy zgodzili się, że ze względu na pełnione funkcje, Marian Banaś powinien być objęty "szczególną ochroną wywiadu".