Już ponad 160 protestów wyborczych i cały czas spływają kolejne. Rzecznik SN: Liczę na to, że zdążymy je rozpatrzyć
Jak podkreślił na konferencji prasowej w Sądzie Najwyższym rzecznik Aleksander Stępkowski, trudno precyzyjnie podać, ile protestów wyborczych zostało już fizycznie złożonych. - Do tej pory zarejestrowano 164, ale wiem, że wpłynęła też pewna ilość, która czeka na rejestrację - powiedział. - To dość spora liczba, ale spodziewamy się, że do końca dnia będzie ich znacznie więcej - dodał.
Rzecznik SN poinformował również, że większość zarejestrowanych protestów dotyczy głosowania za granicą, choć przyznał, że na razie nie jest w stanie podać, ile dokładnie i z którego państwa protestów jest najwięcej. Te informacje mają być znane po zarejestrowaniu wszystkich protestów.
Co powinien zawierać protest wyborczy?
Stępkowski przypomniał, że protest wyborczy powinien zawierać zarzut - czyli to, w jaki sposób złamany został Kodeks karny lub Kodeks wyborczy, a także dowody na takie naruszenie. - Samo oświadczenie wyborcy, że jakiś przepis został naruszony, jest tylko jego oświadczeniem. Natomiast my musimy działać na podstawie wiedzy, która została dowiedziona - podkreślał rzecznik SN w rozmowie z dziennikarzami.
Protesty wyborcze można składać jeszcze tylko dziś (czwartek, 16 lipca). Na ich rozpatrzenie Sąd Najwyższy będzie miał 21 dni. Czy zdąży? - Liczę na to, że zdążymy. Czy zdołamy? Dowiemy się za 21 dni, ale jestem dobrej myśli - powiedział Stępkowski. Kilka dni temu na naszej antenie były przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński tłumaczył, że jeżeli SN nie zdążyłby rozpatrzeć protestów - trzeba byłoby zarządzić nowe wybory prezydenckie. Stępkowski zapewniał jednak, że napływające protesty już są analizowane i - jak dodał - "praca wre".
Protest wyborczy osobiście można złożyć w siedzibie SN do czwartku do godz. 16, bo wówczas kończą się godziny urzędowania sądu. Po godz. 16 protest można wysłać za pośrednictwem poczty do czwartku do północy; decyduje data stempla pocztowego.
Jakie decyzje ws. protestów może podjąć Sąd Najwyższy? - Jeśli protest wyborczy nie spełnia kryteriów czy to formalnych, czy w treści nie zostaną przedstawione wszystkie elementy, to wtedy protest jest pozostawiany bez dalszego biegu. A jeżeli takie dowody się znajdą, wówczas Sąd Najwyższy wydaje opinie, czy doszło do naruszeń i jeżeli tak, to czy one miały wpływ na wynik wyborów - tłumaczył rzecznik SN.
Wcześniej sędzia Stępkowski informował także, że "jest bardzo prawdopodobne, że prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN Joanna Lemańska nie będzie brała udziału w rozpatrywaniu protestów wyborczych". Dodał przy tym, że ewentualna decyzja Lemańskiej o wyłączeniu się od rozpatrywania wniosków protestów przeciwko wyborom może być związana z doniesieniami medialnymi o znajomości tej sędzi z prezydentem Andrzejem Dudą.
Wiadomo, że duży protest wyborczy zamierza złożyć sztab Rafała Trzaskowskiego. Ma on dotyczyć między innymi sposobu, w jaki kampanię relacjonowała Telewizja Polska. Dziennikarze pytali rzecznika, czy Sąd Najwyższy jest w stanie zbadać wpływ telewizji na wynik wyborów. Stępkowski przyznał, że takie protesty składane były też przy okazji innych wyborów i - jak dodał - "sąd tego typu okoliczności nie jest w stanie zbadać samodzielnie, wszystko zależy od materiału dowodowego".