Czy jest po co wracać na Księżyc? "Może być pretekstem do rozwoju, ponieważ jest łatwy. Celem jest Mars"

50 lat po pierwszym lądowaniu człowieka na Księżycu Stany Zjednoczone myślą o ponownym wysłaniu załogi na powierzchnię Srebrnego Globu. I nie tylko one... Po co mamy wracać na Księżyc? Po co nam tam stała baza? Wyjaśnia dr Weronika Śliwa z Centrum Nauki Kopernik w rozmowie z Tomaszem Settą z TOK FM.
Zobacz wideo

- Myślę, że powody nie są do końca racjonalne - przyznała w rozmowie z reporterem TOK FM Tomaszem Settą dr Weronika Śliwa z Centrum Nauki Kopernik. Ale dodała, że poprzednim razem było podobnie - wyprawy Apollo wyruszyły przede wszystkim z powodu rywalizacji związanej z zimną wojną między USA a ZSRR. - Przyspieszenie tego nowego programu jest trochę związane z 50. rocznicą lądowania Apollo 11 na Księżycu. A druga rzecz, że tym razem nie chodzi może o Rosję, a bardziej o Chiny, które mają bardzo aktywny program kosmiczny - zwracała uwagę ekspertka. Przypomniała, że Chińczycy z sukcesem wysłali na Księżyc łazik, który za zadanie dostał eksplorowanie ciemnej strony Srebrnego Globu, niewidocznej z Ziemi. 

Dr Weronika Śliwa tłumaczyła, że przyspieszenie amerykańskiego programu księżycowego doprowadzi w przyszłym roku prawdopodobnie do wysłania statku, który będzie miał okrążyć Księżyc. - W roku następnym lub za dwa lata na orbicie wokółksiężycowej powinna się znaleźć już wyprawa załogowa. Lądowanie zaś jest planowane na 2024 rok - dodała. 

Podkreśliła, że jedną z różnic między planowanymi na najbliższe lata wyprawami, a tymi sprzed półwiecza, będzie czas ich trwania. O ile podróż Apollo 11 trwała mniej więcej tydzień, o tyle misja, do której ma dojść za pięć lat, może potrwać nawet 20-30 dni. - Po drugie w planach jest założenie stacji kosmicznej trochę podobnej do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, tyle że na orbicie Księżyca, która byłaby przyczółkiem działającym permanentnie albo prawie permanentnie - tłumaczyła dr Śliwa. 

Mieszkanie na Księżycu

Ale to nie koniec. W 2028 roku lub trochę później na Księżycu miałaby powstać stała baza. Po co? Wśród powodów naukowych związanych z samym Srebrnym Globem wskazała na możliwość prowadzenia badań naukowych czy np. pozyskiwania izotopu helu, przydatnego w działaniu elektrowni termojądrowych - pod warunkiem pozyskiwania go w dużych ilościach. - Ale tak naprawdę dziś nie wiemy, czy od strony naukowej, również przemysłowej Księżyc jest wart tych wypraw - dodała ekspertka. Jest też druga strona medalu - duże, skoordynowane i drogie przedsięwzięcie pociąga za sobą powstanie wielu wynalazków oraz sporo odkryć czy rozwiązań technologicznych, pojawiających się jako odpowiedź na potrzebę. - Mówi się, nie do końca precyzyjnie, że po wyprawie Apollo zostały choćby rzepy. Astronauci w kabinie nosili kapcie z rzepami, żeby nie latać cały czas po kabinie - śmiała się. Ale mówiąc już zupełnie serio, Księżyc może być "wprawką" i pretekstem do rozwoju, ponieważ jest łatwy - celem jest Mars i lądowanie na innej planecie. 

Co ciekawe, kapsuła Orion, w której astronauci mieliby podróżować na Księżyc, jest przedsięwzięciem amerykańsko-europejskim. Jednak Europejska Agencja Kosmiczna, do której należy również Polska, ma swoje własne księżycowe plany. Chodzi przede wszystkim o loty bezzałogowe, ale nie tylko. - ESA delikatnie przebąkuje, że może po 2030 roku wyśle własnych astronautów, nie we współpracy z NASA - dodała dr Śliwa. W latach 30. XXI wieku lot załogowy na Srebrny Glob planują też Chiny, a Indie właśnie wysyłają na jego powierzchnię łazik automatyczny. Swoje plany ma też Japonia. - Prawo kosmiczne, które zarządza przestrzeniami powyżej 100 km nad Ziemią, będzie musiało mieć coraz precyzyjniejsze paragrafy - dodała ekspertka z Centrum Nauki Kopernik. 

W Aplikacji TOK FM posłuchasz na telefonie:

TOK FM PREMIUM