"Innych leczymy, a od nich oczekujemy samowyleczenia". Otyłość to nie wybór i decyzja chorego

Z analiz NFZ wynika, że za sześć lat co trzeci z nas będzie otyły. Zdaniem prof. Mariusza Wyleżoła to ostatni dzwonek na zmiany, także w środowisku lekarskim. - Otyłość to nie wybór i decyzja chorego, a choroba taka sama jak inna. Nikt z lekarzy nie odmawia przecież choremu na jakąkolwiek inną chorobę możliwości leczenia, podczas gdy od chorych na otyłość oczekuje się samowyleczenia - mówił w TOK FM chirurg bariatra.
Zobacz wideo

Nadwagę ma już trzech na pięciu dorosłych Polaków, a co czwarty jest otyły - wynika z danych Narodowego Funduszu Zdrowia. NFZ szacuje też, że za sześć lat tych ostatnich będzie aż 30 proc. Tymczasem, jak mówił w TOK FM prof. Mariusz Wyleżoł, powszechna wiedza dotycząca otyłości nadal jest bardzo mała. A współczesny świat, jak dodał, zamiast czerpać z wiedzy medycznej i osiągnięć naukowych "tkwi cały czas w nieuprawnionych przekonaniach i mitach sprzed 100-200 lat". - Wiedzę ogólną dotyczącą otyłości i leczenia tej choroby można porównać do sytuacji, w której ktoś chorej na raka piersi proponuje okłady z liści kapusty - ironizował w audycji "U TOKtora" Ewy Podolskiej chirurg bariatra.

Ekspert II Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólnej, Naczyniowej i Onkologicznej WUM oraz Warszawskiego Centrum Kompleksowego Leczenia Otyłości i Chirurgii Bariatrycznej w Szpitalu Czerniakowskim w Warszawie podkreślił, że to najwyższy czas na zmiany. W tym, jak zastrzegł, na dostrzeżenie choroby i chorych na otyłość także w środowisku medycznym. - Otyłość to nie wybór i decyzja chorego, a choroba, taka sama jak każda inna. Nikt z lekarzy nie odmawia przecież choremu na jakąkolwiek inną chorobę możliwości leczenia, podczas gdy od chorych na otyłość oczekuje się samowyleczenia. Mówienie: "jedz mniej", "ruszaj się więcej", "jak czegoś ze sobą nie zrobisz, to nie będę się tobą zajmował" to pomylenie motywowania z szantażem emocjonalnym -  podkreślił w rozmowie z Ewą Podolską.

Przypomniał też jak przed kilkoma laty w tajniki chirurgii bariatrycznej wprowadzał jednego z psychologów. Mówił mu m.in. o wskazaniach i przeciwskazaniach do operacji. W tym kontekście wspomniał, że operacja może być konieczna np. gdy dotychczasowe leczenie zachowawcze okazało się nieskuteczne. Co ważne było to jeszcze w czasach, kiedy nie wynaleziono leków przeciwotyłościowych. - Minęło niewiele czasu, psycholog zaczął z chorymi rozmawiać, po czym wrócił do mnie z refleksją: Ale wie pan, z tych rozmów wynika, że to nie kwestia nieskuteczności leczenia, tylko zaleceń, które chorzy otrzymywali. "Jedz mniej i ruszaj się więcej", bo do tego to się sprowadzało". One były przeciw skuteczne. Prowadziły do postępu choroby - opowiadał gość TOK FM.

Rozregulowanie hormonów 

Prof. Mariusz Wyleżoł zwrócił przy tym uwagę, że teraz więcej wiadomo nie tylko o sposobach leczenia otyłości, ale też o jej przyczynach. - Każde ograniczenia dowozu energii do organizmu powoduje jego przesterowanie, stajemy się bardziej głodni i mniej najedzeni. A to oznacza, że hormony, które decydują o tym, jak jemy, kiedy i ile, zostają rozregulowane przed nieodpowiednie zachowania pod postacią odchudzania, diety cud i tym podobnych wynalazków - tłumaczył.

Gość Ewy Podolskiej podkreślał, że sednem choroby nie jest kwestia tego, że ktoś jest gruby. - To kwestia tego, czy prawidłowo działają mechanizmy regulacji organizmu - dopowiedział. I wskazał, że otyłość może być m.in. pierwotna, wtórna, związana z rozwojem innej choroby, stosowaniem leków czy np. babcina, kiedy dziecko od małego jest źle karmione i zaczyna tyć.

Dlatego, jak zastrzegł, opowiada się już teraz za kilkoma pilnymi zmianami, w tym m.in. za lepszą edukacją żywieniową. Bo -  jak mówił - część produktów już dziś kwalifikowałyby się do tego, by umieszczać na nich banderole podobne do tych na opakowaniach papierosów. - Póki tego nie będzie, to każdy z nas o zdrowiu i życiu musi decydować przez dokonywanie świadomych wyborów żywnościowych - podkreślił. 

Innym krokiem, jak wskazał, mogłoby być wprowadzenie zakazu reklamy produktów, które szkodzą. A jeszcze innym - zmiana nastawienia wobec osób otyłych. - Nie można wmawiać chorym winy, bo to tylko pogłębi u nich frustrację, izolację i dyskryminację. Społeczeństwo powinno się otworzyć na takie osoby; to taka sama choroba jak każda inna - przekonywał w TOK FM. 

Leczonych od 1 promila do 1 proc. chorych

Gość TOK FM przytoczył także statystyki, z których wynika, że nieleczonych jest ok. 99 proc. chorych zmagających się z otyłością. - Leczonych od 1 promila do 1 proc. chorych. Wyobraża sobie pani tak tragiczną sytuację w przypadku jakiekolwiek choroby przewlekłej?! -  pytał retorycznie prowadzącą.

Zapewnił przy tym, że chorzy umierają nie dlatego, że są grubi, ale z powodu m.in. cukrzycy typu II, nadciśnienia tętniczego, bezdechu sennego, które są powikłaniami otyłości. Choć, jak dodał, przyczyną zgonu może być także np. nowotwór złośliwy. - Częstotliwość ich występowania w przypadku chorych na otyłość jest wyższa o 40 proc. - wskazał.

To, jak przekonywał, pokazuje, że nadal nie dostrzegamy tej choroby i nie leczymy jej przyczyn. - Za to  czekamy aż rozwiną się powikłania, a potem chorych próbujemy ratować, inwestując w to miliardy zł. A moglibyśmy dostrzec chorobę, zacząć chorych taktować z szacunkiem i zrozumieniem oraz ich leczyć.  Zapewniam, że w systemie dzięki temu tylko byśmy zaoszczędzili - podsumował rozmówca Ewy Podolskiej.

TOK FM PREMIUM