"Naloty w Syrii mają odwrócić uwagę od gospodarczej mizerii kraju, tak jak aneksja Krymu. Putin gra na nostalgii za potęgą ZSRR"

Wg Andrieja Kolesnikowa, angażowanie wojska w Syrii "jest populistycznym substytutem nieudanego projektu Noworosja". I odciągnięciem uwagi Rosjan od coraz gorszej sytuacji gospodarczej kraju. Skutki sankcji i niskich cen surowców są coraz boleśniejsze.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Dla Władimira Putina najważniejsza jest sytuacja wewnętrzna. Utrzymaniu władzy podporządkowuje wszystkie swoje działania. I jak podkreśla Andriej Kolesnikow w "Rzeczpospolitej", nawet jak przemawia w ONZ, to nie zapomina, że mówi do Rosjan.

Wg przewodniczącego Programu Rosyjskiej Polityki Wewnętrznej i Instytucji Politycznych w Carnegie Moscow Center, wysłanie wojsk rosyjskich do Syrii to kolejna próba odwrócenia uwagi Rosjan, "od coraz bardziej widocznej gospodarczej mizerii kraju".

"W ubiegłym roku służyła temu celowi aneksja Krymu, a po niej wspieranie prorosyjskich separatystów na wschodniej Ukrainie. Najnowsze posunięcie jest populistycznym substytutem nieudanego projektu Noworosja. Krytycy Putina słusznie uważają jego syryjską awanturę za kolejny przejaw odwoływania się do rosyjskiej nostalgii za sowiecką przeszłością: ZSRS był potężny - Putin twierdzi, że Rosja może być i jest równie silna" - napisał Kolesnikow w "Rz".

Dlatego nie powinno zaskakiwać, że Kreml za nic ma krytykę, jaką wysłanie wojsk do Syrii wywołało na Zachodzie. Nie przejmuje się oskarżeniami, że rosyjskie samoloty bombardują przede wszystkim pozycje przeciwników prezydenta Asada, a podczas nalotów giną cywile. Ani protestami władz w Ankarze, po naruszeniu przez rosyjskie bombowce przestrzeni powietrznej Turcji.

Na nacjonalistyczną nutę

Prezydent Rosji umiejętnie gra na nacjonalistycznych nastrojach i nie zwraca uwagę na protesty Zachodu. Bo jak podkreśla Kolesnikow, "zwykli Rosjanie na ogół chwalą" to co Zachód potępia. Bo dla nich to "tępienie "obcych" obyczajów i ochrony większości przed "wywrotową" mniejszością".

Dobrze widać to po tym, jak nikłe były protesty w Rosji po wprowadzeniu w 2013 roku ustawy zakazującej "propagowania nietradycyjnych relacji seksualnych".

Przewodniczący Programu Rosyjskiej Polityki Wewnętrznej i Instytucji Politycznych w Carnegie Moscow Center nie ma wątpliwości, że w Rosji do zmian szybko nie dojdzie. Na pewno nie przyniosą ich przyszłoroczne wybory parlamentarne.

"Okres politycznej, gospodarczej i intelektualnej stagnacji przypuszczalnie przeciągnie się do następnego cyklu politycznego. Nie będzie jednak wieczna; w którymś momencie reżim, by się utrzymać, musi zaoferować społeczeństwu coś więcej niż nacjonalizm i nostalgię" - napisał Andriej Kolesnikow.

TOK FM PREMIUM