Bendyk: W Polsce panuje demokracja sondażowa. Jeśli to nie jest skandal, to co?
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Edwin Bendyk pisze na swoim blogu w serwisie Polityka.pl, że polska scena polityczna osuwa się w "wirtualność rzeczywistą". To termin ukuty przez hiszpańskiego socjologa Manuela Castellsa, opisujący świat, w którym coraz więcej sfer życia funkcjonuje głównie za pośrednictwem mediów.
Demokracja sondażowa w Polsce
W praktyce "wirtualność rzeczywista" przyjmuje formę demokracji sondażowej. Bendyk wskazuje, że tylko w takich realiach mógł się pojawić pomysł debaty telewizyjnej liderów dwóch czołowych partii, bez uwzględnienia pozostałych komitetów startujących w wyborach. Zdaniem publicysty argument, że PO i PiS to partie najsilniejsze w sondażach, jest "od rzeczy".
"Ograniczenie możliwości poznania argumentów wszystkich uczestników gry oznacza de facto usankcjonowanie w Polsce demokracji sondażowej" - zaznacza Bendyk.
Jeśli nie skandal, to co?
Publicysta wskazuje na los Partii Razem, która choć zdała najważniejszy przedwyborczy test, zdobywając wymagane podpisy i rejestrując się we wszystkich okręgach, to na pełnoprawną obecność w mediach nie zasłużyła. Sami działacze tego lewicowego ugrupowania mówią ostatnio o "ośmiu sekundach". Tyle, według danych samej TVP, Partia Razem gościła w telewizji publicznej (w porównaniu do kilkunastu godzin czasu antenowego dla PO i PiS).
Działacze Razem wskazywali też na inne sytuacje, w których ich partia - jako jedyna w stawce - nie była uwzględniana w przedwyborczych sondażach czy zestawieniach.
"Jeśli nie jest to skandal, to na pewno jest to naruszenie demokratycznych standardów przez publikujących niepełne wyniki. Najwyraźniej jednak takie są standardy demokracji sondażowej" - zaznacza Bendyk. I dodaje: "Demokracja sondażowa wydała już wyrok na III Rzeczpospolitą".