E-sąd zalany pozwami. A od stycznia może być ich więcej, bo zmiana przepisów

Prawie 2,5 miliona pozwów wpłynęło w tym roku do e-sądu w Lublinie - to jedyny sąd elektroniczny w Polsce, który rozpatruje sprawy o niezapłacone długi i wydaje nakazy zapłaty. Z reguły w grę wchodzą kwoty do tysiąca złotych, np. za nieuiszczone rachunki za prąd, telefon czy grzywny za jazdę na gapę. Od stycznia pozwów może być więcej, bo zmieniają się przepisy dotyczące stawek dla adwokatów.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Wirtualne pozwy w e-sądzie składają osoby indywidualne, ale też w dużej mierze kancelarie windykacyjne. Te ostatnie przysyłają ich ogromne ilości. - System teleinformatyczny pozwala na składanie tak zwanych paczek pozwów, czyli składając jeden podpis elektroniczny mogą złożyć za jednym razem kilkadziesiąt, a nawet kilkaset pozwów - wyjaśnia Anna Brenk, wiceprezes Sądu Rejonowego Lublin-Zachód, w ramach którego działa e-sąd. Wśród tych, którzy w ten sposób dochodzą swoich roszczeń są też banki, operatorzy telefonii komórkowej, przedsiębiorstwa komunikacyjne, gminy czy dostarczyciele mediów.

Jeśli pozew Kowalskiego, Nowaka czy kancelarii przygotowuje profesjonalista - adwokat czy radca prawny, sąd wydając nakaz zapłaty zasądza koszty procesu, czyli prawnik dostaje wynagrodzenie, według stawek minimalnych określonych w przepisach. A te stawki od stycznia w postępowaniu cywilnym rosną dwukrotnie (choć w przypadku e-sądu jest ograniczenie do 75 procent stawki minimalnej dla prawnika).

Stawki wynagrodzenia rosną, więc adwokaci czekają?

Stawki wynagrodzenia dla adwokata są ściśle powiązane z wartością przedmiotu sporu, o którą "walczy". Dla przykładu na dziś stawki są następujące: jeśli wartość długu wynosi do 500 zł - adwokat dostaje 60 zł; od 500 do 1500 - 180 zł. Przy większych kwotach - wynagrodzenie oczywiście rośnie: wartość sporu od 5 do 10 tysięcy zł - stawka dla adwokata wynosi na dziś 1200 zł; przy kwocie od 10 do 50 tysięcy zł - 2400 zł; w przedziale 50 -200 tysięcy zł - jest to 3600 zł.

Od stycznia stawki zostają podwojone . - Zdajemy sobie sprawę, że część stron reprezentowanych przez fachowych pełnomocników może wstrzymywać się ze złożeniem pozwu właśnie do 1 stycznia i że od stycznia spraw może być w e-sądzie jeszcze więcej - przyznaje wiceprezes Brenk.

W e-sądzie miało być szybko i sprawnie. I jest, ale...

E-sąd zaczął działać od 2010 roku. Jak słyszę, nikt nie zakładał, że będzie się cieszył tak ogromną popularnością. Od początku jego działalności wpłynęło prawie 12 milionów spraw. Średnio miesięcznie wpływa w tej chwili 180 tysięcy pozwów, choć w tym roku były miesiące, gdy było ich nawet ponad 200 tysięcy. Wierzyciele walczą o różne kwoty - średnio do tysiąca złotych, choć zdarzały sie też roszczenia rzędu kilkudziesięciu milionów.

Skarb Państwa na e-sądzie "zarabia". Miliony!

Chodzi dokładnie o uiszczone opłaty od pozwów. Są one zdecydowanie niższe niż w sądowym postępowaniu tradycyjnym, dlatego sąd elektroniczny jest tak "popularny". Na przestrzeni sześciu lat swojej działalności e-sąd przyniósł Skarbowi Państwa prawie 640 milionów złotych .

Problemem na dziś, z którym ciągle trzeba się borykać, jest zbyt mała liczba pracowników. Bywa, że do prezesa docierają od nich sygnały, że są tak obłożeni pracą, że nie dają już rady. W e-sądzie jest 128 orzeczników: 48 referendarzy pracuje w budynku sądu w Lublinie, ale do tego jest duża grupa osób rozsianych po całej Polsce - jako, że referendarze wydają nakazy zapłaty zdalnie, odległość nie jest problemem. - Myślę, że w sekretariacie e-sądu z całą pewnością miałoby co robić kilkunastu dodatkowych pracowników. Jeśli chodzi o referendarzy, to też liczba kilkunastu nowych nie byłaby zbyt duża - mówi sędzia Anna Brenk. Jak słyszymy jednak, na dodatkowe etaty nie ma w tej chwili specjalnych środków.

TOK FM PREMIUM