Z sondażu przeprowadzonego przez IBRIS wynika, że w tezę o zamachu 10 kwietnia 2010 roku wierzy 14,2 procent badanych, a jeszcze dwa lata temu było to 15,6 proc.
Ponad połowa pytanych - 51,4 proc. - uważa, że katastrofa prezydenckiego tupolewa to był nieszczęśliwy wypadek.
Zdaniem Bogusława Chraboty, wyniki sondażu to temat do poważnych przemyśleń dla Prawa i Sprawiedliwości.Bo 14 proc. wierzących w zamach to około połowa wyborców PiS.
"Trochę lepiej oceniamy pracę komisji MON, która ma poparcie nieco więcej niż jednej piątej Polaków. Dużo, mało? Mijają lata i mam wrażenie, że w miarę ich upływu te wyniki będą dla PiS coraz gorsze. Może więc czas na zmianę strategii?" - pyta redaktor naczelny "Rzeczpospolitej".
"Sztuczna presja"
Chrabota jest przekonany, że PiS "stało się zakładnikiem Smoleńska".
"Wyciągając katastrofę na sztandar, uprawdopodobniając hipotezę zamachu, PiS wziął na swe barki moralny obowiązek ujawnienia prawdy. Rządzi już półtora roku i tej nowej prawdy o Smoleńsku jakoś nie widać. Czy poniedziałkowa konferencja prokuratury posunęła kwestię smoleńską do przodu? Mam wrażenie, że ani o krok, za to wyraźnie czuło się sztuczną presję zbliżających się rocznicowych obchodów" - komentuje.
Podczas poniedziałkowej konferencji prokuratorzy poinformowali o postawieniu rosyjskim kontrolerom lotów nowego zarzutu - umyślnego sprowadzenia katastrofy. "Ale czy ktoś wierzy, że będzie skuteczny?" - pyta Bogusław Chrabota.
"PiS rzuca najgorsze oskarżenia, by ciągle tlił się mit smoleński" - ocenia Paweł Zalewski
A teraz zobacz WIDEO: Prokuratura stawia nowe zarzuty kontrolerom lotu i wszczyna śledztwo ws. zdrady dyplomatycznej
