"10 kwietnia nie obchodzimy już rocznicy Katynia. Tamte ofiary sprowadzono do roli rekwizytu"
Lis we wstępniaku do najnowszego wydania tygodnika "Newsweek" przypomina, że kiedyś w obiegu funkcjonowało tzw. kłamstwo katyńskie. Jak pamiętamy, polegało ono na tym, że przez dekady władza w PRL-u ukrywała fakty na temat zbrodni katyńskiej i jej sprawców. Teraz, jak pisze naczelny "Newsweeka" , mamy do czynienia z "siódmą rocznicą największego kłamstwa w polskiej historii, kłamstwa smoleńskiego".
20 tys. zamordowanych sprowadzonych do roli rekwizytu
"Ofiary katyńskie stanowią więc już tylko tło dla ofiar smoleńskich w wizji odpustowego mesjanizmu zobrazowanej w ostatniej scenie wiekopomnego działa "Smoleńsk" - jako duchy wychodzą z lasy, by spotkać się z duchami "poległych" w Smoleńsku. Ale sprowadzenie 20 tysięcy zamordowanych członków polskiej elity do roli rekwizytu w smoleńskiej inscenizacji, to tylko część smoleńskiego kłamstwa. W sumie nie aż tak szokującego - żołnierze AK musieli przecież ustąpić żołnierzom wyklętym, a bohaterowie Sierpnia '80 statystom tamtego przełomu" - pisze Tomasz Lis.
PiS jest dobry w tworzeniu mitów
W jego ocenie to tylko jedna część "operacji wielkiej lobotomii przeprowadzonej na mózgach milionów Polaków". Lis zwraca uwagę, że choć PiS jest specjalistą od burzenia, to w "tworzeniu mitów na gruzach prawdy" jest całkiem zręczny.
"Po latach propagandowej obróbki z mądrego okrągłostołowego kompromisu uczyniono zdradę, z odzyskania przez Polskę niepodległości zrobiono udany spisek SB, z ojców założycieli III RP - wykonawców planu komunistów lub agentów; z najlepszego państwa jakie mieli Polscy - kondominium" - wylicza publicysta.
Na koniec Lis ma "dobrą wiadomości dla obrońców prawdy". "Kłamstwu nie trzeba będzie przeciwstawiać jakiegoś 'naszego kłamstwa'. Wystarczy mówić prawdę. Głośno i bez przerwy" - podsumowuje Tomasz Lis w najnowszym "Newsweeku".